Coraz bardziej okazale wygląda zimowe okno transferowe w wykonaniu Lecha. Darko Jevtić – zatrzymany. Potencjalnie jeden z liderów defensywy, czyli Tamas Kadar – załatwiony, a Lechia przelicytowana. Defensywny pomocnik, jakiego życzył sobie Skorża – też właśnie się melduje. Gdyby jeszcze kogoś z dwójki Sadajew – Ubiparip udało się zamienić na bardziej przewidywalnego napastnika, choćby Paixao, o którego było tyle szumu, okienko byłoby wzorowe.
Piotr Rutkowski w ostatnich wywiadach podkreślał, że Kolejorz wydał już tej zimy sporo grosza. Wszystkie trzy transfery (licząc razem z Jevticiem) kosztowały go około miliona euro, więc kolejnych zakupów trudno się spodziewać. Chyba że trafi sie okazja. Lech rozgląda się za napastnikiem, ale szukał też defensywnego pomocnika, bo poza Łukaszem Trałką o innego w kadrze Lecha ciężko. Media wskazywały, że mógłby być nim 19-letni Marcin Gawron z rezerw, ale… Chyba nie tak prędko.
Okazja w końcu się trafiła.
I oto jest – nowy defensywny pomocnik. Arnaud Sutchuin-Djoum. Kameruńczyk, ale od dziecka wychowywany w Europie. Dysponuje belgijskim paszportem, więc w świetle przepisów o ograniczeniu liczby zawodników spoza Unii, będzie traktowany jak Europejczyk. Czy możemy tym transferem się zachwycać? To raczej nie ta półka. Ale przeanalizujmy, co już wiemy.
Po pierwsze – Lech nie ryzykuje wiele, podpisując umowę na pół roku z opcją przedłużenia. Po drugie – nie wydaje również wielkiej kasy, bo Sutchuin-Djoum przed momentem stał się wolnym zawodnikiem…
W maju skończy 26 lat. Do dziś niemal wszystko, co widział w seniorskim futbolu to rzeczywistość z perspektywy piłkarza Rody Kerkrade. Wkrótce pewnie opowie w wywiadach, jak to grał też w młodzieżowych kadrach Belgii albo jak w Anderlechcie poznał się z Lukaku, niemniej sześć ostatnich lat to niemal w całości Roda. Rozegrał w niej 136 meczów ligowych, z czego 119 w Eredivisie.
Nigdy nie było wokół niego szumu – jak to o środkowym pomocniku dość przeciętnego klubu. Kto wie jednak, czy gdyby Roda w końcu nie spadła do drugiej ligi, nie pozostałby w Kerkrade jeszcze dłużej. W klubie byli z niego zadowoleni, on sam też dobrze odnajdował się w Holandii (jego brat Boris grał w juniorach Rody), ale w wyniku degradacji z ligi w końcu odszedł. Tak jak i dwunastu innych zawodników.
– Bardzo silny i szybki środkowy pomocnik. Ciąg na bramkę też ma, więc jeśli chodzi o konkretną pozycję to dość wszechstronny piłkarz – mówi nam Mikołaj Lebedyński, który pamięta go z Holandii. – Z Tamasem Kadarem grałem dosłownie przez kilka miesięcy, więc trudno mi go oceniać miarodajnie. Z Djoumem przez dwa lata i zawsze ceniłem jego umiejętności indywidualne. Miał wzloty i upadki, jeśli chodzi o jego pozycję w drużynie, ale to wartościowy piłkarz, który Lechowi na pewno się przyda. Grał w Holandii, był w juniorach Anderlechtu Bruksela, więc nie jest to chłopak znikąd i kompletna niewiadoma. Charakterologicznie – bardzo spokojny, bez wyskoków. Mówi dobrze po angielsku i francusku.
Dla ciekawskich, Djoum latem bardzo poważnie rozważał ofertę z Bydgoszczy. Nie do końca przekonany był tr Paixao i temat upadł. Dobry grajek
— Kajtek Osuch (@Osuch_JSMG) February 7, 2015
Co ciekawe, latem mógł trafić do Zawiszy Bydgoszcz. Pojawiały się doniesienia o angielskim Blackpool. W Hiszpanii pisano, że zainteresowany jest nim Betis, ale ostatecznie Kameruńczyk wylądował w Turcji. W lipcu podpisał kontrakt z Akhisar Belediyespor. Tym samym, w którym znaleźli się nie tylko Saidi Ntibazonkia, ale i Teofanis Gekas, Didier Zokora, Bruno Mezenga czy Custodio.
I co w tej Turcji?
Grał – dosyć regularnie. Zaliczył 13 meczów, zwykle jako defensywny pomocnik w parze z Didierem Zokorą. Przygoda miała trwać dwa lata. Jeszcze w styczniu Djoum trenował z Akhisar na obozie, zaliczył nawet sparing z Lechią. I nagle rozwiązał kontrakt. Turcja jednak go nie zachwyciła? Czy może to kwestia ambicji właścicieli klubu, w którym ruch ostatnio większy niż na Dworcu Centralnym. Latem do drużyny prowadzonej przez Roberto Carlosa dołączyło piętnastu nowych zawodników. Zimą dziewięciu już odchodzi, a przychodzi kolejnych jedenastu. Sutchuin-Djoum znalazł się akurat na liście do wyjazdu.
Lech dokonał kolejnego transferu, podczas gdy dotychczas słychać było w tym temacie głównie “musimy oszczędzać, bilansować budżet, nie będziemy szaleć”. To ważny, pozytywny sygnał dla kibiców. Skorzystał z możliwości, by dokonać w najgorszym razie solidnego uzupełnienia składu. Wiele nie ryzykuje, więc też trudno teraz zawzięcie dywagować – sprawdzi się czy nie do końca?
Takie okazje warto wykorzystywać.