Korespondowaliśmy e-mailowo. Napisał, że przelał pieniądze na swoje konto, bo musi spłacać leasing za BMW 525. W Siemasze zarabia 6000 zł, a za auto płaci miesięcznie 5050 zł. Darek zawsze chciał żyć na takiej stopie jak brat. Stąd kurtki Armaniego, luksusowy samochód, na który go nie stać. Chciał odejść, trudno popłakałabym i starała się go zrozumieć. Ale chyba zasługuję na to, żeby wyjaśnił mi przyczyny swojego kroku, powiedział, że się zakochał w kobiecie czy mężczyźnie, że szuka szczęścia. A tu tylko lakoniczne – odchodzę, bo dręczysz mnie psychicznie – żali się na łamach Super Expressu żona Dariusza Dudka, brata Jerzego i byłego asystenta Marcina Brosza w Piaście Gliwice. Zapraszamy na sobotni przegląd prasy. Mamy kilka ciekawych tekstów zapowiadających mecz z Irlandią.
FAKT
Najpierw strona meczowych zapowiedzi. Selekcjoner reprezentacji Polski ma magiczny zestaw sztuczek, które powinny pomóc pokonać Irlandię – pisze Tomasz Włodarczyk.
Choćby zasada podróży. Gdy piłkarze są w drodze na mecz lub trening, autobus z nimi na pokładzie absolutnie nie może się cofnąć. Jesień 2011 roku. Czas pracy selekcjonera w Górniku. Pod budynkiem przy Roosevelta zjawił się autokar klubowy Jagiellonii. Jaki ubaw mieli piłkarze zabrzan, kiedy ten zajechał kilka metrów za daleko, a kierowca zdecydował się wycofać. – Klątwa została rzucona, stwierdzili piłkarze Nawałki. I faktycznie, gospodarze wygrali 2:0 (…) Reprezentacja Polski ma trzy oficjalne zestawy strojów. Od zwycięskiego 7:0 z Gibraltarem, gramy na wyjazdach w białym zestawie…
Lewy zrób to jeszcze raz! – dokładnie w tych samych słowach, zobaczycie to nieco później, do Lewandowskiego apeluje dziś też Super Express. Jak pamiętamy, Robert strzelił już gola Irlandczykom w Dublinie, kiedy w 2008 roku wygraliśmy z nimi 3:2.
Giovanni Trapattoni mówi: Macie lepszą drużynę od Irlandii.
Był pan trenerem reprezentacji Irlandii. Pana zdaniem jest mocniejsza niż Polski?
– Polska ma lepszych graczy. Oczywiście Irlandia też ma dobrych piłkarzy. Przede wszystkim Robbieego Keanea, on jest fantastyczny, bardzo sprytny w polu karnym. McGeady, Coleman czy OShea – to także klasowi piłkarze, ale Polska ma jednak więcej wartościowych zawodników. Wydaje mi się, że wasza drużyna powinna się zakwalifikować na te mistrzostwa. W ogóle wasz futbol stoi na wyższym poziomie niż irlandzki. Przecież tamtejsza liga jest bardzo słaba. Na pewno wasza jest lepsza, wszyscy dobrzy irlandzcy zawodnicy występują w Anglii.
W Fakcie mamy tylko krótki fragmencik, dosłownie dwa pytania, więc szerzej będziemy Trapattoniego cytować z Przeglądu Sportowego. Teraz została nam jeszcze tylko jedna strona – typowo tabloidowa. Dowiadujemy się, że Krychowiak buduje… szafę partnerce.
Grzegorz Krychowiak (25 l.) na stałe zadomowił się w Sewilli. Polski pomocnik niemal w całości poznał już miasto. Waleczny zawodnik ma zamiar zapuścić na dłużej korzenie w Hiszpanii wraz ze swoją piękną partnerką Celią Jaunat. W jego nowym domu powstanie między innymi ogromna garderoba!
Z kolei Artur Boruc pali się do gry. W sensie dosłownym.
Artur Boruc nawet nie próbuje ukrywać, że pali papierosy. Bramkarz reprezentacji podczas spaceru ze swoją żoną zadbał o to, by się odpowiednio dotlenić. Wszystko wskazuje na to, że zawodnik Bournemouth zagra w podstawowym składzie z Irlandią. Mamy nadzieję, że regularne palenie nie będzie miało wpływu na formę Boruca. W innym przypadku możemy mieć w Dublinie kłopot. O ile Adamowi Nawałce nałóg Boruca nie przeszkadza, to już menedżer Bournemouth ma na ten temat inne zdanie.
