Paulo Sousa po niespecjalnie udanym Euro rozpoczął „misję mundial”. Właściwie z miejsca trzeba było się pozbierać po klęsce turniejowej i zacząć układać klocki na najbliższe wyzwania, które przecież do łatwych nie należą. Wszyscy wierzymy, albo przynajmniej chcemy wierzyć, że portugalski selekcjoner wie już wszystko o zespole Albańczyków. A mecze Anglików obejrzał już tyle razy, że mógłby rozpoznać Pickforda w tłumie balangujących w Krakowie Anglików (a kto widział balangujących w Krakowie Anglików ten wie, że każdy tam wygląda jak Pickford).
Natomiast jest jedno „ale” co do jego stylu pracy. Jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, że analiza i bank informacji w dzisiejszym świecie mogą się znajdować nawet na Pustyni Nevada, nie ma żadnego problemu w rzetelnym rozpracowaniu rywali z dowolnego miejsca na świecie. Trudno nam sobie za to zwizualizować, że Sousa jest w stanie w pełni ocenić występy najlepszych polskich klubów, które już wróciły do grania, bez odwiedzenia Polski.
No właśnie, a może to my jesteśmy w błędzie?
Nie chcemy specjalnie się rozpisywać z argumentami jednej i drugiej strony, zwłaszcza, że i w naszej redakcji pewnie nie ma tutaj pełnej jednomyślności. Poprzestańmy na tym, że:
- można uważać, że Paulo Sousa powinien obejrzeć na żywo starcia mistrza Polski w europejskich pucharach oraz mecz mistrza z wicemistrzem o Superpuchar Polski. Że byłoby to korzystne nie tylko z uwagi na ocenę piłkarzy biorących udział w tym meczu, ale też pod kątem budowania kontaktów na przyszłość. Że z czystych rozmów dałoby się coś wyłuskać, a w najbardziej optymistycznym wariancie – Sousa znalazłby swoje nieoczywiste perełki (albo chociaż trybiki), tak jak Nawałka wymyślił ekstraklasowych Pazdana czy Mączyńskiego.
- można uważać, że oglądanie meczów na żywo to przeżytek, Sousa sobie kupi NC+ i wyjdzie na to samo, a może nawet taniej i bardziej ekologicznie, poza tym w tej lidze i tak nie ma kogo obserwować, więc lepiej dzisiaj zostać w domu i grać w bierki, ewentualnie obejrzeć jakieś powtórki z ubiegłego sezonu Championship, bo przecież na żywo nic ciekawego poza Polską nie gra.
Tak, to jest trochę pytanie z tezą, ale i tak się powstrzymaliśmy, chcemy po prostu poznać wasze zdanie. Jak to jest z tym Paulo Sousą? Powinien się pofatygować do Polski czy dobrze jest, jak jest, niech sobie siedzi, gdzie mu akurat słońce i pogoda sprzyjają i stamtąd pracuje?
Fot.FotoPyK