Ligowa droga Macieja Gajosa przebiegała od wyróżniającego się zawodnika, po którym wiele sobie obiecywaliśmy, do zjazdu na pułap ligowego dżemiku. Gajos lubił uderzyć – ale dla samego uderzenia. Gajos umiarkowanie rozgrywał, Gajos umiarkowanie przerywał – był bo był, ale gdyby z niego zrezygnować, nikt by nie płakał. W tym sezonie jednak Gajos przypomina dlaczego jest w tej lidze, jak potrafił kiedyś grać i obyśmy takiego Gajosa widywali częściej.
Co poza tym w “Kozakach i badziewiaków”? Defensywa debiutantów u tych, którzy błysnęli, a także pierwszy raz Nawrockiego do nagany.
KOZACY: DEFENSYWA DEBIUTANTÓW
Nie chcemy oczywiście przeszacowywać jego wpływu na grę, ale czyste fakty: odkąd Łukasz Budziłek wskoczył do klatki Termaliki, Słonie wygrały z Górnikiem, zremisowały z Radomiakiem, a także pokonały Śląsk w Pucharze Polski, w dodatku w meczu wyjazdowym. Remis z Radomiakiem to w wielkim stopniu jego zasługa – Radomiak oddał 28 strzałów, momentami Budziłek bronił jak w transie.
Poza nim w formacji defensywnej trzech debiutantów: Janża, Rundić, Stolarski. Oczywiście Łęczna to jest często promotor do jedenastki kozaków, no ale liczby Stolarskiego były znakomite: 9 odzyskanych piłek, 12 wygranych pojedynków, asysta. Rundić otworzył wynik meczu z Wartą Poznań, ale poza tym grał po prostu niezwykle pewnie – nota 8 mówi sama za siebie. To najlepszy jego mecz w sezonie i tym samym potwierdzenie, że oto Rakowowi udał się kolejny nieoczywisty, a udany transfer. Janża był jednym z najlepszych piłkarzy Górnika w meczu z Wisłą Płock, strzelił też kluczową bramkę na 2:2. Jego najlepszy mecz w sezonie, oby takich więcej, bo to przecież na warunki ligowe niezły piłkarz.
Cała ofensywna pomoc to w zasadzie bywalcy: Ivi Lopez, Amaral i Jakub Kamiński tylko potwierdzają, mogą się ze sobą ścigać o miano najlepszego jak do tej pory piłkarza sezonu.
- – Lopez, 5 bramek, 3 asysty, 3 kluczowe podania
- – Kamiński, 4 gole, 3 asysty, 1 kluczowe podanie
- – Amaral, 4 gole, 4 asysty
Dwie ósemki w kozakach na pewno nie są nieoczekiwane, bo Gajos i Kubicki wygrali bój w środku z Legią. Szczególnie w tym kontekście warto docenić Gajosa, nie tylko za piękną bramkę, ale ogółem za renesans formy tego zawodnika. Gajos regularnie jest wyróżniającym się piłkarzem Lechii, a przecież w ostatnich sezonach kojarzył się z kimś, kto na boisku głównie jest. Gajos przełożył na Legię formę, którą pokazał z Górnikiem Łęczna, gdzie rozrzucał piłki, wręcz dyrygował Lechią ze środka.
Na ataku Fabian Piasecki, którego pierwszy raz w jedenastce kozaków to też pokłosie korzystnego wypożyczenia do Stali Mielec. Piasecki od dawna uważał, że może dawać dużo więcej w lidze i to też pokazuje w Mielcu, gdzie rzeczywiście bierze na siebie odpowiedzialność za ofensywę od pierwszego meczu. Jimenez natomiast chyba jest w przekroju całego sezonu niedoceniany – gdyby szukać ligowych gwiazd za pierwszą część sezonu, pewnie szukano by gdzie indziej, a Jimenez to 6 bramek, 2 asysty, 1 kluczowe podanie, do tego trafienie w Pucharze Polski i po prostu dobra gra.
BADZIEWIACY: PIERWSZY RAZ NAWROCKIEGO
Paweł Kieszek wszedł do naszej ligi z buta, pokazując, ile może dać jego doświadczenie z lig wszelakich. Wydawało się, że Wisła tutaj będzie miała spokój, a on będzie mocnym punktem. Natomiast ostatnie tygodnie Kieszka są dużo gorsze, dyskutuje się o kolejnych jego błędach, tym razem już błędzie wyjątkowym – idzie wrzutka od Ameyawa, Kieszek jest nieatakowany. Wychodzi, musi to złapać. Ale odbija, potem jeszcze piłka plącze mu się między nogami – strzał Torila do pustaka. Koszmarny błąd.
Nawrocki dostaje zimny prysznic, który być może był mu potrzebny, ale też symbolizuje tą różnicę Legii między pucharami a ligą: przecież dopiero co Nawrocki znakomicie wypadł przeciwko Leicester. Skibicki z wybitnym występem – 45 minut, 14 strat. Pajnowski – cóż, wygląda na to, że Górnik Łęczna ma abonament na obecność w badziewiakach kogoś ze swojej defensywy. Kiereś miesza, szuka, kombinuje, ale wydaje się, że po prostu nie ma z czego złożyć pary stoperów, która zagwarantuje jakość. Do tego Rodin, który reprezentuje Cracovię, która dobrze wyglądała do przodu, ale wpuścić trzy bramki ze Stalą Mielec w 45 minut… jednak sztuka.
Trio ze Śląska, Lewkot, Pawłowski i Mączyński, to oczywiście gracze, który trafili pod poznański kombajn. Mączyński rzucił wyzwanie Radeckiemu co do najgorszego strzału z dystansu w sezonie – Radecki tylko zmarnował szansę, Mączyński uruchomił strzałem bramkową akcję rywala. Co do Mesanovicia, to miał chłop ciekawe wejście, widać było, że gdzieś tam się kopał – w zeszłym sezonie więcej goli w lidze tureckiej niż Podolski. Ale cały czas w lidze jedzie na wrażeniu, 9 meczów, 0 bramek – wyrzut sumienia. Trafienie w Pucharze Polski go nie odblokowało. Zajic natomiast to ciekawy przypadek, bo widać, że ma smykałkę do bramek, ale też potrafi być całkowicie poza grą, czego dowodem mecz z Jagiellonią.
Fot. FotoPyK