Komisja Ligi wlepiła wczoraj dwie kary piłkarzom. Błażej Telichowski został zawieszony na trzy spotkania za brutalny faul w meczu z Piastem Gliwice, a Sergiusz Prusak będzie musiał zapłacić 2 tysiące złotych za prowokowanie kibiców do negatywnych zachowań. O ile w przypadku tego pierwszego nie mamy nic do dodania, o tyle w sprawie bramkarza Górnika Łęczna dorzucimy swoje trzy grosze.
Scenka miała miejsce w trakcie meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Jak się okazało, obserwator PZPN odnotował w raporcie z tego spotkania fakt, że Prusak w przerwie paradował po boisku w koszulce z napisem „Zawisza to klub kiboli”. Tym przemiłym gestem wyraził swoje wsparcie dla kibiców bydgoskiego zespołu, którym Radosław Osuch ukradł klub.
Naprawdę wzruszające.
Patrząc jednak z nieco innej perspektywy, udzielił tym samym wsparcia ludziom, którzy:
– nazywają piłkarzy „wkładami do koszulek”
– grożą im śmiercią, bo chyba tak należy traktować słynne trumny
– prześladują ich na różne sposoby (m.in. na ulicach)
Można oczywiście zakładać, że „Serek” nic nie słyszał o tych praktykach, ale biorąc pod uwagę, że mówimy o piłkarzu, który uchodzi za „człowieka trybun”, jest to dość ryzykowne założenie. Chcąc nie chcąc, podpisał się więc pod szykanowaniem swoich kolegów z boiska.
Szczerze mówiąc, od piłkarzy oczekiwalibyśmy raczej gestu w przeciwnym kierunku. Wyrazów wsparcia dla kolegów po fachu, którzy nie mogą spokojnie wyjść z rodziną na spacer, bo czują zagrożenie ze strony półgłówków w bluzach z kapturem. Nikt nam nie wmówi, że mają oni do tego prawo. Patologia.
Ale co my tam wiemy. Ważne, że “szacunek ludzi ulicy” się zgadza.