GAZETA WYBORCZA
Dublin prawdę kadrze powie. Zapowiedź meczu.
Adam Nawałka coś już zbudował. Jego piłkarze nie grają w niedzielę o wszystko, tylko o utrzymanie prowadzenia w grupie. Na zgrupowaniu mogli opowiadać, że chcą zachować formę z jesieni, a nie – jak kiedyś – tłumaczyć, dlaczego grali poniżej swoich możliwości. Sam selekcjoner nie zajmuje się udowadnianiem, że ma plan na reprezentację, broni go tabela. Ta konstrukcja nie jest jednak stabilna, podmuch w Dublinie może ją poważnie naruszyć, a nawet zniszczyć. Jeśli zwyciężą gospodarze, prawdopodobnie cztery drużyny zgromadzą na półmetku eliminacji po 10 pkt, bo Niemcy są zdecydowanymi faworytami w Gruzji, a Szkoci pewnie pobiją u siebie Gibraltar. Taka sytuacja może zgruchotać pewność siebie kadry, odłączyć turbodoładowanie, które dało zwycięstwo z Niemcami. Pokonanie mistrzów świata stanie się epizodem. Bardzo ładnym, lecz w tabeli niemal niedostrzegalnym, skoro Polacy zbiorą tyle samo punktów co czwarty zespół w grupie, który nie zostanie nawet dopuszczony do baraży. Na taką próbę dla tej kadry może być za wcześnie. Rany po seryjnych niepowodzeniach ze słabszymi od siebie wciąż są świeże, otworzyłyby się po porażce z rywalem, który nie ma w składzie ani jednego uczestnika Ligi Mistrzów i tylko czterech Ligi Europy (Polacy mają ośmiu zawodników, którzy w tym sezonie grali w pucharach). Z Gruzją (13 czerwca) piłkarze Nawałki znów graliby o wszystko, zwłaszcza że jesienią pojadą do Frankfurtu, a eliminacje kończą wyprawą do Glasgow…
Ilu Irlandczyków nadaje się do rugby?
– Polacy to jeden z najbardziej fizycznie grających zespołów, jakie widziałem – mówił selekcjoner Irlandczyków, jednocześnie wyśmiewając głosy z Polski tak samo określające jego zespół. O’Neill przesadził. W Szkocji (pracował w Celticu) i Anglii (Aston Villa, Sunderland), na pewno widział zespoły grające bardziej fizycznie niż Polska. Prawdą jest jednak, że sam stworzył zespół grający po europejsku. Jesienią jego piłkarze starali się rozgrywać akcje po murawie, wykorzystując skrzydłowych. Być może 63-letni selekcjoner Irlandii straszy piłkarzami Nawałki, bo jego zespół w niedzielę nie może przegrać. Gdyby tak się stało, na nic zda się udany początek eliminacji – sensacyjny remis z Niemcami oraz zwycięstwo w Gruzji – bo na półmetku Irlandczycy będą mieli minimalne szanse na bezpośredni awans.
SPORT
Niech przesądy nie przesądzą.
Ostatnia zagadka to: Boruc czy Fabiański? Jerzy Dudek się waha.
Kto powinien zająć miejsce w bramce?
– W wyśmienitej formie jest Łukasz Fabiański. Z kolei Artur Boruc jest bardzo doświadczony. Myślę, że Nawałka z decyzją będzie czekał do samego końca. Zobaczy, jak to będzie się układało na treningach. Będzie im się przyglądał i oceni, jak każdy z nich jest przygotowany mentalnie.
Co powinien zrobić Wojciech Szczęsny, który w lidze nie gra od początku roku?
– Na jego miejscu zacząłbym się już zastanawiać, czy są jeszcze szanse, aby zaistnieć w Arsenalu i nie czekałbym tak długo jak Fabiański. Widać bowiem, że Arsene Wenger zdecydowanie postawił na Davida Ospinę. Wiadomo, że taki klub jak Arsenal potrzebuje dwóch klasowych bramkarzy, ale na miejscu Szczęsnego pomyślałbym o swojej przyszłości. Obecna sytuacja w klubie ma dla niego zgubny skutek w reprezentacji.
Być może Szczęsny czeka na odejście Wengera?
– Coś może w tym być, bo przecież Francuz był przymierzany do AS Monaco, które wyeliminowało Kanonierów z Ligi Mistrzów. Myślę jednak, że lepiej nie iść takim torem myślenia. Właściciele klubu bardzo ufają Wengerowi.
