– Walczymy o utrzymanie – ludzie związani z Jagiellonią zachowują się ostatnio jak posłowie, którzy dostali od partyjnej centrali regułki, które potem recytują przed kamerami. Prawdopodobnie to najczęściej powtarzane zdanie na Podlasiu w tym roku. To oczywiście również fałszywa skromność i kurtuazyjne pierdu-pierdu, ale niech im będzie, dostosujemy się. Jagiellonia walczy o utrzymanie niezwykle skutecznie. Dziś poczyniła wielki krok w jego kierunku. Wygrała z Górnikiem Łęczna, pomimo tego, że rywal – który z kolei otwarcie walczy o grupę mistrzowską – podyktował twarde warunki.
Być może jesteśmy zbyt wymagający, ale zaryzykujemy stwierdzenie, że sam mecz na kolana nie rzucał. Widzieliśmy kilka bardziej intensywnych starć w tym sezonie. To teraz druga część: sam mecz na kolana nie rzucał, ale nagromadzenie indywidualnych popisów było wręcz – jak na Ekstraklasę – niespotykane.
– dynamiczne rajdy Grzegorza Bonina, jeden zakończony golem
– efektowne strzały z dystansu piłkarzy Górnika Łęczna, po których piłka nie lądowała na trybunach, jak to zwykle bywa
– genialne parady Bartłomieja Drągowskiego
– i w końcu dwie piękne bramki Mateusz Piątkowskiego – jedna po strzale z dalszej odległości, druga po główce w samo okienko
Mało? Nie żartujcie.
Drużyna Jurija Szatałowa niezbyt dobrze radzi sobie w tym sezonie na wyjazdach, na pewno nie była faworytem tego spotkania. Dziś, pomimo niekorzystnego wyniku, zaprezentowała się jednak bardzo przyzwoicie, należą się jej pochwały. Duża przewaga w pierwszej połowie, prowadzenie gry, 23 strzały… Zabrakło skuteczności. Dwa razy goście obijali poprzeczkę, kilka razy świetnie interweniował Drągowski.
Z kolei Jagiellonia znów zagrała słabszy mecz. Już w pierwszej połowie – by wstrząsnąć zespołem – Michał Probierz ściągnął z boiska Patryka Tuszyńskiego. Podziało? Tego byśmy nie powiedzieli. Dalej to goście mieli przewagę. Ale Jaga była skuteczna. Mateusz Piątkowski, „człowiek w masce”, popisał się skutecznością z pierwszej fazy sezonu. Złośliwi już liczyli mu minuty bez gola. Stopery wyłączył w sposób spektakularny, o czym wspominaliśmy powyżej.
Podobno klasowe drużyny poznaje się po tym, że potrafią wygrywać mecze, w których im nie idzie. Właśnie tak zrobiła dziś Jaga.
Śmierdzi tym utrzymaniem.