Łukasz Fabiański zakończył reprezentacyjną karierę i z tej okazji jak zwykle pół Polski zaczęło snuć wizje – co by było, gdyby to właśnie bramkarz West Hamu, a nie Wojciech Szczęsny stanął między słupkami Polski na dwóch ostatnich dużych turniejach. Cokolwiek zrobi Jacek Magiera – zdaje się, że nie uniknie podobnych dyskusji już w piątkowy poranek. Tak jak w kadrze kolejni selekcjonerzy musieli się mierzyć z problemem dwóch równorzędnych golkiperów, tak i trener Śląska Wrocław może mieć poważny ból głowy, gdy przyjdzie mu w czwartek wpisać na kartce któreś z dwóch nazwisk: Szromnik lub Putnocky.
Wrocławianie na tej pozycji mają chyba największy komfort w lidze, choć zostawiamy sobie tutaj małą furteczkę – nie do końca wiadomo bowiem, jak broni Jakub Bursztyn chociażby. Jest grono bramkarzy, którzy wstają z ławki tylko po to, by rozgrzać niekwestionowaną “jedynkę”, ewentualnie pobronić w pierwszych fazach Pucharu Polski, w takim układzie o klasie rezerwowego nie da się zbyt wiele napisać. No ale jest też grono bramkarzy Śląska Wrocław. Gdzie tak naprawdę nawet trudno wskazać, kto jest czyim zmiennikiem.
ŚLĄSK WROCŁAW – PROBLEM BOGACTWA W BRAMCE
Matus Putnocky, 36-letni weteran, w sumie momentami jedna z gwiazd ligi, wcześniej zawodnik Lecha Poznań, z którym pograł nawet trochę w europejskich pucharach. Ogółem w Polsce od 6 lat i właściwie przez te 6 lat był nieprzerwanie przynajmniej solidny, w każdym z trzech klubów, w których przebywał. Do Ruchu trafiał jako uznany słowacki fachowiec, z trzema mistrzostwami i czterema Pucharami Słowacji na koncie. W półtora roku zapracował sobie na miejsce w naszej jedenastce dekady chorzowskiego klubu oraz transfer do Lecha Poznań. W Kolejorzu przez większość czasu solidne, słaby miał tak naprawdę ostatni okres, jak sam twierdził – również z uwagi na brak zaufania. Dla Śląska momentami kluczowy – w sezonie 2019/20 chyba nawet najlepszy w klubie, bo jedyny, który grał na jego poziomie – Łukasz Broź – rozsypał się jesienią.
Michał Szromnik, 28-letni pewniak, ale tylko w klubach środka I ligi. Szromnik nie przebił się do Ekstraklasy w czasach gry dla Arki Gdynia, bronić zaczął dopiero po spadku, odszedł do Dundee jeszcze przed powrotem Arki na salony. Po powrocie ze Szkocji grał w Bytovii, Odrze Opole oraz Chrobrym Głogów, czyli w klubach, które nawet nie mierzyły w walkę o awans do Ekstraklasy, skupiając się na przedłużaniu swojej egzystencji w I lidze. Sęk w tym, że Szromnik, który przychodził po prostu jako zabezpieczenie na wypadek urazów Putnocky’ego… Wjechał do tej Ekstraklasy razem z futryną. Według naszych not wykręcił średnią 5,73 (przy 5,16 Putnocky’ego), wybronił Śląskowi parę ważnych meczów, był jednym z ważniejszych elementów zwłaszcza w końcówce, gdy wrocławianie ugrali awans do europejskich pucharów.
HAPOEL WYGRYWA ZE ŚLĄSKIEM? KURS 1,95 W FUKSIARZ.PL
Tak, wiemy, to sylwetki mocno niedoskonałe, właściwie hasłowe, ale z miejsca widać, że Magiera jest teraz w bardzo nietypowym położeniu. Putnocky pewnie docelowo miał mieć ograniczany czas gry, ewentualnie w jego miejsce miał zostać sprowadzony jakiś wirtuoz rękawic. Ba, rok temu Szromnik bronił w pięciu meczach II-ligowych rezerw Śląska. Potem jednak wskoczył w grudniu za Putnocky’ego na trzy mecze, podczas gdy Słowak leczył uraz. I z Rakowem, i z Zagłębiem był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. 270 minut wystarczyło, by niektórzy kibice z Wrocławia kwestionowali zasadność powrotu między słupki bardziej doświadczonego bramkarza. Podobnie zresztą to widział sztab – końcówkę sezonu bronił już Szromnik. I bronił dobrze.
PUTNOCKY I SZROMNIK – KTO BRONI WIĘCEJ
W obecnych rozgrywkach bilans prezentuje się tak: Szromnik bronił w sześciu meczach, w tym dwóch ligowych. Od nas dostał w nich noty 7 i 6, czyli dość wysokie. Putnocky bronił dwa razy, w Ekstraklasie z Cracovią (nota 6) oraz w pierwszym meczu z Hapoelem. No i właśnie… Co tu teraz Magiera ma właściwie zrobić?
Z jednej strony Putnocky to jest stary wyga pucharowy, rozegrał w Europie już ponad 20 meczów, w tym choćby z Romą, na zero z tyłu, eliminując ją z Ligi Europy na etapie eliminacyjnych baraży. Za Putnockym stoi doświadczenie poparte przyzwoitą dyspozycją w ostatnich granych meczach. Do tego już z Hapoelem jeden mecz zagrał, to i owo widział, no i odpoczywał wczoraj, gdy Szromnik uwijał się jak w ukropie, naprawiając kolejne błędy defensywy.
Z drugiej strony mamy jednak Szromnika, który do tej pory w barwach Śląska miewa praktycznie wyłącznie dobre mecze. Ba, wiele miewa też bardzo dobrych lub świetnych. W pucharach też nie przeszkodził, z nim w bramce Śląsk przeszedł Paide oraz Ararat. Przypuszczamy, że gdyby w tej sytuacji wykreślić to słynne drzewko decyzyjne, mogłoby się okazać, że mamy idealny remis. A jak to w takich przypadkach bywa – słuszność wyboru będziemy mogli ocenić dopiero po meczu. Już widzimy te elaboraty – gdyby tylko Jacek Magiera uczciwie przeanalizował sytuację i postawił na Szromnika, Hapoel na pewno by nie wygrał. I analogicznie, gdy zagra Szromnik, a Śląsk odpadnie – “co by było, gdyby grał Putnocky”?
Nie zazdrościmy tego dylematu Magierze, natomiast wierzymy, że wybierze po prostu korzystnie dla swojego klubu, ten awans jest nam wszystkim bardzo, bardzo potrzebny, również z uwagi na punkty rankingowe. Sami nie chcemy decydować, ale… zadajemy to pytanie wam. Na rewanżowy mecz do klaty wstawilibyście…