Reklama

Koniec eldorado w Niecieczy, ale awans będzie. Iwan barwnie o I lidze

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

04 marca 2015, 16:37 • 8 min czytania 0 komentarzy

Niewiele osób w tym kraju ma o pierwszej lidze pojęcie na poziomie Andrzeja Iwana, który śmiało mógłby robić za skauta dowolnego klubu. Nazwiskami wielu anonimów z drugiego poziomu żongluje lepiej niż niejeden trener i dyrektor sportowy. A przy okazji jeszcze zna się na piłce. Skoro za moment start wiosennych rozgrywek, mieliśmy sobie pogadać o tych, którzy na zapleczu Ekstraklasy mogą niebawem zabłysnąć. O tych, których warto byłoby przenieść na boiska elity – choć w zimowych transferach nic się takiego nie stało. Ostatecznie – poszliśmy szerzej.

Koniec eldorado w Niecieczy, ale awans będzie. Iwan barwnie o I lidze

Będzie trochę nieznanych nazwisk, na które zdaniem “Ajwena” warto zwrócić uwagę, parę słów o górze i dole tabeli, o Lidze Mistrzów w planach trenera Widzewa i Niecieczy, która uczy się na błędach, więc tym razem wejdzie do Ekstraklasy. Zapraszamy do czytania.

Spróbujmy ustalić, czego się po tej pierwszej lidze możemy spodziewać?

– Myślę, że Nieciecza nie odpuści.

Jednak? Już tak parę razy myśleliśmy.

Reklama

– Szanse na awans mają, jak dla mnie, trzy zespoły: Nieciecza, Wisła Płock oraz Zagłębie. Z czego Termaliki jestem dużo bardziej pewien niż reszty. Prezentuje się bardzo solidnie. Bez wielkich wzlotów, ale też bez upadków. Piotrek Mandrysz trzyma dyscyplinę – w sensie gry – i widać tego efekty. Musimy też pamiętać, że Termalica nie jest już klubem, który daje się doić.

Komu? Piłkarzom?

– To już nie ten moment, kiedy do Niecieczy jedzie się po wygodne życie pierwszoligowego piłkarza. Teraz trzeba tam na nie mocno popracować. Pani prezes trochę się rozczarowała. Przykręciła kurek, a z drugiej strony podniosła wymagania i Mandrysz póki co okazuje się idealnym trenerem, który umie je wyegzekwować. Wiadomo, że wszyscy pamiętają zwłaszcza ten sezon, kiedy do awansu brakło minuty, a decydującego gola zdobył bramkarz Olimpii Grudziądz. Po takim ciosie ciężko się podnieść, ale u państwa Witkowskich widać chęć pokazania, że jednak dadzą radę. Nie wiadomo, jak to się później w tej Ekstraklasie ułoży, ale ewidentnie chcą udowodnić, że tym razem awans im się nie wymknie.

Jednak? Nie będzie kolejek cudów?

– Czuć tam jakiś taki żal, że w poprzednich sezonach prawdopodobnie nie wszyscy ciągnęli wózek w jednym kierunku. Zrezygnowano z kilku piłkarzy, trochę kontraktów renegocjowano. Teraz mają w Niecieczy na pewno najlepszego bramkarza pierwszej ligi – Sebastiana Nowaka. Czołową parę stoperów: Kopacz – Czerwiński. Wiadomo, że ten drugi ma już podpisany kontrakt z Pogonią Szczecin i po sezonie odejdzie, ale na tym Madrysz na razie bazuje. Jak się rzekło, że drużynę buduje się od tyłu, tak ewidentnie coś w tym jest.

Wisła Płock to też taka ciekawostka w czołówce tabeli. Wiadomo, że pamiętamy dobre czasy tego klubu – jeszcze z Peszką, Mierzejewskim, Jeleniem, ale to prehistoria.

Reklama

– Jestem miło zaskoczony tym, co robi Marcin Kaczmarek. To już jego trzeci rok w klubie, a wiadomo jak to jest u nas – albo robisz wynik od razu, albo cię nie ma. Umiał z tej drużyny wydobyć – w mojej ocenie – maksimum. Jeśli popatrzymy np. na grę Krzyśka Janusa, który w Ekstraklasie nie sprawdził się nigdzie, to on tam jest teraz absolutnie wiodącym piłkarzem. Wyeksponował takie nazwiska jak Fabian Hiszpański czy Jacek Góralski, które jeszcze nic przeciętnemu kibicowi nie mówią, a to są młodzi chłopcy, z których niejeden klub może mieć w przyszłości pociechę.

