Na papierze to było pewnie najciekawsze zestawienie sparingowe ekstraklasowych klubów. Mistrz Polski grał w Opalenicy z trzecim zespołem poprzedniego sezonu, obie ekipy przystępowały do tego starcia z nowymi trenerami. Ale mecz miał raczej przebieg iście sparingowy – taki akurat dla dzieciaków kąpiących się w basenie tuż obok boiska. Pogoń wygrała z Lechem 1:0 po golu Sebastiana Kowalczyka.
Ciekawi byliśmy tego spotkania, dlatego wybraliśmy się do Opalenicy, by popatrzeć na nie z bliska i podpytać co tam słychać w obu ekipach. Mieliśmy nadzieje, że zobaczymy już na boisku pierwsze zalążki pracy van den Broma i Gustafssona. No i też chcieliśmy sprawdzić czy oba zespoły dadzą po prostu frajdę kibicom, bo przecież oba spotkania między Lechem i Pogonią w poprzednim sezonie dopisały pod względem wrażeń.
Przy boisku bocznym w Opalenicy było około tysiąc kibiców, w tym również piłkarze i sztab Jagiellonii Białystok, które też stacjonuje i trenuje w hotelu Remes. Mecz był dość dziwnie podzielony, bo nie na klasyczne dwa razy 45 minut, a na trzy tercje po 30 minut grania, a zmiana stron nastąpiła w połowie drugiej z nich. Tej najsłabszej nadmieńmy. Bo właśnie między 30. a 60. minutą grania działo się najmniej.
Najciekawiej było wtedy, gdy na boisku biegały optymalne na ten moment składy i wtedy, gdy na boisku pojawiło się sporo młodzieży. Van den Brom w swoim debiucie nie mógł skorzystać jeszcze z Karlstroema, Satki, Salamona czy Kwekweskiriego, nie do gry był również Ishak. Co ciekawe od pierwszej minuty na skrzydle biegał Jan Sykora, ale gdyby ktoś się nie skupił, to pewnie by Czecha nie zauważył, bo był przy piłce dość rzadko. Lech miał początkowo przewagę, ale tuż przed końcem pierwszej tercji Sebastian Kowalczyk wykorzystał wolną przestrzeń, uderzył z około 25. metrów i trafił tuż przy słupku.
Po meczu Radosław Murawski mówił tak: – Mieliśmy piłkę, ale posiadanie to nie wszystko. Wiadomo, przegrywamy drugi mecz z rzędu (wcześniej Lech przegrał z Widzewem, jeszcze przed przyjściem van den Broma – red.) i nie jest to fajne uczucie, ale pozwólcie nam pracować, bo widzimy, że zmieniamy nieco sposób grania.
I faktycznie Kolejorz próbował grać nieco inaczej niż za kadencji Skorży. Van den Brom zamknął treningi swojej drużyny, ale popytaliśmy tu i tam. Wieści są takie, że na zajęciach jest wysoka intensywność gry. Jego Lech ma grać szybko, nie holować piłki, wymieniać sporo podań przesuwając akcję do przodu. Faktycznie były takie fragmenty, gdy lechici momentami aż za szybko próbowali wymieniać piłkę między sobą i zmęczenie wynikające z dużych obciążeniach siłowych sprawiało, że dogrania na dobieg były za mocne, a zrywy do piłki na wolne pole zbyt ociężałe.
– Czujemy trochę nogi, ale mamy sporo zajęć z piłką, coraz więcej jest tych elementów taktycznych i technicznych. Trener stawia na szybką grę, trzeba się do tego zaadoptować. Ale to na pewno rzuca się w oczy po tych pierwszych zajęciach – dodał Murawski.
W pierwszym składzie wybiegło trzech młodzieżowców – Pingot na stoperze, Marchwiński w środku pola obok Murawskiego i Szymczak na szpicy. Przegląd młodzieży nastąpił dopiero w trzeciej tercji. I najlepiej z młodych wypadł chyba szesnastoletni Patryk Olejnik, który zaliczył kilka bardzo pewnych interwencji grając jako stoper. Solidnie wypadł też wspomniany Pingot. Do Marchwińskiego van den Brom miał sporo uwag, ale miały one na celu raczej dopasowanie pomocnika do sposobu gry Lecha – Holender podpowiadał mu np. wejścia w drugie tempo do ataku.
Drugi występ w Lechu zaliczył Rudko. O ile Ukrainiec w starciu z Widzewem popełnił błąd bramkowy, o tyle dzisiaj wypadł już naprawdę rzetelnie. Widać, że ma dobre warunki fizyczne, odważnie wychodzi do wrzutek, głośno komunikuje się z zespołem. Na minus na pewno występ Kristoffera Velde, który wciąż sprawia wrażenie, jakby do Lecha dostał się nieco na gapę.
Co o Pogoni? Gustafsson też zrobił przegląd wojsk. Niezłe wrażenie wywarł Stanisław Wawrzynowicz, który do tej pory grał głównie w trzecioligowych rezerwach Pogoni. Plus dla Kowalczyka za strzelone gola. Sporo szumu robił ustawiony na lewym skrzydle Fornalczyk, który kilkukrotnie zmusił Pereirę do pościgania się z nim. Ciekawą zmianę dał Kostorz, który pewnie docelowo powinien dostać też trochę minut na szpicy.
Generalnie widać, że obie ekipy są jeszcze w proszku i jeszcze trochę czasu minie niż to wszystko się będzie zazębiało. Ciekawi jesteśmy zwłaszcza tej ewolucji Lecha w stronę szybszego grania. – Dajcie nam popracować – powtórzył jeszcze na koniec Murawski. No to damy popracować, ale będziemy uważnie obserwować Kolejorza szykującego się do walki o fazę grupową europejskich pucharów.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Rozpoczął się przetarg na prawa do pokazywania meczów Ekstraklasy
- Sezon 2022/23 rozpocznie się w Ekstraklasie i I lidze w ten sam weekend: 15–17 lipca
fot. NewsPix