Łukasz Żurek w swoim felietonie powtarza za Adamem Nawałką, że kogokolwiek wystawi między słupkami… Będzie to dobra decyzja. Na stronie obok typowa zapowiedź spotkania – omijamy ją szerokim łukiem. Co tu jeszcze w takim razie zacytować?
51 700 – tyle jest miejsc na najstarszym wciąż czynnym stadionie świata, Aviva Stadium w Dublinie. I tyle wejściówek na niedzielne spotkanie irlandzka federacja sprzedała. Sęk w tym, że nie wszyscy nabywcy muszą się na trybunach pojawić. Prawie rok temu związek wpadł bowiem na pomysł, by na reprezentacyjny sezon 2014/2015 sprzedawać karnety. Znalazło się ponad 41 tysięcy chętnych. Pozostałe 10 tysięcy biletów na mecz z Polską rozeszło się jak świeże bułeczki. Sporo pewnie trafiło w ręce irlandzkiej Polonii. Teoretycznie więc nie o frekwencję gospodarze obawiać się nie powinni. Ale… To nie mecze eliminacji Euro 2016 i nie wizyta biało-czerwonych dopingowała 9 miesięcy temu fanów irlandzkiej kopanej do kupowania karnetów. Po drodze do dzisiejszego meczu zjeżdżały już reprezentacje Gibraltaru i USA, i w obu przypadkach na widowni zjawiło się 33-35 tysięcy osób.
Robert Lewandowski wyrzucił z siebie typowe bla, bla, bla. Sport cytuje też Huberta Małowiejskiego. Niestety, jeśli chce być cytowany, nie powinien non stop opowiadać rzeczy w stylu „wiemy, że czeka nas trudny mecz, rywal jest groźny i wymagający”.
Zobaczmy co w Super Expressie.
SUPER EXPRESS
A tam apel: Robert, zrób to jeszcze raz.
Historia czasem lubi zataczać koło, oby tym razem stało się tak samo. 7 lat temu, w meczu Irlandia – Polska w Dublinie 20-letni wówczas Robert Lewandowski w końcówce strzelił przepięknego gola, który dał Polsce zwycięstwo 3:2. Lewy, liczymy na powtórkę w niedzielę! Od tego meczu w zasadzie rozpoczęła się wielka kariera reprezentacyjna 27-letniego dzisiaj kapitana kadry i gwiazdora Bayernu (choć zadebiutował w kadrze nieco wcześniej, w San Marino). Kiedy po starciu z Irlandią “Super Express” rozmawiał z Robertem, piłkarz (wówczas Lecha Poznań) podchodził do swoich osiągnięć bardzo nieśmiało. – Wiele razy słyszałem, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy zrobiłem ogromne postępy. Cieszy mnie to niezmiernie, choć wiem, jak wiele mi jeszcze brakuje do legend polskiej piłki. Mam do siebie ogromne pretensje za niektóre niewykorzystane sytuacje. Na przykład za tę pierwszą z Irlandią. Już wtedy powinienem strzelić gola. Zabrakło szczęścia, ale los oddał mi wszystko przy drugim strzale…
Niżej jeszcze mała rameczka „Mila nastawia celownik” – kadrowicze przed meczem uczyli się strzelać z łuku. Ale mamy coś ciekawszego. Superak tropi obyczajową aferę. Dariusz Dudek, brak Jerzego, wyszedł z domu, zabrał pieniądze i już nie wrócił.
Dlaczego tak się stało?
– Mogę tylko przypuszczać. W lipcu mąż dzięki pomocy brata został dyrektorem w firmowanej przez fundację Siemacha krakowskiej akademii piłkarskiej Progres. Darek bardzo się zmienił, kiedy we wrześniu przyjął do pracy Grzegorza. To model. Mąż był nim zafascynowany. Spędzali razem bardzo dużo czasu. Setki SMS-ów, wyjazdy z domu o godz. 8 i powroty o 23. Grzesio to, Grzesio tamto. Mąż stał się chamski, arogancki. Po 20 latach abstynencji zaczął pić alkohol.
Kontaktowała się pani z małżonkiem po jego odejściu?
– Korespondowaliśmy e-mailowo. Napisał, że przelał pieniądze na swoje konto, bo musi spłacać leasing za BMW 525. W Siemasze zarabia 6000 zł, a za auto płaci miesięcznie 5050 zł. Darek zawsze chciał żyć na takiej stopie jak brat. Stąd kurtki Armaniego, luksusowy samochód, na który go nie stać. Chciał odejść, trudno popłakałabym i starała się go zrozumieć. Ale chyba zasługuję na to, żeby wyjaśnił mi przyczyny swojego kroku, powiedział, że się zakochał w kobiecie czy mężczyźnie, że szuka szczęścia. A tu tylko lakoniczne – odchodzę, bo dręczysz mnie psychicznie. Uhm, ważę 47 kg, mam 160 cm wzrostu i ja dręczę byłego komandosa?
