Reklama

Wołąkiewicz pojechał grać i robić kasę, a wpadł jak śliwka w kompot?

redakcja

Autor:redakcja

08 kwietnia 2015, 12:19 • 2 min czytania 0 komentarzy

O nieudanych zagranicznych wojażach polskich piłkarzy można by napisać całkiem barwną książkę. Ze szczególną nostalgią wspominamy przygodę Piotrka Świerczewskiego w Birmingham, gdzie “Świr” wszem i wobec przekonywał, że on i Dugarry będą zmuszeni ciągnąć wózek, a potem jednak skupił się na dorzucaniu kolegom bidonów z ławki. Pamiętamy przygodę Karwana w Berlinie – Bartek zasłynął głównie tym, że nie wszedł na boisko bo zapomniał koszulki. Tak daleko w przeszłość wybiegać jednak nie musimy, bo wystarczy wspomnieć losy Furmana w Tuluzie, Kupisza  w Chievo i Wolskiego w Bari, a będzie jasne, że jakiś Polak co rundę musi zostać gdzieś określony definicyjnym przykładem zagranicznego szrotu.

Wołąkiewicz pojechał grać i robić kasę, a wpadł jak śliwka w kompot?

Wszystko wskazuje na to, że tym razem swój rozdział w tej opasłej księdze dopisze Wołąkiewicz. Jest szansa na naprawdę mocny scenariusz, abstrakcyjnością nawiązujący do powyższych. Zapowiadało się nieźle: Astra to wicemistrz Rumunii z wielkimi szansami na puchary, a będąca we władaniu najbogatszego rumuńskiego biznesmena, Ioana Niculae. Póki co jednak kalendarium rumuńskich przygód byłego gracza Lecha wygląda tak:

22.2 – trybuny z Chiajną
1.3 – trybuny z Brasov
7.3 – trybuny z Botosani
11.3 – trybuny ze Steauą
15.3 – trybuny z Iasi
18.3 – ławka z Rapidem
21.3 – czerwona kartka w debiucie z Craiovą o 23 minutach na boisku
4.4 – pauza za kartkę
7.4 – właściciel klubu skazany na dwa lata więzienia.

Nieźle, co? Wszedł na chwilę i od razu zarobił czerwo, poza tym zwiedza wątpliwej urody trybuny rumuńskich aren, a jakby tego było mało, dobrodziej Astry wylądował za kratami. Co zresztą specjalnie nie dziwi, bo skandale krążyły nad jego głową od dawna: a to piłkarskie, gdy zwolnił trenera Steleę na żywo w programie telewizyjnym, a to obyczajowe, jak gdy wybrał się do RPA polować na słonie, a swoją zdobycz kazał wypchać i przywieźć do kraju. Oczywiście to drobiazgi w porównaniu do przekrętów, które właśnie zaczynają wypływać na wierzch, a które opiewają na grube miliony.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Czy Wołąkiewicz może zacząć grać i robić to dobrze? Tak, oczywiście, futbol zna takie historie. Czy Niculae może dalej finansować Astrę? Pewnie, Becalemu jakoś nie przeszkadzał w zarządzaniu Steauą pobyt w więzieniu. Ale może być też tak, że Wołąkiewicz za chwilę ucieknie z Rumunii, jak nie z powodu znudzenia ławką i trybunami, to z powodu kłopotów z kasą, bo rumuńskich klubów, które po skazaniu sponsora rozsypywały się jak domek z kart jest bez liku.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...