Reklama

Australian Closed. Wiza Djokovicia cofnięta – ma wrócić do Serbii

redakcja

Autor:redakcja

05 stycznia 2022, 23:25 • 5 min czytania 199 komentarzy

Jeszcze wczoraj Novak Djoković informował swoich fanów, że otrzymał status “medycznego wyjątku” i mimo braku szczepienia zagra w Australian Open. Gdy jednak przyleciał do Australii, przytrzymano go na lotnisku. Władze chciały, by przedstawił dowody na to, że na wyjątkowy status zasłużył. Nie udało się. Jutro ma wrócić do ojczyzny. A wystarczyło się zaszczepić…

Australian Closed. Wiza Djokovicia cofnięta –  ma wrócić do Serbii

Organizatorzy chcieli, Novak też chciał…

Zezwolenie Djokovicia na występ w Australian Open wywołało burzę. Wiele osób z tenisowego środowiska uznało to za skandal. Nie bez podstaw zresztą – do Australii nie mogła wjechać nawet część zaszczepionych zawodników, jeśli otrzymali rosyjską szczepionkę – Sputnika – bo ta za oceanem nie jest jeszcze autoryzowana. Tymczasem Novak – któremu wcześniej prawa do startu odmówiono – nagle wszem i wobec ogłaszał na Instagramie, że dostał specjalne zezwolenie i spokojnie leci do Australii.

Dodatkowe dno sprawy?

Australijczycy, którzy przez wiele miesięcy siedzieli w domach, zamknięci w nich przez twardy lockdown. Wszystko po to, by ich kraj przeszedł przez pandemię z jak najmniejszymi stratami. Stosowali się do przepisów, widzieli, że przynoszą one odpowiednie skutki. Aż tu nagle – w najgorszym momencie pandemii i rosnącej liczbie zakażeń, między innymi ze względu na wariant Omikron – wbrew wszelkim narzuconym wcześniej zasadom, ich kraj wpuścił do siebie niezaszczepionego Serba.

Reklama

Dlaczego? Bo gość jest wybitnym tenisistą. I to nie ulega wątpliwości. Ale – choć organizatorzy Australian Open chcieli chyba myśleć inaczej – i on nie stał ponad prawem. Władze Australii postanowiły to ostatecznie udowodnić. I zaczęło się prawdziwe show, jakiego w historii tenisa jeszcze nie było. Jego ostatnim odcinkiem zapewne będzie deportacja Novaka Djokovicia z kraju.

…ale władze nie chciały

– Każda osoba, która chciałaby uzyskać prawo wstępu na terytorium Australii, musi spełnić nasze wymagania na granicy. Czekamy na niego [Djokovicia] i dowody, które nam przedstawi, by poprzeć swoją prośbę. Jeśli te dowody okażą się niewystarczające, nie będzie traktowany inaczej od pozostałych osób i szybko znajdzie się w samolocie do domu. Dla Novaka Djokovicia nie powinno się robić specjalnych zasad – mówił Scott Morrison, premier Australii.

W podobnym tonie wypowiadała się też ministra sportu i inni politycy – podkreślali, że Djoković to człowiek jak każdy inny oraz że decyzja o przyznaniu wizy należy do rządu, nie medyków. Dlatego o ile akceptowali oni decyzję komisji, która zaakceptowała Novaka jako medyczny wyjątek, chcieli sami przekonać się, jakich dowodów na swój wyjątkowy status dostarczy im Serb. I cóż, wyszło, że nie dostarczył wystarczających.

Bo z kraju ma wyjechać, na ten moment najpóźniej jutro. Choć możliwe, że zostanie na dłużej – w jednej z placówek rządu lub umieszczony w odosobnieniu w pokoju hotelowym.  Jego prawnicy walczą bowiem o prawo Novaka do pozostania w Australii, a sam Djoković wypełnił już federalny wniosek o wstrzymanie deportacji. Choć szanse na to, by Novak sprawę wygrał, co podkreślają osoby będące blisko Serba, są małe.

Novak męczennikiem

Największy problem z tą sprawą jest taki, że mleko już się rozlało – Djoković stał się teraz symbolem walki o prawo do braku szczepień. Jego fani powszechnie uważają, że to Australijczycy stoją po złej stronie barykady. Ci zresztą dali im sporo podstaw do tego, by tak sądzić. Gdyby bowiem od razu Novaka do kraju nie wpuścili (jak wielu innych tenisistów), nie byłoby tak dużej afery, a tak serbskiego tenisistę można było przedstawić nawet jako… więźnia politycznego.

Serio, nie żartujemy. Novak przez kilka godzin siedział w izolatce na lotnisku, bez telefonu. W tym czasie jego ojciec – który słynie z niezbyt ugrzecznionych wypowiedzi – mógł rozmawiać z mediami. Więc rozmawiał.

Reklama

– Nie mam pojęcia, co się dzieje, trzymają mojego syna jako zakładnika od pięciu godzin. To walka o liberalny świat, nie tylko o Novaka, ale o cały świat. Jeśli go nie wypuszczą w ciągu pół godziny, będziemy z nimi walczyć na ulicach – mówił. W sprawę szybko zaangażowały się też serbska ambasada, ambasador Australii, a nawet prezydent Serbii, który na Instagramie informował, że rozmawiał z Djokoviciem (gdy temu oddano już telefon).

– Powiedziałem naszemu Novakowi, że cała Serbia jest z nim i nasze władze podejmują wszelkie środki, żeby zatrzymać nękanie najlepszego tenisisty na świecie w jak najszybszym czasie. W zgodzie z wszelkimi normami międzynarodowego prawa Serbia będzie walczyć o Novaka Djokovicia, sprawiedliwość i prawdę. Novak jest silny, wszyscy go znamy – pisał.

Australijskie władze były jednak nieprzejednane. Nieważne, że Djoković ma już na koncie 20 wygranych turniejów wielkoszlemowych. Nieważne, że w Melbourne wygrywał dziewięciokrotnie. Nieważne, że broni tytułu. Nieważne, że prowadzi w rankingu ATP – ma być traktowany jak każdy inny człowiek. I to akurat słuszna decyzja. Problemy są dwa. Po pierwsze, już pojawiają się głosy, że ze sprawy Novaka zrobiono medialny show i poświęcono go na rzecz uspokojenia nastrojów obywateli (rozzłoszczonych poprzednią decyzją dotyczącą Serba). Po drugie, status medycznych wyjątków przyznano większej liczbie osób zmierzających na Australian Open. I na razie nie wiadomo, co z nimi.

Jeśli nie przejdą przez tę samą procedurę co Serb, władze Australii dadzą tylko paliwo jego zwolennikom. Jeśli przejdą, może się okazać, że do już rozpętanego ognia i tak doleje się benzyny. Tak źle, tak niedobrze. A Novak w oczach wielu staje się tylko większym męczennikiem.

Nie zdziwi nas zupełnie, gdyby – wracającego do Serbii – witały go na lotnisku tłumy osób. Nie zdziwi nas też co innego – gdyby okazało się w kolejnych miesiącach, że to nie ostatni taki spektakl z udziałem Djokovicia.

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Australian Open

Komentarze

199 komentarzy

Loading...