Grubo. Co trzeba mieć w głowie, żeby iść z tym do prasy i opowiadać publicznie takie historie. Akt desperacji. Pani Iwona najwyraźniej została bez niczego…
PRZEGLĄD SPORTOWY
Pierwszoplanowa rola na okładce PS – jednak Milik.
Kawałek o przesądach Nawałki już cytowaliśmy z Faktu, wiec od razu przechodzimy do rozmówki z Donem Givensem, który przekonuje, że Polska jest faworytem.
Kto jest faworytem niedzielnego spotkania w Dublinie?
– Hmm… Myślę, że mimo wszystko Polska. Wasza reprezentacja w dobrym stylu rozpoczęła eliminacje, a przede wszystkim wygrała z Niemcami. To daje dużo pewności siebie. Do tego w Dublinie będziecie pewnie zadowoleni z remisu. My nie. Gramy u siebie, jesteśmy pod presją i musimy wygrać. W niedzielę Szkocja wygra z Gibraltarem, a Niemcy pewnie też na wyjeździe z Gruzją. Będą mieli po 10 punktów. Żeby dalej liczyć się w stawce też musimy wygrać.
Kogo z irlandzkiego składu polscy piłkarze czy kibice najbardziej powinni się obawiać?
– Trudno powiedzieć, bo w naszym zespole nie ma teraz wielu gwiazd. Owszem, są zawodnicy, którzy grają na co dzień w Premier League, ale nie ma takiego piłkarza, jak choćby u was Lewandowski, który ma markę w całej Europie. Nasz Robbie Keane ma już swoje lata. I choć nadal strzela bramki, to gra w amerykańskiej MLS, a to nie to samo, co występy w silnych ligach europejskich.
W felietonie Krzysztofa Stanowskiego dziś przegląd absurdów tygodnia. Fragment:
Na początku tygodnia okazało się, że po zwolnieniu Kamila Kieresia z Bełchatowa Henning Berg jest już w trójce najdłużej pracujących w ekstraklasie szkoleniowców. To niebywała wiadomość, biorąc pod uwagę, że chyba nawet nie zdążył się wyprowadzić z hotelu Hyatt, a już na pewno nie zdążył nauczyć się zamawiania zupy w języku polskim. Ludzie wciąż jeszcze się nie zdecydowali, czy ten Henning dobry czy zły, a on już blisko rekordu. Efektem polityki personalnej prowadzonej przez polskich prezesów jest to, że następca Kieresia – Marek Zub – dostał umowę na trzy miesiące. Niedługo w lidze będą oferować trenerom praktyki, a formą zapłaty będzie wpis w CV i pozytywne referencje. Oczywiście z krótkiej umowy Zuba śmieją się dziennikarze, którzy sami podpisują tymczasowe umowy za pięć złotych, ale nie widzą w tym nic dziwnego.
Dalej cała masa materiałów przed meczem z Irlandią. Od Dublina do Dublina. Sławomir Peszko wraca do kadry po 10 miesiącach na mecz z Irlandią, czyli drużyną, z którą debiutował w reprezentacyjnych barwach. To opuszczamy, by przeczytać tekst numer 332234 wychwalający Grzegorza Krychowiaka. Jak czerpie z życia w Sewilli?
– Pauzuję za kartki, to może wreszcie uda się gdzieś wyskoczyć. Z Celią dużo podróżujemy, a ostatnio nie było czasu, bo liga przeplatała się z pucharami. Sewilla to fajne miasto, ale brakuje jednej rzeczy. Dobrych sklepów z ciuchami – mówi 25-letni defensywny pomocnik. Dlatego kierunek weekendowego wypadu to prawdopodobnie Paryż, który kilkanaście miesięcy temu odwiedzali znacznie częściej. Wystarczyło wsiąść w TGV, które bardzo szybko przenosiło na Pola Elizejskie i Avenue Montaigne, gdzie znajdują się butiki najlepszych projektantów. Pierre Balmain to ich ulubiona marka. – Wstyd się przyznać, ale mam więcej par butów niż moja dziewczyna. Z korkami około stu – zdradza Krychowiak. W domu na przedmieściach Sewilli trwa wieczny remont. Od miesiąca 55-metrowy taras przebudowują na garderobę.
No cóż… Torebeczka LV, żel i perfumy, jak mówił „Szamo”.
