Mówi się wiele o tym, jak znakomity dream team będzie miało PSG, kiedy wszyscy najlepsi piłkarze będą do dyspozycji Mauricio Pochettino. Wieści się, że to główny faworyt do wygrania Ligi Mistrzów i trudno się temu dziwić, to logiczne. Ale warto też zwrócić uwagę na drugą stronę medalu, czyli fakt, że tak jak łatwo paryska ekipa będzie potrafiła wzbudzać zachwyt, tak też łatwo to wszystko może wybuchnąć od środka. Nagromadzenie piłkarzy z genem lidera, niebywała suma ego i ewentualny wymóg nierównego traktowania zawodników może sprawić, że były trener Tottenhamu niekoniecznie będzie miał najlepszą robotę pod słońcem.
Kapitan Realu i Barcelony w jednym zespole…
Kiedyś wizja science-fiction, nad którą nikt by się nawet nie zastanawiał. Bo dlaczego, w jakim celu? To były postacie po obu stronach barykady, między którymi niemal zawsze iskrzyło na boisku. A teraz Messi i Ramos będą występowali w jednym zespole, gdzie suma ego przebija dotąd znaną skalę. Ale nie tylko, bo akurat tutaj mowa o kwestii liderowania. Piłkarzach, którzy mają pozytywny wpływ na resztę zespołu, potrafią wziąć na siebie odpowiedzialność i godnie prezentować się z opaską kapitańską. Powiedzieć, co trzeba w szatni, nie szczędzić słów i wesprzeć kolegę w potrzebie. Mimo że w innej formie ekspresji – obaj jegomoście są z tego znani w środowisku piłkarskim.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Teraz, kiedy już do nas dotarło, że tacy liderzy będą żyć ze sobą na co dzień, trzeba będzie sobie wyobrazić inną rzecz. To znaczy: jak podzielą się “władzą”. Każda szatnia ma starszyznę, ludzi, którzy mogą powiedzieć więcej. Nieważne, że to wielcy profesjonaliści. Tutaj działa czynnik ludzki, który będzie bardzo istotny. Ba, niezwykle interesujący, bo sposób funkcjonowania takich gwiazd z dwóch różnych szkół, barcelońskiej i madryckiej, nadaje się na badanie socjologiczne. Tak jak procesy zachodzące w całym tym gwiazdozbiorze PSG. Z jednej strony wszystko układa się w piękną całość, według wielu kibiców nie ma prawa nie wypalić, ale z drugiej – ktoś pojętny zda sobie sprawę, że tam ktoś będzie musiał odpuścić. Niekonieczne dlatego, że chciał. Dlatego, że musi. Ktoś zyska, ktoś straci, a mowa przecież o największych osobowościach w świecie futbolu. Do pewnego momentu na tym gruncie wszystko może iść jak z płatka, ale w cięższych chwilach nietrudno będzie o konflikt.
Może to za dużo powiedziane, ale Mauricio Pochettino wszedł w posiadanie broni obosiecznej. Od niego teraz wiele zależy i choć można mu roboty pozazdrościć, to też każdy topowy trener doskonale wie, ile znaczy aspekt zarządzania ludźmi. Szkoły są różne, ale cel zawsze ten sam: trzymać w ryzach piłkarzy, stworzyć z nich drużynę. Gasić pożary, być złym i dobrym wujkiem jednocześnie. Utrzymać balans, to znaczy wiedzieć, komu można pozwolić na więcej, a komu nie. Kto na widok nierówności w traktowaniu będzie miał grymas na twarzy, a kto zgodzi się na rolę żołnierza bez zawahania.
Ośmiu niesie fortepian, trzech na nim gra
Tym samym płynnie przechodzimy do kolejnego wątku, czyli optymalizacji zespołu na boisku. Gen lidera wśród kilku piłkarzy, odpowiednie zarządzanie nim – to jedno. To drugie jest równie ważne i będzie bardzo potrzebne w kluczowych momentach sezonu, kiedy przyjdzie zmierzyć się z topowymi rywalami. Już tłumaczymy.
PSG ma teraz ogromną przewagę, jeszcze większą niż zwykle nad resztą zespołów Ligue 1. Wbrew pozorom w sezonie ligowym zagra więcej wymagających meczów, bo teraz gorsze drużyny będą chciały jeszcze bardziej się postawić. Nie wszystkie, widać to było choćby po niektórych klubach La Liga, które drżały na widok Messiego. Nasuwa się tutaj jasna analogia. Ale jakaś część na pewno zdobędzie się na dodatkową motywację, co do tego nie ma wątpliwości. Rzecz w tym, że nawet takie realia nie przygotują PSG na to, co czeka w dalszych fazach Ligi Mistrzów. Tam system, wedle którego kilku ofensywnych piłkarzy ma wolną rękę w działaniach boiskowych, nie musi wracać do defensywy, może być zabójczy. Oczywiście dla paryżan.
Pochettino ma cholernie trudną misję. Może nawet najtrudniejszą wśród szkoleniowców na całym świecie. Oczekiwania z miejsca stają się niebotyczne, trzeba im sprostać. A żeby to zrobić, nie obędzie się bez znalezienia balansu. Ułożenia puzzli w taki sposób, żeby PSG było mocnym kolektywem. Nie zlepkiem kilku indywidualności otoczonych grupą, która pracuje na ich popisy. Ktoś powie, że tak też można to rozwiązać. Jasne, tylko przekonać kilkunastu chłopa, że mają pracować więcej niż inni, to nie jest spacerek psychologiczny. Tym bardziej, że nie mówimy o beniaminku ligi francuskiej, a ogromnej marce, gdzie lepsi piłkarze nie zmierzają po to, żeby zostawać spychanym na dalszy plan.
Sztuka przekonywania, sztuka zarządzania ludźmi to klucz. Pochettino dostał jednocześnie najfajniejszą i najtrudniejszą robotę. Jedno nie wyklucza drugiego w kontekście, jaki tutaj omawiamy. Ba, sam Argentyńczyk wypowiedział wczoraj słowa, które każą myśleć, że może być różnie. – Jeszcze nie jesteśmy drużyną. Aktualnie jesteśmy zlepkiem indywidualności, które same potrafią zmienić losy meczu. Trudnym zadaniem dla naszego sztabu będzie stworzenie kolektywu z takich nazwisk. Podejmuję się tego wyzwania pełen optymizmu. Chcemy mieć zespół dobry nie tylko w social mediach, ale i taki który przestrzega założonych rygorów treningowych – tłumaczył trener PSG.
Patrząc na papier, to rzeczywiście będzie trudne zadanie. Załóżmy, że grają razem Messi, Neymar, Mbappe, Verratti, Wijnaldum i Paredes. W odwodzie zostają wtedy Di Maria, Icardi, Sarabia, Draxler, Rafinha, Herrera czy Gueye. Trzeba tych wszystkich piłkarzy ugłaskać, czasami też trzymać twardą reką. Bo może się okazać, że w Paryżu jeszcze jedna rzecz zostanie wzięta z gry komputerowej. Nie tylko wymarzony gwiazdorski skład, ale również komunikaty w skrzynce pocztowej zatytułowane słowami “jestem niezadowolony”.
Fot. Newspix