Generalnie, Płock to jest dziś taka drużyna, że jak ktoś pierwszej ligi nie ogląda na co dzień, to wyda mu się ona zbieraniną całkiem anonimowych piłkarzy.

– Tak, ale kto obserwuje, ten doceni. Góralski jest świetny. Bardzo dobrze się rozwija. Defensywny pomocnik, który ma umiejętność gry do przodu, co u nas rzadko się zdarza. Sami piłkarze lubią się szufladkować. Mówią „defensywny pomocnik” i wydaje im się, że mają zakaz gry do przodu, a ten chłopak to akurat potrafi. Kaczmarek odcisnął na tej drużynie swoje piętno. Bardzo poukładana piłka, dobra technicznie – z przyjemnością się patrzy…

I to w pierwszej lidze takie cuda?

– Wiadomo, że nie wszystkie mecze, bo na to nie ma siły… Nawet w Ekstraklasie jest sporo takich, na które patrzeć się nie da. Ale zdecydowanie trzeba Wisłę Płock docenić.

Zagłębie Lubin to była z kolei zagadka z zupełnie innego powodu. Niewiadoma po spadku – ile im skapnie pieniędzy, kto tam zostanie, na co będą sobie mogli pozwolić…

– I początek był raczej bez szału. Dopiero chyba w meczu z Arką Gdynia (4:0) zobaczyłem takie Zagłębie, jakie sami jego kibice chcieliby widzieć. Nie chcę mówić nawet o takich piłkarzach jak Kwiek, Piątek, Przybecki – uznanych nazwiskach. Ale jest tam na przykład pomocnik Kubicki, który został przesunięty na stopera i fajnie sobie radzi. Dobry defensywny Bonecki, który mógłby tylko wziąć na wstrzymanie z kartkami. Obaj dwudziestoletni.

A ci starzy wyjadacze, „spadek” po czasach Ekstraklasy?

– Raz lepiej, raz gorzej… Cotra, jeśli mu się chce, jest absolutnie najlepszym obrońcą w tej lidze. W sumie, jakbym miał typować, będą się bić z Wisłą Płock o drugie miejsce.

To może powiedzmy jeszcze o takich, którzy w walkę o awans nie są bezpośrednio zamieszani, a warto by kibice, kluby Ekstraklasy wzięły sobie ich na celownik?

– Grzesiek Goncerz to dla mnie duża zagadka.

Lider strzelców…

– No tak, ten sezon miał właściwie wybitny, ale jak pamiętam te lata, kiedy próbował już swoich sił w Ekstraklasie, to niespecjalnie wtedy mu poszło.

Stare czasy.

– Teraz paradoks polega na tym, że Katowice radziły sobie przeciętnie, a Goncerz na przekór – wspaniale. To chyba tego typu zawodnik, bardzo dobrze przygotowany mentalnie. Im gorzej w drużynie, tym lepiej u niego. Nie boi się walczyć, bić o stracone piłki. Ale w GieKSie bardzo ciekawy jest też Rafał Pietrzak, lewy obrońca. W grze do przodu – bardzo dobry, w tyłach – przyzwoity. Już mieliśmy paru takich bocznych obrońców.

Ma pan takich, na których nikt nie zwróci uwagi. Nagle przychodzi Iwan i mówi – ten dobry.

– To moja subiektywna opinia, wiadomo. Ale na przykład we Flocie jest taki chłopaczek – Arkadiusz Reca. Bardzo dobre parametry, jak na skrzydłowego, bo jest „zwiewny”, szczuplutki. Jeśli będzie miał odpowiednie wsparcie, Flota może mieć z niego jakąś „flotę”. W Chrobrym Głogów jest Michał Ilków-Gołąb, bardzo dobrze przygotowany fizycznie prawy obrońca. Ma 29 lat, nikt nie zwraca uwagi, a niejednemu klubowi mógłby się przydać.

