NK Osijek to najtrudniejszy z dotychczasowych rywali polskich drużyn w tym sezonie pucharowych eliminacji, Pogoń Szczecin nie jest faworytem w tym dwumeczu. Jednocześnie respekt dla wicemistrzów Chorwacji nie powinien być zbyt duży, ponieważ to zespół z naszego punktu widzenia bardzo mocno… oswojony. Na każdym kroku znajdziemy w nim ekstraklasowe akcenty i to niekoniecznie takie, za którymi tęsknimy.
Pogoń Szczecin – NK Osijek: dużo ekstraklasowych akcentów u rywali
W kadrze NK znajduje się obecnie pięciu zawodników z przeszłością na polskich boiskach, a ich trenerem jest doskonale znany Nenad Bjelica. Chorwat generalnie pozostawił po sobie dobre wrażenie w Lechu Poznań, choć główne słowa, z których go kojarzymy to “cirkus” i “skandaloza”, które rzecz jasna nie padły po wygranym meczu. Mimo że rezultaty jego pracy pozostawiły mocny niedosyt (najpierw frajersko przegrany finał Pucharu Polski z Arką Gdynia, później zawalony finisz w lidze i zwolnienie przed końcem sezonu), dziś jego powrót byłby jedynie marzeniem dla klubu z Bułgarskiej. Wystarczy zresztą nadmienić, że Bjelica był brany pod uwagę jako kandydat do poprowadzenia reprezentacji Polski po zwolnieniu Jerzego Brzęczka przez Zbigniewa Bońka. Nie chciał jednak porzucać projektu, który niedawno zaczął.
Zaraz po Argentyńczyku Ramonie Mierezie (król strzelców ostatniego sezonu chorwackiej ekstraklasy, teraz wykupiony za 2,5 mln euro z Alaves) i reprezentancie Węgier Laszlo Kleinheislerze, największą gwiazdą Osijeku jest Damian Bohar. Aj, znów zaczyna się sypanie soli w rany kibiców Lecha. “Kolejorz” rok temu wahał się, czy sprowadzić słoweńskiego skrzydłowego z Zagłębia Lubin i jak czas pokazał, mocno się przeliczył, biorąc zamiast niego nieco tańszego i młodszego Jana Sykorę.
Bohar od początku pobytu w Zagłębiu zapowiadał się na konkretny transfer. Miał za sobą udane lata w Mariborze, z którym dwukrotnie walczył w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Strzelał tam nawet gole Spartakowi Moskwa i Schalke. Miał być konkret i był konkret. W ciągu dwóch lat zdobył on w Ekstraklasie 25 bramek i dołożył kilkanaście asyst. Nie dziwi więc, że i po przeprowadzce do Osijeku sobie radzi. Poprzedni sezon zakończył z dorobkiem siedmiu goli i pięciu asyst, a ten rozpoczął od dwóch trafień z HNK Sibenik. To jednak Bohar, którego wszyscy znamy, wiemy o jego zaletach i wadach, co sprawia, że jakoś inaczej się podchodzi do niego, a inaczej do takiego Miereza.
Pogoń Szczecin – NK Osijek: nie wszyscy dali radę w Polsce
Na dwumecz z Pogonią nie został zgłoszony Petar Brlek. W sezonie 2016/17 wypromował się w Wiśle Kraków (osiem goli, w tym kapitalny w derbach z Cracovią) i za ponad 2 mln euro został sprzedany do Genoi.
Serie A jednak nie podbił, poprzestał na pięciu meczach. Do Wisły wrócił na półroczne wypożyczenie, ale to już nie było to samo. Szału nie zrobił także na kolejnych wypożyczeniach w Lugano i Ascoli, więc zimą tego roku Genoa na dobre się z nim rozstała, a on trafił do NK Osijek. Szybko wskoczył do składu, lecz dopadł go pech. W lutowym spotkaniu z HNK Rijeka doznał poważnej kontuzji i do dziś przechodzi rehabilitację. Jego powrót na boisko przewidywany jest dopiero na drugą część rundy jesiennej.
O pozostałej trójce byłych ekstraklasowiczów trudno napisać coś pozytywnego. Bramkarz Marko Malenica w Lechu nawet nie zadebiutował, a w debiucie w rezerwach od razu zawalił gola z Hutnikiem Kraków. Nic dziwnego, że szybko doszło do rozstania. Chorwacki golkiper po rundzie w węgierskim Diosgyori wrócił do Osijeku, w którym w latach 2017-2019 był numerem jeden. Potem stracił miejsce w składzie na rzecz Ivicy Ivusicia, który… także teraz zaczyna sezon w wyjściowej jedenastce.
