Półtora roku i 11 dni. Tyle Real Madryt czekał na kolejny mecz na Santiago Bernabeu. Niesamowite, co? Najpierw wybuchła koronawirusowa zawierucha, natomiast potem zaczęła się przebudowa legendarnego obiektu. Biorąc pod uwagę okoliczności, czyli wielką niewiadomą co do pierwszych miesięcy i późniejsze granie bez kibiców, lepszego momentu na takie remonty być nie mogło. “Królewscy” w tym czasie grali na kameralnym Estadio Alfredo di Stefano, z którego normalnie korzystały rezerwy. Wreszcie jednak nastąpił powrót do domu i trzeba przyznać, że wypadł on bardzo efektownie.
Real Madryt – Celta Vigo: koncert Benzemy i Viniciusa
Po części także za sprawą Celty Vigo. Drużyna z Galicji po trzech kolejkach miała na koncie punkt, była skazana na pożarcie, ale jak na swoje możliwości zaprezentowała się godnie. Dość powiedzieć, że do przerwy sensacyjnie prowadziła. Real już w zasadzie tradycyjnie przespał pierwszą połowę i dopiero potem wziął się do roboty.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Sprawę w swoje ręce, a bardziej nogi, wzięli wtedy Karim Benzema i Vinicius Junior. Francuz niemal od razu po zmianie stron doprowadził do 2:2 po świetnym strzale głową (asysta Miguela Gutierreza), potem znakomitym prostopadłym podaniem stworzył Viniciusowi sytuację sam na sam, która dała wreszcie prowadzenie, a na koniec zamienił na gola rzut karny wywalczony przez Brazylijczyka. Tym samym Benzema ustrzelił hat-tricka, bo już w pierwszej połowie trafił do siatki, strzałem od poprzeczki wykańczając świetne dogranie Fede Valverde.
Słów kilka o Viniciusie. Carlo Ancelotti ewidentnie znalazł do niego klucz i efekty są niesamowite. Facet po czterech kolejkach ma już na koncie cztery gole, czyli… więcej niż w trzydziestu pięciu ligowych występach z zeszłego sezonu. To wystarczy za komentarz.
Po bramce na 3:2 uradowany Latynos rzucił się w objęcia kibiców z dolnych rzędów jednej z trybun. Bez maseczki! Covidowi wrażliwcy zamykają oczy:
Real Madryt – Celta Vigo: Camavinga od razu z golem
Wymarzony debiut zaliczył Eduardo Camavinga. Pozyskany z Rennes pomocnik sześć minut po wejściu na boisko dobił uderzenie “zewniakiem” Luki Modricia i błyskawicznie zasłużył na gratulacje od nowych kolegów.
I wszystko byłoby super z perspektywy Ancelottiego, gdyby nie postawa jego zespołu w obronie. Celta szybko uciszyła Santiago Bernabeu, bo Santi Mina po serii błędów rywali wygrał pojedynek z Courtoisem. Na tym nie koniec: Franco Cervi po jednej z kontr dobił swój efektowny strzał w słupek i jak wspominaliśmy, do przerwy pachniało sensacją. Ekipa z Vigo jeszcze kilka razy przeprowadziła godne podziwu kombinacyjne akcje, ale brakowało wykończenia. A to Mina uderzał za lekko, a to Nolito nie trafiał w bramkę. Przy optymalnej skuteczności gości mogliśmy mieć większe emocje, choć do pewnego momentu i tak trochę ich było.
Real ma 10 punktów, przewodzi stawce (taki sam dorobek mają Valencia i Atletico) i wreszcie cieszy oczy swoją grą. Celta z jednym marnym punkcikiem po 0:0 z Osasuną, ale jeśli częściej będzie prezentowała taką jakość w ofensywie, zwycięstwa wkrótce powinny nadejść. Nie każdy rywal ma przecież w składzie piłkarzy pokroju Benzemy i Viniciusa.
Real Madryt – Celta Vigo 5:2 (1:2)
0:1 – Santi Mina 4′
1:1 – Benzema 24′
1:2 – Cervi 31′
2:2 – Benzema 46′
3:2 – Vinicius 54′
4:2 – Camavinga 72′
5:2 – Benzema 87′ karny
Fot. Newspix