Kolejka jeszcze się nie skończyła, ale jeśli w starciu Wisły Kraków z Zagłębiem Lubin nie będzie większych dysproporcji między jedną a drugą ekipą, to miano najsłabszego zespołu inauguracyjnej serii meczów Ekstraklasy przypadnie Górnikowi Zabrze. Debiut Jana Urbana okazał się wyjątkowo mało okazały i wcale nie chodzi o to, że nawet na ławce zabrakło Lukasa Podolskiego, który nie jest jeszcze gotowy do gry. Zawodnicy z Roosevelta po prostu nie mieli nic do powiedzenia w Szczecinie. Pogoń wygrała pewnie, spokojnie i całkowicie zasłużenie.
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze: bezzębni goście
“Portowcy” nie stworzyli dziś wielu sytuacji, ale choćby na minutę nie stracili kontroli nad przebiegiem boiskowych wydarzeń. Górnik w ofensywie praktycznie nie istniał. Czasami jakieś zalążki kombinacyjnych akcji tworzyli Jesus Jimenez i Bartosz Nowak, lecz notorycznie brakowało im wsparcia. Dotyczy to zwłaszcza skrzydeł. Boki z Robertem Dadokiem i Mateuszem Cholewiakiem to był jakiś żart. Pierwszy incydentalnie gdzieś tam się jeszcze pokazał, ale zapamiętamy go głównie z tego, że został “położony” przez Kacpra Kozłowskiego przy golu. Cholewiaka nie zapamiętamy z niczego, bo trudno było go zlokalizować na boisku, chyba że ewentualnie kolejny raz odskoczyła mu piłka. Anonimowy występ.
Głośny transfer Podolskiego przysłonił nam fakt, że kadra Górnika całościowo wygląda naprawdę mało zachęcająco. Już wyjściowy skład miejscami jest mało ekskluzywny (Filip Bainović sfauluje dziś chyba nawet kierowcę klubowego autobusu), a na ławce na wielu pozycjach nędza, brakuje głębi składu. Tłok tylko na pozycjach “6” i “8”, ale to raczej pójście w ilość, nie w jakość.
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze: Kucharczyk zrobił różnicę
Patrząc na postawę zabrzan, można się było krzywo uśmiechnąć na wspomnienie deklaracji Urbana, że zamierza grać ofensywnie, utrzymywać się przy piłce i dominować nad rywalem. Skoro tak, strach pomyśleć, co zaprezentuje Górnik w wersji defensywnej.
To oczywiście ironia, bo założyć można sobie wszystko, ale trzeba to jeszcze wykonać. Pogoń kulturą gry przewyższała jedenastkę ze Śląska o dwie półki. Wysoki, agresywny pressing sprawiał, że przeważnie błyskawicznie odzyskiwała piłkę. Rozgrywanie od bramkarza miało sens, nie kończyło się pałowaniem po wymianie dwóch podań, tylko faktycznie udawało się często ominąć kilku zawodników w białych koszulkach i zyskać dużo miejsca w środkowej strefie. Słowa uznania, bo chwilami odnosi się wrażenie, że na polskich boiskach wznawianie gry od “piątki” to sztuka dla sztuki, która opóźnia jedynie o parę sekund wybicie byle dalej. “Portowcy” również w tym względzie zaprezentowali swoją wyższość.
Dość długo nie przekładało się to na sytuacje. Powoli jednak coraz bardziej rozkręcała się prawa strona z Michałem Kucharczykiem. W pucharach na razie występować nie może z powodu starych grzechów w Legii Warszawa, dlatego mógł się całkowicie poświęcić meczowi ligowemu. Jean Carlos dwóch jego podań nie sięgnął, więc “Kuchy” wziął sprawy w swoje ręce, a właściwie głowę. Luis Mata dośrodkował, Kucharczyk pięknie to wykończył w powietrzu i gospodarze prowadzili. Podwójnie zawalił Erik Janża, który najpierw niefrasobliwie interweniował głową przy linii bocznej, a później nie ogarnął krycia – najpierw ruszył do Zahovicia, przez co nie zdążył już powstrzymać Kucharczyka.
Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze: Kozłowski zachwycił
Po przerwie Górnik nic nie potrafił wskórać, Dante Stipica ciągle się nudził. Jedyny naprawdę groźny moment, to akcja Nowaka z Janżą, po której ratunkową interwencją popisał się Kostas. Niedługo potem na murawie zameldował się Kacper Kozłowski i od razu zrobił show. Wymienił podania z Sebastianem Kowalczykiem, zostawił na ziemi Dadoka, a kolejnym markowaniem strzału zaczarował jeszcze Wiśniewskiego z Mannehem. Na koniec przywalił nie do obrony pod poprzeczkę. Poezja. Chłopaku, poczekaj chwilę z transferem, daj się nacieszyć swoją grą.
Pogoń więcej z przodu zrobić nie musiała i spokojnie dowiozła wynik do ostatniego gwizdka. Podopieczni Kosty Runjaica potwierdzili swoje aspiracje, oznaczające, że walka o europejskie puchary to już ich powinność. W dobrych humorach rozpoczynają przygotowania do rewanżu z NK Osijek. Totalnie bezzębny Górnik musi się natomiast wziąć w garść. Oceniając na podstawie premierowych występów, trzeba go dopisać do listy najpoważniejszych kandydatów do spadku. Z takim stanem posiadania nawet będący w dobrej formie Podolski może nie wystarczyć.
Fot. Newspix