We wtorek wreszcie wszystko się wyjaśniło: Rosja ostatecznie została wykluczona przez FIFA z barażu o mistrzostwo świata. Nie ma tu już żadnej asekuracji, żadnej podpórki, jakiegoś kombinowania z czerwcowym terminem. Paszoł won i tyle. To najważniejsze, to był jedyny cel. Powstają natomiast dyskusje, czy to słusznie, że Polska otrzymała walkowera za półfinał i wchodzi do finału bez postawienia stopy na boisku?
Z pewnością „nie” na to pytanie odpowiadają Szwedzi. Sekretarz generalny tamtejszego związku uważa, że byłoby sprawiedliwiej, gdyby biało-czerwoni otrzymali innego przeciwnika i też rozegrali dwa mecze barażowe. W obecnym przypadku zyskują bowiem pewną przewagę przed finałem.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nikt po stronie szwedzkiej nie robi rabanu i nie krzyczy o skandalozie (może poza samym selekcjonerem w pierwszym odruchu). Po prostu pojawiły się głosy, że nie wybrano wariantu optymalnego, ale skoro taka decyzja zapadła, to jest ona akceptowana i szykujemy się na mecze.
Warto jednak pochylić się nad tym, czy można było to rozwiązać inaczej.
Bo, owszem, można było. Możliwości pojawiło się kilka:
- mecz Polaków ze Słowacją, która zajęła trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej z Rosją;
- mecz Polaków z Węgrami, będącymi najlepszym zespołem Ligi Narodów z grona tych, które nie awansowały do baraży;
- mecz Polaków z Norwegią, która była najlepszą ekipą z trzecich miejsc w grupach eliminacyjnych;
- miniturniej pomiędzy Polską, Szwecją i Czechami.
Ostatnia opcja była najmniej prawdopodobna, podobno ze względu na brak terminów. Na poważnie można było rozważać pierwsze trzy warianty. Naszym zdaniem każdy z nich miałby sens i by się obronił. Najprędzej optowalibyśmy za Słowacją, czyli reprezentacją, która rywalizowała z Rosjanami w eliminacjach.
Odkładając na bok wątki patriotyczne, trzeba powiedzieć sobie szczerze: rozwiązanie wybrane przez FIFA co najmniej lekko nas faworyzuje. Nie byłoby żadnych przeszkód nie do sforsowania, żebyśmy w półfinale zagrali z kimś innym. Gdybyśmy to my byli na miejscu Szwedów czy Czechów, pewnie też wyrażalibyśmy swoje niezadowolenie i byłoby ono w pełni uzasadnione.
Nie powinniśmy też jednak czuć się winnymi z powodu decyzji światowej federacji. Naszym celem było wykluczenie z tej zabawy reprezentację kraju, który rozpoczął wojnę na Ukrainie i to się udało – w dużej mierze dzięki polskiej presji. Nikt przy okazji nie oczekiwał, że otrzymamy wolny los w półfinale barażu. Jeszcze dzień wcześniej rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski i minister sportu Kamil Bortniczuk mówili, że raczej jest on nierealny i wcale się o niego nie staramy.
To już był wybór FIFA, oznaczający w pewnym sensie pójście na łatwiznę i uniknięcie zawirowań logistycznych. Dla nas – korzystny. Dla naszych rywali – wręcz przeciwnie.
Trudno, żebyśmy sami ten werdykt oprotestowali. To już byłoby pójście krok za daleko. Chociaż raz Polska jest po stronie tych, którzy w rozgrywkach pozaboiskowych coś zyskali, a nie stracili. Przepraszać z tego powodu nie będziemy.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
Fot. Newspix