Reklama

Grzegorczyk pozostawia swoją Arkę na pozycji wicelidera

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

09 grudnia 2024, 21:05 • 4 min czytania 34 komentarzy

Starcie ŁKS-u z Arką Gdynia było zapowiadane jako hit kolejki. Okazało się starciem dla koneserów, którzy doceniają przesuwanie, półprzestrzenie i inne taktyczne smaczki. Bo piłkarskiego “mięsa” brakowało, zwłaszcza w pierwszej połowie. Mecz do zapomnienia, szczególnie dla kibiców ŁKS-u.

Grzegorczyk pozostawia swoją Arkę na pozycji wicelidera

Łódzki Klub Sportowy kończy rundę z serią pięciu meczów bez zwycięstwa (w tym tylko dwa remisy) i na 9. miejscu w tabeli. A Arka zimę spędzi na pozycji wicelidera. Wszystko dzięki świetnej pracy tymczasowego szkoleniowca Tomasza Grzegorczyka. Dużym znakiem zapytania po takiej świetnej passie będzie jednak Dawid Szwarga, którego głównym zadaniem będzie nie popsuć tego, co zrobił jego poprzednik.

ŁKS Łódź – Arka Gdynia 0:2. Grzegorczyk melduje wykonanie zadania.

Gdy Tomasz Grzegorczyk zastępował Wojciecha Łobodzińskiego w roli pierwszego trenera, Arka z dorobkiem dziewięciu punktów po siedmiu kolejkach zajmowała ósme miejsce w tabeli. A trzymając się nawiązania z tytułu tego tekstu, 43-latek przycumował dziś swoją Arkę w porcie i opuszcza ją jako wicelider I ligi z bilansem: 10 zwycięstw, remis i porażka (z liderem Termaliką 1:2).

Arka Gdynia wygląda na dobrze naoliwioną maszynę. Co prawda, w starciach ze Stalą i teraz ŁKS-em już nie było widać tej pięknej, ofensywnej gry, ale wyniki dalej się zgadzają. A liczby wciąż robią wrażenie: 41 goli strzelonych (druga najlepsza ofensywa ligi) i 15 bramek straconych (wraz z Termaliką najlepsza defensywa ligi). To wszystko wygląda znakomicie, a Grzegorczyk nie mógł sobie zrobić lepszej reklamy.

ŁKS gra falami. Raz na niej, a raz pod nią

ŁKS po spadku z Ekstraklasy zaliczył twarde lądowanie w I lidze. Po czterech kolejkach miał na swoim koncie tylko “oczko”. W klubie zrobiło się nerwowo. Wydawało się, że posada Jakuba Dziółki już wisi na włosku, mimo że dopiero co rozpoczął pracę w Łodzi. Jednak z tego małego kryzysu szybko wyszedł i to w świetnym stylu. W sześciu kolejnych spotkaniach ŁKS odniósł pięć zwycięstw i zremisował z liderem, Termaliką.

Reklama

Gdy już się wydawało, że ŁKS jest na fali, która będzie prowadzić ku górze tabeli, przyszedł kolejny kryzys. I choć tak jak w starciu z Legią Warszawa, łodzianie mieli z Arką momenty dobrej gry i jakieś przebłyski, tak znów dostali w łeb. I biorąc pod uwagę ten mecz z Wojskowymi w Pucharze Polski, była to trzecia porażka z rzędu.

Mecz? Raczej twór meczopodobny

Co możemy napisać o samym spotkaniu? Niewiele dobrego. Jeśli ktoś usypiając małe dziecko, miał włączony ten mecz, to jesteśmy przekonani, że pociecha spała jak zabita. Flaki z olejem. Nic się nie działo, choć gdyby ktoś słuchał tylko komentarza Roberta Podolińskiego, to doszedłby do wniosku, że było to widowisko.

Nic z tych rzeczy. Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. W pierwszej połowie poza jednym strzałem głową Czubaka, który poleciał dobry metr od bramki, pozostałe próby zawodników obu drużyn – których i tak było mało – to były tzw. taś tasie. Piłka ledwie toczyła się do bramki.

Jak wspomnieliśmy, ŁKS optycznie miał przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Bramkarz Arki nie miał za wiele do roboty w tym meczu. A goście? Wyglądali na nieco ospały zespół, zmęczony rundą jesienną. A i tak w końcówce potrafili przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Najpierw Michał Marcjanik wykorzystał świetne dośrodkowanie Adama Ratajczyka i strzałem głową pokonał Bobka.

Reklama

A później oglądaliśmy show Szymona Sobczaka, który na boisku zameldował się w 69. minucie. Najpierw zmusił Aleksandra Iwańczyka do faulu, za który ten otrzymał czerwona kartkę. Chwilę później, w doliczonym czasie gry, były napastnik Wisły Kraków ustalił końcowy wynik spotkania, zdobywając swojego ósmego gola w tym sezonie I ligi.

Tomasz Grzegorczyk odchodzi z Arki w chwale. Teraz tylko pytanie, jak Dawid Szwarga, który go zastąpi w rundzie wiosennej, poradzi sobie w drużynie, która funkcjonowała tak dobrze.

ŁKS Łódź – Arka Gdynia 0:2 (0:0)

  • 0:1 – Marcjanik 82′
  • 0:2 – Sobczak 90+4′

Czerwona kartka: Iwańczyk 88′

WIĘCEJ O I LIDZE:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Betclic 1 liga

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

34 komentarzy

Loading...