Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI
Pierwszy z heroicznych bojów polskich pucharowiczów oglądałem wyjątkowo w podróży, siedząc w pociągu obok jegomościa z kartą seniora. Starszy pan z siwym wąsem kręcił się nerwowo w fotelu, to zerkał za okno, to znowu nie zerkał. Był nieswój. I wtedy wkroczyłem ja, cały na ze smartfonem, a przede wszystkim cały z transmisją meczu w smartfonie. Rozłożyłem zaimprowizowane kino domowe nienachalnie, ale jednak tak, by mógł spokojnie oglądać. Ile razy marzyłem, by mi się zdarzyło […]
redakcja
• 3 min czytania
0