Reklama

Problem bogactwa w bramce Śląska Wrocław

redakcja

Autor:redakcja

09 sierpnia 2021, 02:14 • 4 min czytania 16 komentarzy

Łukasz Fabiański zakończył reprezentacyjną karierę i z tej okazji jak zwykle pół Polski zaczęło snuć wizje – co by było, gdyby to właśnie bramkarz West Hamu, a nie Wojciech Szczęsny stanął między słupkami Polski na dwóch ostatnich dużych turniejach. Cokolwiek zrobi Jacek Magiera – zdaje się, że nie uniknie podobnych dyskusji już w piątkowy poranek. Tak jak w kadrze kolejni selekcjonerzy musieli się mierzyć z problemem dwóch równorzędnych golkiperów, tak i trener Śląska Wrocław może mieć poważny ból głowy, gdy przyjdzie mu w czwartek wpisać na kartce któreś z dwóch nazwisk: Szromnik lub Putnocky.

Problem bogactwa w bramce Śląska Wrocław

Wrocławianie na tej pozycji mają chyba największy komfort w lidze, choć zostawiamy sobie tutaj małą furteczkę – nie do końca wiadomo bowiem, jak broni Jakub Bursztyn chociażby. Jest grono bramkarzy, którzy wstają z ławki tylko po to, by rozgrzać niekwestionowaną „jedynkę”, ewentualnie pobronić w pierwszych fazach Pucharu Polski, w takim układzie o klasie rezerwowego nie da się zbyt wiele napisać. No ale jest też grono bramkarzy Śląska Wrocław. Gdzie tak naprawdę nawet trudno wskazać, kto jest czyim zmiennikiem.

ŚLĄSK WROCŁAW – PROBLEM BOGACTWA W BRAMCE

Matus Putnocky, 36-letni weteran, w sumie momentami jedna z gwiazd ligi, wcześniej zawodnik Lecha Poznań, z którym pograł nawet trochę w europejskich pucharach. Ogółem w Polsce od 6 lat i właściwie przez te 6 lat był nieprzerwanie przynajmniej solidny, w każdym z trzech klubów, w których przebywał. Do Ruchu trafiał jako uznany słowacki fachowiec, z trzema mistrzostwami i czterema Pucharami Słowacji na koncie. W półtora roku zapracował sobie na miejsce w naszej jedenastce dekady chorzowskiego klubu oraz transfer do Lecha Poznań. W Kolejorzu przez większość czasu solidne, słaby miał tak naprawdę ostatni okres, jak sam twierdził – również z uwagi na brak zaufania. Dla Śląska momentami kluczowy – w sezonie 2019/20 chyba nawet najlepszy w klubie, bo jedyny, który grał na jego poziomie – Łukasz Broź – rozsypał się jesienią.

Michał Szromnik, 28-letni pewniak, ale tylko w klubach środka I ligi. Szromnik nie przebił się do Ekstraklasy w czasach gry dla Arki Gdynia, bronić zaczął dopiero po spadku, odszedł do Dundee jeszcze przed powrotem Arki na salony. Po powrocie ze Szkocji grał w Bytovii, Odrze Opole oraz Chrobrym Głogów, czyli w klubach, które nawet nie mierzyły w walkę o awans do Ekstraklasy, skupiając się na przedłużaniu swojej egzystencji w I lidze. Sęk w tym, że Szromnik, który przychodził po prostu jako zabezpieczenie na wypadek urazów Putnocky’ego… Wjechał do tej Ekstraklasy razem z futryną. Według naszych not wykręcił średnią 5,73 (przy 5,16 Putnocky’ego), wybronił Śląskowi parę ważnych meczów, był jednym z ważniejszych elementów zwłaszcza w końcówce, gdy wrocławianie ugrali awans do europejskich pucharów.

HAPOEL WYGRYWA ZE ŚLĄSKIEM? KURS 1,95 W FUKSIARZ.PL

Reklama

Tak, wiemy, to sylwetki mocno niedoskonałe, właściwie hasłowe, ale z miejsca widać, że Magiera jest teraz w bardzo nietypowym położeniu. Putnocky pewnie docelowo miał mieć ograniczany czas gry, ewentualnie w jego miejsce miał zostać sprowadzony jakiś wirtuoz rękawic. Ba, rok temu Szromnik bronił w pięciu meczach II-ligowych rezerw Śląska. Potem jednak wskoczył w grudniu za Putnocky’ego na trzy mecze, podczas gdy Słowak leczył uraz. I z Rakowem, i z Zagłębiem był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. 270 minut wystarczyło, by niektórzy kibice z Wrocławia kwestionowali zasadność powrotu między słupki bardziej doświadczonego bramkarza. Podobnie zresztą to widział sztab – końcówkę sezonu bronił już Szromnik. I bronił dobrze.

PUTNOCKY I SZROMNIK – KTO BRONI WIĘCEJ

W obecnych rozgrywkach bilans prezentuje się tak: Szromnik bronił w sześciu meczach, w tym dwóch ligowych. Od nas dostał w nich noty 7 i 6, czyli dość wysokie. Putnocky bronił dwa razy, w Ekstraklasie z Cracovią (nota 6) oraz w pierwszym meczu z Hapoelem. No i właśnie… Co tu teraz Magiera ma właściwie zrobić?

Z jednej strony Putnocky to jest stary wyga pucharowy, rozegrał w Europie już ponad 20 meczów, w tym choćby z Romą, na zero z tyłu, eliminując ją z Ligi Europy na etapie eliminacyjnych baraży. Za Putnockym stoi doświadczenie poparte przyzwoitą dyspozycją w ostatnich granych meczach. Do tego już z Hapoelem jeden mecz zagrał, to i owo widział, no i odpoczywał wczoraj, gdy Szromnik uwijał się jak w ukropie, naprawiając kolejne błędy defensywy.

Z drugiej strony mamy jednak Szromnika, który do tej pory w barwach Śląska miewa praktycznie wyłącznie dobre mecze. Ba, wiele miewa też bardzo dobrych lub świetnych. W pucharach też nie przeszkodził, z nim w bramce Śląsk przeszedł Paide oraz Ararat. Przypuszczamy, że gdyby w tej sytuacji wykreślić to słynne drzewko decyzyjne, mogłoby się okazać, że mamy idealny remis. A jak to w takich przypadkach bywa – słuszność wyboru będziemy mogli ocenić dopiero po meczu. Już widzimy te elaboraty – gdyby tylko Jacek Magiera uczciwie przeanalizował sytuację i postawił na Szromnika, Hapoel na pewno by nie wygrał. I analogicznie, gdy zagra Szromnik, a Śląsk odpadnie – „co by było, gdyby grał Putnocky”?

Nie zazdrościmy tego dylematu Magierze, natomiast wierzymy, że wybierze po prostu korzystnie dla swojego klubu, ten awans jest nam wszystkim bardzo, bardzo potrzebny, również z uwagi na punkty rankingowe. Sami nie chcemy decydować, ale… zadajemy to pytanie wam. Na rewanżowy mecz do klaty wstawilibyście…

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

Roma zatrzymana przez Juventus. Szczęsny bohaterem, wreszcie więcej zagrał Zalewski

Jakub Radomski
0
Roma zatrzymana przez Juventus. Szczęsny bohaterem, wreszcie więcej zagrał Zalewski

Komentarze

16 komentarzy

Loading...