Pogoń awansuje w dwumeczu? Kurs 2.35 na Fuksiarz.pl. Awans Osijeku? Kurs 1.55
Prawy obrońca Mato Milos w edycji 2017/18 wylądował w Lechii Gdańsk na wypożyczeniu z Benfiki. W pierwszych miesiącach grał dużo, potem już prawie wcale. Nie skompromitował się, ale też nie pokazał niczego, żebyśmy pamiętali o nim dłużej niż przez 10 minut po odejściu. Na pewno pokazał mniej, niż się na starcie spodziewaliśmy, zwłaszcza że dopiero co zaliczył wówczas debiut w reprezentacji Chorwacji. Wszedł na minutę towarzyskiego spotkania z Meksykiem i jak na razie na tym jego przygoda z kadrą się skończyła. Bjelica ewidentnie ceni tego zawodnika. Panowie współpracowali wcześniej we włoskiej Spezii i Milos odgrywał u niego ważną rolę. Gdy trener przejął stery w Osijeku, wyciągnął rękę do byłego podopiecznego, który od kilku miesięcy przebywał na bezrobociu po rozstaniu z Desportivo Aves. 28-latek od razu wywalczył sobie plac i wydaje się, że poza Boharem tylko jego z omawianych nazwisk zobaczymy od początku w Szczecinie.
Być może z ławki jakieś minuty dostanie Ivan Fiolić, którego dopiero co pozyskano i zgłoszono do pucharów nieco później niż resztę. W Cracovii zdecydowanie rozczarował. Oczekiwania były spore, bo przecież chłopak swego czasu sporo grał w Dinamie Zagrzeb, liznął Ligi Mistrzów, a Racing Genk płacił za niego 2,5 mln euro. Fiolić jednak nie potrafił się odnaleźć w Ekstraklasie. Niby pokazywał potencjał techniczny, ale nie tylko nie przekładało się to na konkrety, ale nawet po prostu na ciekawą grę. Poza golem z Rakowa Częstochowa na początku poprzedniego sezonu, trudno go z czegoś zapamiętać. Tutaj również nie bez znaczenia jest wcześniejsza znajomość: Fiolić odhaczył u Bjelicy kilka meczów w Dinamie.
Fakt, że Osijek sprowadza takich zawodników dodatkowo powinien odbrązowić ten zespół w oczach piłkarzy i trenerów Pogoni. Czytaj: przeciwnik wymagający, na poziomie topu naszej ligi, ale bez przesady z tą skalą wyzwania. To może być rywalizacja co najwyżej z gatunku 60 do 40 dla drugiej strony, a nie 80 do 20 czy 90 do 10.
Wystarczy zresztą uzmysłowić sobie fakt, że ważną rolę w drodze do historycznego wicemistrzostwa odegrali kolejni zawodnicy znani z Polski: stoper Guti i skrzydłowy Adam Gyurcso. Guti w Jagiellonii prezentował się nieźle, ale nie był to ktoś wnoszący nową jakość na nasze boiska. Jeżeli go z czegoś skojarzymy, to najprędzej z kuriozalnego samobója z Podbeskidziem i niezwykle pechowej kontuzji w sparingu, która skończyła się dziesięcioma szwami na… penisie. Gyurcso miewał wielkie chwile w Pogoni (cztery gole z Wisłą Kraków), ale po drodze notował mnóstwo występów bezbarwnych, irytowała jego chimeryczność. Całościowo spodziewano się więcej, niedosyt przy rozstaniu pozostał. Obaj piłkarzami Osijeku już nie są, nie doszło do przedłużenia wygasających w czerwcu kontraktów.
Wracającą po dwóch dekadach na międzynarodową arenę Pogoń czeka trudne zadanie, nie dostała przeciwnika na rozgrzewkę jak Śląsk Wrocław czy Raków, ale jeśli poważnie myśli o pokazaniu się poza Ekstraklasą, to z takimi ekipami musi walczyć jak równy z równym. To samo dotyczy CSKA Sofia, z którym najprędzej zmierzyłaby się w następnej rundzie. Fakt, że w Osijeku jest tyle “polskich” akcentów naszym zdaniem powinien sprawić, że łatwiej będzie zniwelować zbędny respekt do tego zespołu, o ile taki się na wstępie pojawił.
Fot. FotoPyK