I tak sobie kopie w tych biednych klubach zaplecza…

– To jest właśnie specyfika całej ligi, która jest ligą bardzo drogą. Regularnie gdzieś pojawia się jakieś bagienko. Przychody niewielkie, a koszty wielu spraw bliskie tym z Ekstraklasy. Niektóre kluby, kiedy walczą o awans, próbują się nawet zabezpieczać w kontraktach, żeby już po wywalczeniu tego awansu nie musieć podnosić zarobków piłkarzom.

Przyglądał się pan zimowym transferom?

– Było trochę dziwnych ruchów. Choćby odejście trenera Stacha z Sandecji – to mi tak w pierwszej kolejności przychodzi do głowy. Grzeszczyka puszczono do Tychów, mimo że dla Sandecji to był skarb, niejedną ekipę umiał rozmonotwać. Jedyne w czym problem, to że miał nie po drodze z kibicami, bo się jako sympatyk Legii ujawnił.

Obiema rękami podpisałbym się na przykład, gdyby jakiś silniejszy klub chciał wziąć Witalija Berezowskiego ze Stomilu. Ponoć pierwszy Ukrainiec, który jak przyjechał to nie pytał gdzie jakie restauracje, tylko którędy na siłownię. Kaloryfer taki, że się w głowie nie mieści.

Czyli co, są ci piłkarze w pierwszej lidze?

– Gdyby przyjrzeć się bliżej, wyłapać te perełki, dać im czas, paru by się znalazło… Na pewno paru takich, z których w Ekstraklasie śmiało można by mieć pociechę.

Ciekawie zapowiada się nie tylko walka o awans, ale i o utrzymanie. Skoro mamy GKS Tychy z Hajtą i Adamskim, Bytovię z Janasem i dużymi zimowymi transferami, Widzew Stawowego…

– W Tychach zdają sobie sprawę, że za moment nowy stadion oddają i trochę nie wypadałoby witać na nim ludzi przy drugoligowych rywalach. Ewidentnie zrobią wszystko, żeby status pierwszoligowca zachować. Tomek Hajto jest człowiekiem charyzmatycznym – można go lubić lub nie, ale ma swoje zdanie, które umie wprowadzać w życie. Sprowadził kilku chłopaków z kojarzonymi nazwiskami, którzy mu na pewno nie wejdą na głowę.

To samo można by pewnie powiedzieć o Bytovii i Janasie…

– Tu akurat ma wątpliwości – czy to już nie są zgrane karty? Buzała…

Nie będzie strzelał w pierwszej lidze? Nie tacy jak on strzelali.

– Ale ciągle gdzieś tu czuć taki mit, że jest facet, który kiedyś grał w Ekstraklasie, więc trzeba liczyć, że w pierwszej lidze będzie robił za gwiazdę. To nie zawsze się sprawdza. Są piłkarze, którzy pewnych rzeczy już nie powtórzą. Pawłowi Janasowi życzę wszystkiego dobrego. Będzie potrzebował silnej ręki, żeby tę szatnię w Bytowie wyregulować. Jedno co pewne – finansowo ten klub nie ma problemów. Ale czy idzie w odpowiednim kierunku to nie wiem.

A Widzew? Wiecie już w ogóle na który stadion będziecie jeździć z transmisjami?

– Może się zdarzyć, że nie zrobimy żadnych transmisji, bo nie będzie gdzie kamer zainstalować.

W Widzewie też jest kilku piłkarzy wartych odnotowania. W pierwszej kolejności – Veljko Batrović. Rok Straus, który w pierwszej lidze bardzo dobrze sobie radził w barwach Cracovii. Chociaż głośnych deklaracji trenera Stawowego na poważnie nie biorę i Ligi Mistrzów nie wróżę.

A chociaż utrzymania?

– Nie chcę skazywać Widzewa na spadek, chociaż ostatnio wykonują w nim tak dziwne ruchy, jakby sami na niego chcieli się skazać. Tak wielka marka nie zasłużyła na to, by na tydzień przed ligą nie wiedzieć, gdzie będzie grać mecze. Sylwester Cacek znów w paru sprawach się lekko przeliczył.

Rozmawiał Paweł Muzyka

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...