My wiemy, że polska reprezentacja pod wodzą Sousy ma problemy z bronieniem. Że nie jest łatwo, że ta gra się nie klei, również dlatego, bo materiał jest dość przeciętny. Generalnie – nie stoimy defensywą, raczej wie o tym cała piłkarska Europa. Ale na litość Boską… Dostać gola z San Marino? Z SAN MARINO?! Panowie, czy wy znacie w ogóle granice tej żenady?
Gola strzelił nam Nanni. No, gdyby to był Nani, to jeszcze jeszcze, ale nie, to był Nicola Nanni. Gość występuje w Luchesse i akurat nie jest to pizzeria, natomiast niewiele więcej, bo klub z Serie C. I według Transfermarktu ten napadzior w zeszłym sezonie nie strzelił żadnej bramki. Tak naprawdę, to TM podaje, że Nanni w piłce seniorskiej też jeszcze nic nie upolował – jak trafiał, to w młodzieżowych rozgrywkach.
Ale co to dla nas! Przyjeżdża polska kadra i chłop może zaliczyć sztukę. Jakby zebrać reprezentację kioskarzy Europy albo kierowców autobusów, to też by nam załadowali. Kto wie, może ekipa listonoszy nawet dwie bramki, oni w końcu potrafią doręczać przesyłkę.
Cashback bez obrotu – 50% do 500 zł w Fuksiarz.pl!
Żenujące. Dobra, nie było tak, że nas rozklepali i wsadzili na pustaka, popełniliśmy idiotyczny błąd, natomiast co to zmienia? Z kim mamy zachować czyste konto, zbudować jakąkolwiek pewność siebie w tyłach? Czy naprawdę musimy ustawić sparing z przedszkolakami, żeby kadra Sousy nie straciła gola? Czy jednak Karolek urwie się z kontrą i poda do Maćka?
To się nie mieści w głowie. Bramki San Marino to nie jest codzienność, jak komuś strzelą, to się o tym trąbi. W sumie mają 26 trafień. Tyle to Lewandowski robi w pół sezonu, ale bez niego to gramy jak równy z równym (w końcu 3:1 w drugiej połowie po bramkach na finiszu). Z nami to już ich drugie trafienie, pamiętacie – dostaliśmy za Fornalika. Niedługo będziemy rekordzistami (a z tą wesołą ekipą w tyłach to więcej niż pewne). Trzy sztuki dostał jeszcze Liechtenstein i – o dziwo – Belgia. Gonimy z wielkim zapałem.
Powiecie, że przesadzamy, że może się zdarzyć, ale chcecie w to wierzyć? W to, że podobno zawodowa reprezentacja jedzie do amatorów i dostaje od nich bramkę? Przecież to tak, jakby czyjąkolwiek robotę wykonywał ktokolwiek wzięty z ulicy. To się po prostu nie ma prawa zdarzyć.
Kurwa, Włochy U20 zagrały z nimi na zero z tyłu. A tutaj Bożydar Iwanow w pewnym momencie stwierdził, że San Marino “poczuło krew”. I miał rację. Bo San Marino założyło nam pressing. San Marino. Założyło. Nam. Pressing. I to całkiem skuteczny.
Ludzie…
Co śmieszniejsze ta bramka sprawia też, że ledwo wygraliśmy drugą połowę. Przyjechał facet, Sousa, opowiada o mentalności, o „circulation of the ball”, i tak dalej, a na końcu mamy problem, żeby na przestrzeni 45 minut być lepszymi od San Marino. Zmiany były, owszem, ale dajmy spokój – to wciąż był mecz zawodowcy vs amatorzy. I my przez trzy kwadranse wiele nie pokazaliśmy, rozstrzygnęliśmy drugą połowę w samiuteńkej końcówce (gdy tamci nie biegali, bo jutro do pracy).
Jak wspomnieliśmy, Fornalik też stracił bramkę z San Marino, Pamiętacie, jak wyglądała tamta kadra. Żenująco. Czy tutaj kroi się coś lepszego?
Fot. FotoPyK