Niewiele w Monachium ma zmartwień Pep Guardiola. Może sobie pozwolić na zlekceważenie pierwszej domowej porażki z Gladbach, bo ma jeszcze dziesięć punktów luzu nad Wolfsburgiem, a i tak zgarnie mistrza. Ale w drodze po trofeum, które w Bayernie jest priorytetem, stracił ważny atut. Arjen Robben może wrócić dopiero na finał Ligi Mistrzów.
Robben. Gość, który w polskich mediach najczęściej służy jako wymówka gorszych liczb Roberta Lewandowskiego: że łysy znowu nie podał, że znowu poszedł „na chama”. Tylko, że ten łysy cham – o czym często się zapomina – to gość, który ciągnie w Bayernie ten wózek. 1673 minuty (czyli 18,5 pełnego meczu) w Bundeslidze wystarczyło do siedemnastu bramek i ośmiu asyst. W klasyfikacji kanadyjskiej lepszy jest tylko De Bruyne, ale i czasu na boisku spędził blisko połowę więcej, a większość punktów nabił asystami. Samych goli więcej ma jedynie Meier z Eintrachtu, napastnik. A Robben napastnikiem nie jest – tylko skrzydłowym, który może (mógł!) myśleć o koronie króla strzelców.
Holender wciąż ma to swoje stałe miejsce na murawie i znany wszystkim drybling, którym permanentnie robi różnicę. Ci, którzy oglądają regularnie Bayern, wiedzą, że można go tylko chwalić i chwalić.
Problem jednak w tym, że Robben wypada właśnie z gry. Nabawił się kontuzji mięśni brzucha i będzie pauzował od sześciu do ośmiu tygodni. Ominą go najbliższe mecze reprezentacji, ominie też ćwierćfinał Ligi Mistrzów z Porto, a i prawdopodobnie półfinał. Rewanż w starciu o finał, zgodnie z kalendarzem, jest za siedem tygodni. Jedyny pewnik to powrót Holendra na sam finał. Ale do niego Bayern bez swojego najlepszego piłkarza musi jeszcze jakoś dotrzeć…
Jak ważnym piłkarze u Guardioli jest Robben, można przekonać się, sięgając po liczby. Holendra w Bundeslidze i Champions League zabrakło w sześciu meczach, z których trzy Bayern tylko zremisował. Ucierpiała też ofensywa, która w zmienionym składzie strzeliła dziewięć goli. Kiedy jednak Robben jest na placu gry, to Bawarczycy wykręcają statystykę dwukrotnie wyższą: zamiast średnio półtorej bramki na spotkanie to wychodzą średnio trzy bramki (w 28 ośmiu występach).
– Jego kontuzja jest dla nas tak zła, jak porażka – powiedział po meczu z Gladbach Karl-Heinz Rummenigge. Bild spuentował to hasłem o niespodziewanie zagrożonym marzeniu o potrójnej koronie, a Matthias Sammer dorzucił: – To dla nas bardzo przykre, bo Robben był w światowej klasy formie. A klasa światowa jest trudna do zastąpienia.
I ciężko się z tym wszystkim nie zgodzić. Brak Robbena do kolejnych komplikacji może właśnie doprowadzić. Tym bardziej, że przed Bayernem kluczowa faza sezonu. Ta sama, w której przed rokiem zawiódł.