Wiza Novaka Djokovicia, zezwalająca na pobyt w Australii, została anulowana po raz drugi. Tym razem na taki krok zdecydował się tamtejszy minister ds. imigrantów, Alex Hawke. To nie może dziwić – w ostatnich dniach wokół sprawy Serba pojawiło się mnóstwo nowych kontrowersji. Choć Nole nadal może – i jego prawnicy już nad tym pracują – apelować o zmianę tej decyzji.
Jak to się zaczęło
Przypomnijmy: cała burza rozpętała się 5 stycznia, gdy Novak przybył do Australii. Serb wcześniej, za pośrednictwem Instagrama, poinformował, że został zakwalifikowany jako “wyjątek medyczny” i będzie mógł wziąć udział w Australian Open mimo braku szczepienia (który został potwierdzony później, w toku przesłuchań). Gdyby tego posta nie było – cóż, może cała sprawa by przeszła. A tak na samego zawodnika oraz Tennis Australia, organizatora turnieju, spadło mnóstwo krytyki.
O wszystkim zrobiło się tak głośno, że sprawą zainteresowali się rządzący.
Gdy Djoković przybył do Australii, został zatrzymany na lotnisku, a jego wizę anulowano. Tu zresztą Australijczycy popełnili spore błędy – Serbowi zabrali portfel, a na pewien czas nawet telefon i przetrzymywali go w izolatce. Chcieli, by ten dostarczył dokumenty potwierdzające jego status medycznego wyjątku, dzięki któremu mógł przylecieć na turniej.
Bliscy Djokovicia, a także jego fani, zdążyli w czasie, w którym Serb był zatrzymany, ogłosić, że ten jest “porwany” i przetrzymywany “w warunkach gorszych niż w więzieniu” (co dotyczyło nie tylko izolatki, ale też pokoju, w którym potem oczekiwał na sprawę w sądzie). Jego ojciec zdążył też ogłosić, że Novak stał się “przywódcą ludzi wolnych” czy że jest “jak Jezus i jak Spartakus” oraz zagrozić australijskim oficjelom “wyjściem ludzi na ulicę”. Generalnie – nie patyczkował się, a wręcz przeciwnie – podgrzewał atmosferę.
Zostawiając jednak Djokovicia seniora – prawnicy Novaka działali szybko i sprawnie. Najpierw wygrali sprawę o to, by Serb mógł zostać w kraju bez wizy do czasu zakończenia głównej sprawy. A potem triumfowali i w niej. Sędzia Anthony Kelly wskazał głównie na błędy proceduralne, jakie popełniły służby (przede wszystkim – dając Serbowi mniej czasu na dostarczenie dokumentów, niż pierwotnie obiecali). To na tym gruncie przedstawiciele Novaka byli w stanie sprawę wygrać.
Nole mógł więc zostać w Australii, na social media wrzucił nawet już kilka zdjęć z treningu i zapewniał, że chce powalczyć o jak najlepszy rezultat. W domyśle – zwycięstwo, w Melbourne triumfował przecież już dziewięciokrotnie. Tyle że na tym cała sprawa wcale się nie skończyła.
Pozytywny wynik
W czasie gdy Djoković chciał w spokoju przygotowywać się do turnieju, nie próżnowali dziennikarze, a nawet zwykli kibice. Szybko zauważono, że Nole, który 16 grudnia miał otrzymać pozytywny wynik testu na koronawirusa, w kolejnych dwóch dniach nadal spotykał się z ludźmi. 17 grudnia brał udział w imprezie tenisowej z wieloma dziećmi. Bez maseczek i z bezpośrednim kontaktem. Dzień później za to udzielił wywiadu dla “L’Equipe”.
Serb, wywołany do tablicy, zareagował oświadczeniem, które umieścił w swoich social mediach.
– 14 grudnia uczestniczyłem w meczu koszykówki w Belgradzie, po czym poinformowano, że wiele osób uzyskało pozytywny wynik testu na Covid-19. Pomimo braku objawów koronawirusa, 16 grudnia wykonałem szybki test antygenowy, który był negatywny i z dużej ostrożności, tego samego dnia również wykonałem oficjalny i zatwierdzony test PCR. […] Impreza 17 grudnia? Byłem bezobjawowy i czułem się dobrze, a powiadomienie o pozytywnym wyniku testu PCR otrzymałem dopiero po tym wydarzeniu – pisał.
