Jacek Zieliński doskonale zdawał sobie sprawę, że Cracovia potrzebuje wzmocnień, by zrobić krok do przodu, natomiast nie był trenerem, który stwierdził – bez transferów to ja tutaj nic nie poradzę, trzeba poczekać na pieniądze od Filipiaka. Nie: dostrzegał również niewykorzystany potencjał u kilku graczy, uwolnił go i też między innymi dlatego Pasy tak udanie weszły w sezon.
Pierwszy przykład: Otar Kakabadze. Zanim Zieliński pojawił się w klubie, mieliśmy pełne prawo myśleć, że Gruzin to ogórek. U Probierza zadebiutował w starciu z Górnikiem Łęczna, kiedy się skompromitował, a potem głównie siedział na ławce – zagrał jeszcze tylko z Lechią przez siedem minut i Stalą przez jedną połowę.
Co się dzieje dalej – przychodzi Zieliński, zaczyna od meczu z Rakowem, wpuszcza Kakabadze na około pół godziny i Gruzin odpłaca się taką bramką:
Jeszcze wtedy można było pomyśleć, że to przypadek. Przyszła, zeszła, weszła. Ale nie – Kakabadze gra dalej, często jest pierwszym wyborem na swoją pozycję i wygląda naprawdę dobrze. Potrafi strzelić, potrafi dać asystę. Jego średnia not u nas pod wodzą Zielińskiego wynosi 5,17. Dziś nikt nie myśli, że Kakabadze to ogórek, tylko rzeczywiście solidny piłkarz, któremu można zaufać.
Drugi przykład: Mathias Hebo Rasmussen. Dzisiaj wielu się zachwyca, jaki ten chłopak ma przerzut, jakość, spokój w środku pola. Możesz mu powierzyć piłkę i raczej wiesz, że Duńczyk jej nie straci, nie podpali się, a futbolówka będzie w – by tak rzec – bezpiecznych nogach. Natomiast czy tak było wcześniej? Nie do końca. Nie jest to aż taka skala przemiany jak u Kakabadze, bo Hebo nie podejrzewaliśmy o skrajne szrociarstwo, ale o przeciętniactwo? Jak najbardziej.
Porównajmy noty. Za Probierza: 3,8. Za Zielińskiego: 5,14. No – różnica jest kolosalna. Od piłkarza, który mógł utonąć w zalewie Loshajów i Dimunów, Hebo stał się zawodnikiem wyrazistym. Takim, z którego zagrań kibice robią kompilacje, bo podoba się im inteligencja i jakość tego gracza. Jest to więc również wygrany przyjścia Zielińskiego, o czym sam trener mówił u nas: – To jeden z dwóch największych wygranych mojej obecności w Cracovii, bo on i Kakabadze zaistnieli w składzie. Plus Kakabadze jest pewnym punktem reprezentacji Gruzji, też dlatego, ponieważ gra u nas wszystko od dechy o dechy.
Po trzecie młodzi, a więc Rakoczy i Myszor. Tak, to Probierz wprowadzał ich do zespołu, nikt tej zasługi nie ma zamiaru mu odbierać (bo też przecież on sprowadzał Kakabadze i Hebo). Niemniej znów – trudno nie odnieść wrażenia, że to przy Zielińskim ci goście się rozwinęli. Przeszli – albo co najmniej przechodzą – z drugiego planu na pierwszy.
- Myszor za Probierza – 210 minut, gol, asysta
- Myszor za Zielińskiego – 1227 minut, dwa gole, dwie asysty
- Rakoczy za Probierza – 993 minut, dwa gole, asysta
- Rakoczy za Zielińskiego – 1028 minut, trzy gole, asysta
Początek sezonu wskazuje, że obaj mogą być czołowymi zawodnikami zespołu, a nie tylko uzupełnieniami. Młodzieżowcami, którymi chce się grać nie ze względu na wiek, a umiejętności. Dojrzeli. Po prostu.
Nie ma ten tekst jednak na celu uderzenie w Probierza, bo ktoś tych piłkarzy musiał ściągnąć czy dostrzec. Nie miałby pociechy z Kakabadze obecny trener, gdyby poprzedni go nie wziął do składu. Niemniej – po prostu chcemy docenić Jacka Zielińskiego i wskazać, jak fajnie może przy nim rosnąć zawodnik. A takie przykłady to też wartość dodana dla klubu. Nie tylko na tu i teraz, ale również na przyszłość, bo piłkarz kuszony przez klub będzie wiedział, że gadki o rozwoju to nie jest jedynie makaron nawijany na uszy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
Fot. Newspix