Legia Warszawa spotka się w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów z naszym starym znajomym z Ekstraklasy – Kostą Vassiljevem. Jak ocenia szanse Flory Tallin? Dlaczego liga estońska przeżywa kryzys? Jak wspomina Polskę? Zapraszamy na krótką rozmowę.
Jak się czujesz z powrotem w Polsce?
Zawsze fajnie przyjechać do kraju, gdzie spędziło się tak dużo czasu kariery. Bardzo fajne odczucia.
Jakie masz najlepsze wspomnienia z Polski?
Przez cały okres było wszystko dobrze. Udało się zagrać kilka dobrych meczów i jeden dobry sezon w Jagiellonii, gdy trochę nam zabrakło – może umiejętności, może szczęścia – by wygrać Ekstraklasę. Ogólnie wspominam ten okres bardzo pozytywnie.
Ta przygoda z Piastem i zesłanie do rezerw nie zamazało tego obrazu?
Takie rzeczy zdarzają się w piłce. Nie chcę, żeby ten okres wspominany był akurat z tej strony. Tych lepszych stron było dużo, dużo więcej.
Jakie wrażenie zrobiła na tobie Legia w meczach z Bodo/Glimt?
Bardzo pozytywne. Dla Legii to tylko początek sezonu i widać, że zrobili bardzo dobre transfery. Mają kompletny zespół. Czeka nas bardzo ciężkie spotkanie.
A wy jak się czujecie po starciach z Hibernians?
Dobrze. Jesteśmy zadowoleni, że udało się przejść tego przeciwnika i że nasz europejski sezon wydłużył się jeszcze o kilka meczów. Spróbujemy wyciągnąć z tego jak najwięcej. Ale rozumiemy, że Legia to stuprocentowy faworyt.
Jakbyś określił waszą pozycję w estońskim futbolu? Jesteście taką estońską Legią? Czy jednak Levadia?
Myślę, że te dwa kluby nadają tempo rozgrywek. W tym sezonie zaczęliśmy później niż nasi rywale. Teraz jesteśmy na drugiej pozycji, ale walczymy o to, by wrócić na górę tabeli. No i na pewno teraz mamy bardzo ważny, pucharowy okres. Młodzi piłkarze chcą pokazać, że mają potencjał na więcej niż liga estońska.
Jesteście klubem zawodowym, co w lidze estońskiej nie jest takie powszechne. Połowa klubów jest półzawodowa.
Tak, tak.
Jak wyglądają zarobki w lidze estońskiej?
Jeśli chcesz naprawdę zarobić na piłce, musisz jechać zagranicę. W niektórych klubach wystarczy ci na życie, ale na przyszłość nie odłożysz.
2,5 tysiąca euro to przeciętne zarobki?
Myślę, że mniej. A w niektórych klubach – dużo, dużo mniej.
Czuć w szatni wyjątkową atmosferę? Puchary, gra z Legią, chyba nie będzie to dla was zwykły mecz.
Tak, ogólnie jest dobra atmosfera. Kiedy grasz dobrze w lidze, zawsze czujesz się pozytywnie. W ostatnich latach udawało nam się przejść po jednej rundzie w pucharach, zagrać spotkania z dobrymi przeciwnikami – Eintrachtem, Dinamo Zagrzeb, w tym roku Legia. Chcemy pokazać jak najlepszy futbol. A czy to wystarczy, żeby przejść? Zobaczymy w środę i za tydzień.
Dla wielu chłopaków to szansa, żeby się pokazać. Możesz strzelić 30 goli w lidze estońskiej, ale nikt tego na poważnie nie weźmie.
Na pewno. To są te mecze, dla których chłopaki zaczynają grać w piłkę. Przyjechać na dobry stadion, gdzie będzie dużo kibiców i atmosfera będzie naprawdę piłkarska, taka, jak powinna być. Mamy nadzieję, że to otworzy nasze maksymalne umiejętności, potencjał. I może ktoś z tego skorzysta i zmieni klub.
Dużo macie chłopaków, w których widzisz potencjał?
Nie chcę głośno mówić, ale na pewno ktoś jest. Jak to w życiu – wszystko zależy od ich przygotowania, treningów, gry. Nie powiem, że są chłopaki, którzy od razu mogą wskoczyć i grać zagranicą. Na pewno mają potencjał, by grać na poziomie polskiej ligi, ale to zależy tylko od nich.
Rauno Sappinen to napastnik, o którym się mówi przed meczem. Dobrze się wam współpracuje? Spodziewasz się, że może wyjechać?
Już kiedyś wyjechał, gdy był troszeczkę młodszy. Teraz jest w takim wieku, że na pewno byłoby dla niego dobre spróbować. Wiadomo, że dla napastnika ważne strzelać bramki, u nas to robi. Dla niego to dobre wyzwanie zagrać dwa spotkania przeciwko obrońcom Legii. Jak się pokaże, może coś z tego wyjdzie dobrego.
Poradziłby sobie w Ekstraklasie?
Ekstraklasa to bardzo specyficzna liga. Często przychodzili tu ludzie z lepszym CV, większymi umiejętnościami, a też mieli problemy z adaptacją. Na pewno mógłby spróbować tu zagrać. Ale żeby dać gwarancję, że się przebije, to ciężko powiedzieć.
Rozmawiacie przed meczem z Henrikiem Ojamaą? Dla niego to też szczególny powrót.
Troszeczkę o tym gadaliśmy, ale nic specjalnego. Na pewno dla każdego zawodnika to coś ciekawego – wrócić tam, gdzie spędził trochę czasu. W Legii wygrał mistrzostwo, na pewno to dla niego ciekawa sprawa.
