Michał Listkiewicz dziękuje lekarzom, którzy w niedzielę uratowali życie jego syna, Kajetana. Syn byłego prezesa PZPN jechał sędziować mecz futsalu, gdy źle się poczuł i wymagał pomocy ratowników medycznych.
– Na szczęście odprowadzała go dziewczyna, dzięki temu miał kto zadzwonić po pogotowie. Kajetan nagle upadł w windzie, zaczął bełkotać, stracił wzrok, nastąpił niedowład części ciała – mówi Michał Listkiewicz w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z WP SportoweFakty.
Okazało się, że przyczyną problemów był zator. Były prezes PZPN powiedział, że jego syn tydzień temu przeszedł kompleksowe badania lekarskie, które nic nie wykazały. Przypomina, by regularnie badać gęstość krwi, co może pomóc w szybszym rozpoznaniu problemów.
Jeżeli ktoś psioczy na polską służbę zdrowia, to niech przeczyta: wczoraj mój syn stracił przytomność( zator) w windzie. Karetka w 8 minut, jeden szpital, przytomna młoda lekarka, natychmiast do drugiego szpitala, operacja ratująca życie, dziś już jest stabilnie. Dziękuję❤️❤️❤️
— Michał Listkiewicz (@MichaListkiewi2) January 31, 2022
Fot. Newspix