Na kolejnej stronie sylwetka Piotra Soczyńskiego, który swój najlepszy mecz w kadrze rozegrał właśnie przeciwko Irlandii. Podpisał kontrakt życia, ale dalej było tylko gorzej.
Na Wyspy leciał pełen obaw. Miał 23 lata, nie mówił po angielsku, nie wiedział nawet, gdzie będzie trenować. Organizujący testy Bogdan Maślanka przekazał mu tylko, że Anglicy zwrócili na niego uwagę i chcą mu się przyjrzeć. Trafił do Coventry. Nie czuł się tam dobrze. Na kolejne dwa tygodnie przeniósł się do broniącego mistrzostwa Arsenalu. A tam w bramce David Seaman, w obronie inni reprezentanci Anglii – Tony Adams i Lee Dixon, w pomocy Szwed Anders Limpar, obok niego rozkwitał talent Paula Mersona. Soczyński zamieszkał w luksusowym hotelu, codziennie Adams ze Smithem zabierali go na treningi. Jeździł z drużyną na wyjazdy, grał sparingi. Ale w Arsenalu nie został. – Przepisy w Anglii były bardzo restrykcyjne. Piotrek nie otrzymał pozwolenia na pracę. Miał jeszcze zbyt mało meczów w reprezentacji.
Bardzo fajna historia. Poczytajcie jej dalszy ciąg.
My zacytujemy jeszcze dwa materiały. Rozmowę z Giovannim Trapattonim, który był przecież selekcjonerem Irlandczyków. Porównuje też Lewandowskiego i Bońka.
Lewandowski to najlepszy polski piłkarz od czasów Zbigniewa Bońka. Pan prowadził Bońka przez trzy lata w Juventusie. Może pan porównać go z napastnikiem Bayernu?
– Ciężko ich porównywać, bo każda epoka ma swoich bohaterów. Kiedyś najlepszy na świecie był Platini, teraz jest Messi, zupełnie inni zawodnicy. Dawniej futbol był inny, teraz jest więcej pressingu i więcej siłowej gry.
Ale gdyby mimo wszystko miał pan wskazać, kto był lepszy – Boniek czy Lewandowski?
– Lewandowski jest fantastyczny, ale na ostatnich 20 metrach Boniek był lepszy i szybszy z piłką. Poza tym Zibi ma bardzo silną osobowość, a Lewandowskiego znam tylko jako zawodnika, nie prywatnie. Wydaje mi się, że też ma dobrą mentalność, ale nie miałem okazji go poznać.
Z Bońkiem nadal utrzymuje pan kontakty?
– Tak, jest moim przyjacielem. Czasami dzwonię do niego, wspominamy dobre czasy. Pamiętam, jak spotkałem go w Anglii, gdy jeszcze pracowałem z reprezentacją Irlandii. Wiem, że jest prezesem waszego związku. Z kolei inny mój piłkarz, Michel Platini, kieruje UEFA. Bardzo się cieszę, że tak potoczyły się ich losy.
Na koniec zaś tekst o tych, którzy do Irlandii wyjeżdżali za chlebem i żeby grać w piłkę. Polscy piłkarze opowiadają historie, które miały zmienić ich życie.
– Seamus Coleman. Kojarzycie gościa? No bo graliśmy razem w Sligo Rovers, byliśmy kumplami. Na boisku zbliżony poziom, można było się kłócić, który z nas lepszy. No i kto by pomyślał, że dwa lata później on będzie już w Evertonie a ja w… Borucie Zgierz – smutno uśmiecha się Piotr Bajdziak, rocznik 1984. Koniecznie chciał spróbować sił za granicą. W Polsce nie mógł się przebić do ekstraklasy. Unia Janikowo, Unia Skierniewice, RKS Radomsko. Szału nie było. – A kiedyś mówiło się, że jestem najzdolniejszym piłkarzy województwa łódzkiego. Miałem 16 lat, gdy wysłali mnie na staż do Olympique Lyon, jeszcze Jacek Bąk tam grał, a Karim Benzema uczył się piłki w jednej z takich drużyn, do których ja wtedy na chwilę trafiłem. Świetna przygoda i zapowiedź fajnej kariery. Ale później nie było już tak różowo – przyznaje. Liga irlandzka nie była szczytem marzeń, ale właśnie tam go chcieli, zresztą Sligo Rovers to jeden z lepiej zorganizowanych klubów na Zielonej Wyspie. – Dali mi tygodniówkę 500 euro i mieszkanie będące częścią okazałej willi. Na jedzenie też za dużo nie musiałem wydawać…
Bardzo dobry dziś numer PS.