Wszystko wskazuje na to, że w Gdańsku największe problemy sprawiają krzesełka. Są strasznie trudne do upilnowania, nieokrzesane, nie da się z nimi dogadać. Dlatego właśnie – zostaną zamknięte.
Nie no, nie żartujemy. To prosty wniosek z najnowszej decyzji Najwyższej Komisji Odwoławczej PZPN.
A było tak: kibice Lechii odpalili tyle materiałów pirotechnicznych podczas meczu z Piastem, że doprowadzili do przerwania meczu na 12 minut. Wojewoda straszył zamknięciem stadionu i zapewne by to zrobił, gdyby nie uprzedzający ruch Komisji Ligi. Ta wydała jednomeczowy zakaz stadionowy dla osób, które tego dnia zajmowały miejsca na sektorach, z których odpalono cały ten szajs.
Odpowiedzialność zbiorowa nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale umówmy się: zazwyczaj jest jedynym rozwiązaniem, bo alternatywa to brak odpowiedzialności jakiejkolwiek. Gdyby osoby łamiące regulaminy nie maskowały się w ten czy inny sposób, to po prostu zostałyby indywidualnie namierzone. A tak – albo wszyscy, albo nikt.
I teraz – wszystko nam jedno, za którą wersją się opowiecie. Część z was powie: w takim razie nikt! I ok. Inni powiedzą – no to wszyscy! I też ok. Nam to rybka. Natomiast wspomniana Najwyższa Komisja Odwoławcza zmieniła wyrok Komisji Ligi i uznała, że wszystkie osoby mogą wejść na kolejny mecz Lechii, natomiast… zamknięta zostanie trybuna.
I teraz wytłumaczcie nam, jaki to ma sens.
Lechia dysponuje ogromnym obiektem. Z pewnością pomieszczą się na nim wszyscy chętni. Co to za różnica, czy usiądą na tej, czy na innej trybunie? Skoro już uznano, że nie będzie odpowiedzialności zbiorowej – w porządku – to po co cała ta szopka z zamkniętą trybuną? Po co ktoś ma się przesiadać o pięć metrów? Przecież to czysty absurd i gra pozorów, nie mająca zupełnie nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.