To u was jeden z ważniejszych zawodników?
Na pewno. Dołączył do nas w tym roku. Jego umiejętności i doświadczenie na pewno pomagają w lidze estońskiej i w pierwszej rundzie pucharów. Mam nadzieję, że pomoże jeszcze dalej.
Jak zamierzacie zagrać? Gdzie widzisz słabsze punkty Legii?
Ciężko wskazywać jakieś słabsze punkty. Jak mówiłem – to kompletny, dobrze poukładany w obronie zespół, mający ciekawych zawodników z przodu. Na pewno przygotowujemy się do takiego spotkania, gdzie może będziemy mniej z piłką, więcej czasu w obronie. Ale takie jest życie, czasami trzeba tak grać przeciwko faworytom. Zawsze może pojawić się jakaś szansa z przodu. Musimy być czujni z przodu, żeby wykorzystywać szanse.
Ty marzysz o awansie?
Na pewno. Każdy mecz zaczyna się od 0:0. Piętnaście lat temu przeszliśmy z Levadią przez Twente, mistrza Holandii. Cuda się zdarzają. Na pewno Legia musi przejść do trzeciej rundy, my bardzo chcemy i marzymy. Wiadomo, że Legia jest faworytem.
Z czego wynika to, że liga estońska jest teraz tak słaba? Gdy spojrzymy na ranking UEFA, macie 52. miejsce. Aż się zdziwiłem. Wyprzedzacie tylko Walię, Andorę i San Marino.
Mamy większe ograniczenia. Nie każdy chce i może grać w piłkę w Estonii. Ludzie mają inne zainteresowania. Młodsi piłkarze rzadziej grają zagranicą, co też powoduje, że zainteresowanie do piłki jest skromne. To, że mamy połowę półamatorskich zespołów też pokazuje, że finansowo kluby nie są w stanie funkcjonować tak, jak powinny. Dlatego lepsi piłkarze, obcokrajowcy, nie przyjeżdżają. Poziom jest jaki jest. Dla takich klubów jak Flora czy Levadia bardzo ważne, by sezon europejski trwał jak najdłużej, byśmy zbierali doświadczenie w takich meczach, jak z Legią.
Mimo twojego wieku, cały czas grasz w reprezentacji.
Tak, jeszcze powołują. Mamy większy kryzys. Dużo zawodników gra tylko w lidze estońskiej. Zawodników grających na co dzień w ligach zagranicznych jest bardzo mało. Poziom spada. Nie ma takiej pewności siebie. Wszystkie kraje się rozwijają, my też, ale bardzo powoli. Inni więcej inwestują.
Powrót Ragnara Klavana do ligi estońskiej odbił się dużym echem?
Na pewno to duża nowość. Ja mam nadzieję, że jego powrót poprawi nie tylko poziom grania Paide i całej ligi, ale może przyniesie jakieś zmiany organizacyjne. Na każdym poziomie potrzebujemy rozwinięcia. Na pewno powrót takich ludzi to bardzo ważna sprawa dla młodych, estońskich piłkarzy, którzy będą mieli możliwość grać przeciwko niemu. Może ktoś z tego skorzysta i zostanie lepszym piłkarzem.
Wspominasz jeszcze mecz z Polską? Gola z wolnego w końcówce?
To zostaje w pamięci. Nie w każdym meczu udaje się strzelić w końcówce gola z wolnego i wygrać z mocnym rywalem. Kiedy przychodzi sierpień, ta bramka wraca do mnie.
A jak wspominasz mecze z Legią? Za czasów Jagiellonii czasem była walka na noże o mistrzostwo.
Tak było. Szkoda, że nie zdążyłem wygrać przeciwko Legii. Było kilka remisów i bolesnych porażek, ale na pewno w tych sezonach w Jagiellonii były to mecze za sześć punktów. Walczyliśmy do końca. Na pewno z tyłu głowy siedzi, że gdybyśmy w jednym z tych spotkań urwali trzy punkty, sezon może by się skończył mistrzostwem.
Był mecz, po którym sędzia Marciniak was przepraszał, że nie gwizdnął karnego.
Tak. Inauguracja sezonu. Przy 1:1 prawdopodobnie był karny na Jacku Góralskim. Szymon Marciniak go nie odgwizdał. Nic się nie stało, takie rzeczy się zdarzają w piłce, nie ma się na co obrażać.
Pojawiają się w twojej głowie myśli o końcu kariery? Wiek robi swoje, ale cały czas grasz i wyglądasz dobrze.
Daty sobie nie wyznaczam. Im dalej czas idzie, tym tych myśli na pewno więcej. Też więcej pytań od strony rodziny i przyjaciół. Mam kontrakt do końca tego sezonu. Zobaczymy, w jakim stanie będzie zdrowie i chęci do grania. No i czy klub będzie dalej zainteresowany. Wtedy zdecydujemy, co dalej robimy. Teraz chęć wciąż mam. I mam nadzieję, że zdrowie pozwoli dograć sezon do końca. Nie powiem, że idzie bez kontuzji, drobne urazy się pojawiają. Ale do tych najważniejszych meczów zawsze się udaje przygotować. Czasami trener pozwala odpocząć. Mamy też innych zawodników, którzy chcą się pokazać, więc nie ma problemu. Nie chcę wypadać z rytmu treningowego i meczowego, więc wykonuję wszystko, co trener planuje.
Bywałeś w Białymstoku po odejściu?
Dawno już mnie nie było. Kiedyś planowałem, ale zaczęła się pandemia. Obserwuję, co się dzieje. Na pewno kiedyś przyjadę i zajdę obejrzeć jakiś mecz.
Rozmawiał WOJCIECH PIELA
Fot. FotoPyK