Przejście Flory Tallin dzieli Legię Warszawa od pierwszej od pięciu lat fazy grupowej na międzynarodowej arenie. Jeżeli uda się wyeliminować Estończyków, w najgorszym razie mistrzowie Polski skończą w grupie Ligi Konferencji Europy. I my innego scenariusza jak awans sobie nie wyobrażamy. Ba, obowiązkiem jest nie tylko samo zameldowanie się w kolejnej rundzie, ale także zrobienie tego po dwóch zwycięstwach.
Flora z pewnością jest przeszkodą trochę trudniejszą niż Paide, które dopiero co dwukrotnie pokonał Śląsk Wrocław. Legia pod żadnym pozorem nie może rywala zlekceważyć. W Wiśle Kraków do dziś oblewają się zimnym potem, gdy słyszą o Levadii Tallin, którą Maciej Skorża chciał przejść siłą rozpędu, nie odpuścił podczas przygotowań i srodze się przeliczył, firmując swoją twarzą jedną z największych kompromitacji polskiej piłki klubowej.
We Florze nie grają kelnerzy. W przeciwieństwie do Paide, ekipa z Tallina ma kadrę naszpikowaną reprezentantami Estonii. Na czerwcowe zgrupowanie selekcjoner powołał aż jedenastu zawodników z tego klubu! A w poprzedniej rundzie eliminacji LM Konstantin Vassiljev i spółka gładko ogolili maltański Hibernians (2:0, 3:0). O czymś to świadczy, ale jeśli “Wojskowi” podejdą do rywalizacji w pełni skoncentrowani i zagrają na swoim normalnym poziomie, nic nieprzyjemnego nie ma prawa się wydarzyć.
Legia wyżej zawieszoną poprzeczkę miała wcześniej, kiedy trafiła na Bodo/Glimt i mimo to dwukrotnie potrafiła mistrzów Norwegii pokonać. – Bodo jest zupełnie innym zespołem niż Flora. Bodo funkcjonowało według utartych schematów, powtarzanych w każdym meczu. Flora funkcjonuje inaczej. Jest tam więcej improwizacji, jeśli chodzi o budowanie akcji. Dużo pojedynków 1 na 1. W przypadku Bodo – po tym, jak wypadło dwóch skrzydłowych, pojedynków było zdecydowanie mniej. Teraz musimy się spodziewać, że Ojamaa, Zenjov i inni będą szukać właśnie takich sytuacji, akcji 1 na 1. Bardzo szanujemy rywala. Oczywiście, mamy plan na mecz. Chcemy zagrać na naszych zasadach, ale wiemy, że będzie to zupełnie inny mecz niż z Bodo. Tam pewne rzeczy można było przewidzieć z góry. Tutaj niektóre rzeczy będą wynikały po prostu z sytuacji boiskowych i tego, co wymyśli Vassiljev, a także inni zawodnicy – zapowiadał na przedmeczowej konferencji trener Czesław Michniewicz, cytowany przez Legia.net.
Swoją drogą, pada tu sporo nazwisk, które znamy, prawda? Tak się składa, że prawie wszyscy najbardziej doświadczeni piłkarze Flory – siłą rzeczy będący liderami drużyny – mają przeszłość na polskich boiskach. Inna sprawa, że tylko wspomniany Vassiljev wybijał się ponad przeciętność. On w pewnym momencie w barwach Jagiellonii był jednym z najlepszych zawodników całej ligi, robił niesamowitą różnicę. Sezon 2016/17 zaliczył wspaniały: 13 goli, 14 asyst. Potem jednak niespodziewanie wrócił do Piasta Gliwice, skuszony trzyletnim kontraktem. Tam na początku zawodził, Dariusz Wdowczyk stracił posadę, a nowy trener Waldemar Fornalik nieoczekiwanie się do niego zraził, co skończyło się zesłaniem do rezerw i występami w okręgówce.
Pozostali w Polsce po prostu byli. Henrik Ojamaa obiecująco zaczął w Legii, miał nawet mecz z trzema asystami, ale dość szybko zaczął irytować egoizmem w swojej grze i mocno ograniczonym wachlarzem zagrań. Skrzydłowy zaczął zwiedzać Europę, zmieniając kluby co pół roku lub w najlepszym razie co rok. Potem trafił do Miedzi Legnica, gdzie też przyzwoicie zaczął, by z czasem mocno spuścić z tonu. Znów coraz bardziej rzucały się w oczy jego wady. Pobyt w Widzewie to już olbrzymie rozczarowanie. Jak duża jest różnica poziomów, najlepiej pokazują suche liczby. Jesienią ubiegłego sezonu w dziesięciu pierwszoligowych występach nie zanotował żadnych ofensywnych konkretów, a po przejściu do Flory uzbierał dwa gole i dziewięć asyst w dwunastu meczach estońskiej ekstraklasy.
Legia strzeli dziś Florze więcej niż dwa gole? Kurs 2.15 u Fuksiarza
Po Sergeiu Zenjovie sporo się w Cracovii spodziewano, a koniec końców ograniczył się do 3-4 przebłysków i po półtora roku zawinął do Kazachstanu. Ken Kallaste był typowym ligowym dżemikiem, w najlepszym razie spisywał się przyzwoicie. Ani w Górniku Zabrze, ani w Koronie Kielce, ani nawet w pierwszoligowym GKS-ie Tychy nie należał do postaci, bez których trudno byłoby sobie wyobrazić wyjściowy skład.
Sam Vassiljev we wszelkich rozmowach z polskimi mediami wypowiada się o Legii z wielkim respektem, zdając sobie sprawę, jakie miejsce w szeregu zajmuje Flora. Na antenie Weszło FM stwierdził wprost, że mistrzowie Polski są “stuprocentowym faworytem”. – Ciężko wskazywać jakieś słabsze punkty. Jak mówiłem – to kompletny, dobrze poukładany w obronie zespół, mający ciekawych zawodników z przodu. Na pewno przygotowujemy się do takiego spotkania, gdzie może będziemy mniej z piłką, więcej czasu w obronie. Ale takie jest życie, czasami trzeba tak grać przeciwko faworytom. Zawsze może pojawić się jakaś szansa z przodu. Musimy być czujni z przodu, żeby wykorzystywać szanse – starał się szukać jakiegoś pozytywnego punktu zaczepienia.
Legia ma więc wszelkie atuty po swojej i nawet pamiętając wszystkie koszmary z ostatnich lat, nie wyobrażamy sobie, by teraz mogła zawalić sprawę. Bez buty, ale ze świadomością własnej wartości musi wywalczyć pewny awans i – prawdopodobnie – szykować się na Dinamo Zagrzeb w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.
Fot. FotoPyK