Co do wywiadu przyznał, że wiedział już wtedy o pozytywnym wyniku, ale… nie chciał zawieść dziennikarzy, z którymi od dawna się na tę rozmowę umawiał. Pisał, że przez cały ten czas miał założoną maseczkę (z wyjątkiem sesji fotograficznej) i zachowywał dystans. Potwierdziła to ostatecznie sama redakcja gazety. Możliwe jednak, że Novak… wcale nie był pozytywny 16 grudnia.
Sprawie przyjrzeli się bowiem dziennikarze. Ben Rothenberg z “New York Times” sprawdził, że po zeskanowaniu kodu QR w teście Djokovica pojawiał się wynik negatywny. Dopiero z czasem zmieniono go na pozytywny. Swoje śledztwo przeprowadzili też reporterzy niemieckiego “Der Spiegel”, którzy doszli do wniosku, że Serb pozytywny wynik otrzymał, ale… 26 grudnia. Gdyby tak było, Novak złamałby serbskie prawo, nakazujące 10 dni kwarantanny.
Dowodów na poparcie tej tezy dostarczyła pracownia Zerforschung, która poinformowała, że poprzez czas uniksowy, czyli liczbę sekund, które upłynęły od 1 stycznia 1970 roku, można sprawdzić, kiedy test tak naprawdę został wprowadzony do bazy. I o ile w tej zgadza się data testu negatywnego (22 grudnia), o tyle przy drugim teście znaczniki wskazują, że został on wprowadzony do systemu 26 grudnia o 13:21. W dodatku znaczniki testu pozytywnego są o 50 tysięcy większe od negatywnego, a dokładnie tyle testów wykonano w Serbii między 22 a 26 grudnia.
Na tym jednak nie koniec problemów Djokovicia. W jego deklaracji wypełnionej przy okazji wjazdu do Australii, zauważono, że ten zaznaczył, iż nie podróżował przez 14 dni przed przylotem na Antypody. Sęk w tym, że w sieci dostępne były zdjęcia z jego treningów w Hiszpanii, które odbył 31 grudnia. Serb i na to miał wytłumaczenie – ludzki błąd. I to nie jego, bo całość deklaracji miał wypełniać ktoś z jego teamu. Tyle że w takich sytuacjach odpowiedzialność i tak spada na tenisistę.
Doszło do tego, że w świetle nowych ustaleń trudno było oczekiwać decyzji innej, niż kolejne anulowanie wizy Novaka.
Minister wchodzi do gry
O tym, że Alex Hawke może skorzystać ze swoich uprawnień i do tego anulowania doprowadzić, mówiono już przy okazji poniedziałkowego wyroku australijskiego sądu. Minister ds. imigrantów zwlekał jednak z decyzją – w międzyczasie odbyło się już nawet losowanie drabinki Australian Open z Djokoviciem w stawce – ostatecznie jednak podjął ją dziś.
– Dzisiaj skorzystałem z uprawnienia na mocy art. 133C ust. 3 Ustawy o migracji, aby anulować wizę posiadaną przez pana Novaka Djokovica ze względów zdrowotnych i na podstawie interesu publicznego. […] Podejmując tę decyzję, rozważnie przeanalizowałem informacje zapewnione mi przez australijskie służby graniczne, pana Djokovicia oraz departament spraw wewnętrznych – pisał w swoim oświadczeniu minister.
W Australii mówi się, że w konsekwencji tej decyzji Djoković może zostać zmuszony do opuszczenia kraju w najbliższych godzinach. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że będzie mógł pozostać tam do czasu ostatecznego wyroku wydanego przez australijski sąd, a noc spędzi najpewniej – po raz kolejny – w miejscu wybranym przez władze. Dla Novaka i jego sztabu ważna będzie tu też szybkość działania – turniej startuje bowiem już w poniedziałek i cała sprawa musi rozstrzygnąć się do tego czasu.
Jaki będzie ostateczny werdykt? Trudno przewidzieć. O ile jednak przy pierwszej sprawie w sądzie wydawało się, że punkt może przypaść obu stronom, tak teraz przewagę w wymianie zdecydowanie mają Australijczycy.
Fot. Newspix
Czytaj także: