Legia Warszawa do stanu 1:1 i gry jedenastu na jedenastu sprawiała lepsze wrażenie w meczu z Pogonią Szczecin. Po czerwonej kartce dla Benedikta Zecha paradoksalnie gra stołecznego zespołu siadła, a “Portowcy” strzelili w tym czasie dwa gole.
– Po nie najlepszym starcie zaczęliśmy lepiej kontrolować to, co się dzieje i wyrównaliśmy. Potem pojawił się duży moment dobrej gry. Uważam, że z początkiem drugiej połowy wyglądało to tak, że strzelenie gola na 2:1 było kwestią czasu. Gdy czerwoną kartkę otrzymała Pogoń i – jak powiedziałem – mieliśmy przewagę nawet przy 11 na 11, to pomyślałem sobie: “Poczekam jeszcze z ofensywną zmianą, aby dorzucić coś do naszej gry”. Skoro przeważaliśmy, gdy miejscowi rywalizowali w komplecie, to tym bardziej powinno być to widoczne przy 11 na 10. Ale później zaczęliśmy popełniać jakieś zupełnie niezrozumiałe błędy w rozegraniu, a przede wszystkim w obronie, podarowaliśmy bramkę i nakręciliśmy drużynę spętaną, zestresowaną, czekającą na wyrok. Daliśmy jej drugie życie. A kontra na 3:1 dla “Portowców” znacząco utrudniła sprawę – mówił na konferencji niezadowolony Aleksandar Vuković, cytowany przez legia.net.
– Wydaje mi się, że gdy Pogoń straciła jednego zawodnika, to przestała się tak stresować, zeszło z niej ciśnienie – było widać, że do tego momentu nie do końca radziła sobie z rozegraniem, brakowało jej swobody. Tak sobie – szczerze powiedziawszy – pomyślałem, że w ogóle nie potrzebuję tego czerwonego kartonika. Takie było moje pierwsze skojarzenie, bo podobało mi się, jak to wyglądało przy 11 na 11. Oczywiście, nie jest to żaden argument, powinniśmy wykorzystać to, że graliśmy w przewadze jednego piłkarza. Zupełnie tego nie zrobiliśmy – przyznał Serb.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
Fot. FotoPyK