Reklama

Cracovia na krucjacie przeciwko wstydowi

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

15 lipca 2021, 16:01 • 14 min czytania 39 komentarzy

W minionym sezonie Cracovia przypominała wychudzoną wiekową szkapę. Zajechaną, zipiącą, zmarniałą. Przykro było patrzeć. To była drużyna pozbawiona wyników, stylu, tożsamości, duszy, radości, entuzjazmu, liderów. Właściwie czegokolwiek, co mogłoby czynić ją ekscytującą. Pasy skończyły ligowe zmagania na szalenie rozczarowującym czternastym miejsca w tabeli. Utrzymały się tylko dlatego, że beniaminkowie byli jeszcze żałośniejsi. „Gorzej być nie może, bo to już wstyd”, mówi nam Karol Niemczycki. I pod tym hasłem Cracovia zaczyna nową przygodę. To będzie krucjata przeciwko wstydowi i marności. 

Cracovia na krucjacie przeciwko wstydowi

Symbolem wiosny była enigmatyczna rezygnacja Michała Probierza po sromotnej porażce z Wartą Poznań. Był koniec stycznia, nic się nie układało. W Probierzu coś pękło, wyraźnie nie miał ochoty dalej firmować tej pracy własnym nazwiskiem, chciał usunąć się w cień i odpocząć, ale umowa z Januszem Filipiakiem okazała się istotniejsza. Tej rundy nie dało już się uratować. Tym bardziej, że w półfinale Pucharu Polski lepszy okazał się Raków i wszelkie marzenia o powtórce sprzed roku momentalnie prysły. Cracovia musiała rozpaczliwie bronić się przed spadkiem. Jakub Kosecki mówił nawet wprost, że przyszedł do Krakowa właśnie po to, żeby pomóc Pasom utrzymać się w Ekstraklasie. Tam już nikt nie udawał, nie mydlił oczu – trwała walka o byt.

Walka udana, ale pozostawiająca niesmak.

Bo ubiegłorocznej Cracovii naprawdę nie dało się lubić. Ładująca setki dośrodkowań, chaotyczna, toporna, przepełniona przeciętnymi obcokrajowcami zbieranina. Taka, za którą nikt w tej lidze nie zacząłby tęsknić, gdyby zaraz jej zabrakło. Lato było tu po to, żeby przeprowadzić zmiany, które przywrócą ten zespół na sensowny tor. Czy się udało?

Ocena rozdania (1-5) – 2,5

Rozkładamy szeroko ręce. Przyjmujemy minę skonsternowanego profesorka. Dziwne to było lato po tej pasiastej części Krakowa. Trwało Euro, więc kierunek zainteresowania przeciętnego kibica omijał Cracovię szerokim łukiem, ale raz po raz przez tablicę mediów społecznościowych śmigały nam fotki z prezentacji kolejnych nowych transferów czternastej siły minionego sezonu Ekstraklasy. Pierwsze wrażenie: zdziwienie – w lwiej części były to transfery zawodników zagranicznych. Przecież dopiero tyle mówiło się, że w Cracovii panuje największa Wieża Babel w lidze, że ten tygiel kulturowy jest przesadzony i karykaturalny, że komedią jest liczba średniaków ze wszystkich stron w układance Michała Probierza. A tu proszę, pożegnanie z Jakubem Koseckim, Dawidem Szymonowiczem czy Marcinem Budzińskim i przyjście takich nazwisk: Jakub Jugas (Czechy, 29 lat), Filip Balaj (Słowacja, 23 lata), Mathias Hebo Rasmussen (Dania, 25 lat), Otar Kakabadze (Gruzja, 26 lat).

Reklama

Na pierwszy rzut oka można było się zaniepokoić.

Na drugi też.

Na trzeci…

Trochę mniej, nie będziemy przesadzać i demonizować.

Jakub Jugas to bezpośrednie zastępstwo dla zdyskwalifikowanego Davida Jablonskiego. Charakterystyka bliźniacza, doświadczenie bliźniacze. Filip Balaj to czołowy strzelec minionego sezonu ligi słowackiej i choć kompletnie nie oznacza to, że poradzi sobie w Ekstraklasie, to coś tam można było sobie tłumaczyć, bo jest wysoki, dobrze gra głową i pozornie wpisuje się w profil gry Cracovii lepiej niż Rivaldinho i Marcos Alvarez. Otar Kakabadze wzmacnia rywalizację na prawej stronie defensywy – wydaje się równorzędnym piłkarzem do solidnego Cornela Rapy. Mathias Hebo Rasmussen to zagadka. Niby w tej Danii trochę pograł, ale wcale nie mamy przekonania, czy da coś więcej niż Florian Loshaj czy Damir Sadiković. Ale to Cracovia, tak tu już jest.

Szału tu nie ma, dramatu też nie.

Reklama

Tym samym kadra Cracovii jest dosyć szeroka i na każdej pozycji o miejsce w składzie rywalizuje przynajmniej dwóch piłkarzy, tylko że niezbyt oszałamiająca jest ich jakość. No bo ilu jest tu graczy, o których już teraz moglibyśmy powiedzieć, że przerastają tę ligę? Pelle van Amersfoort to wyróżniający się rozgrywający, ciekawa dziesiątka, ale często blokowana przez ograniczająco prymitywny system Cracovii. Sergiu Hanca to pierwsza dziesiątka ligowych prawoskrzydłowych, ale nie wydaje nam się, że to zawodnik, który jest w stanie samodzielnie wykręcić, powiedzmy, dziesięć goli i dziesięć asyst, prowadząc Pasy do jakiegoś wielkiego wyniku. Marcos Alvarez nie pokazał jeszcze wszystkiego, na pewno stać go na robienie różnicy, ale: a) czy będzie mu się chciało? b) na jakiej pozycji? Na oba pytania nie umiemy odpowiedzieć.

Ba, wyróżniającą się postacią w ubiegłorocznej Cracovii był Karol Niemczycki. Wziął szturmem Ekstraklasę. Kupił wszystkich pewnością siebie i skutecznymi interwencjami. Bardzo pewny na linii, z dobrym refleksem, z problemami na przedpolu, ale za to z wielkim samozaparciem do pracy nad własnymi słabościami, co zresztą było widać na wiosnę, kiedy wyglądał trochę pewniej przy wyjściach z bramki. Tylko, że… czy on w ogóle będzie grał? W newralgicznym momencie sezonu Michał Probierz bez szczególnego powodu zamienił go na starszego o dwanaście lat Lukasa Hrosso i wcale na tym nie stracił. W sparingach grali na zmianę.

Reszta ekipy to ligowa przeciętna. Bo my naprawdę nie wiemy, czy Siplak jeszcze się rozwinie, czy Rocha ma jakąś szczególnie poprawnie ułożoną lewą stopę, czy Loshaj potrafi grać chociaż w połowie tak dobrze jak układać fryzurę, czy w lepszym systemie przerzuty Sadikovicia zaczęłyby przypominać przerzuty Toniego Kroosa, czy Thiago to fajny gość, czy Gardawski i Marquez zerwą z łatkami odrzutów z niegdysiejszej Korony, czy Rivaldinho ma jednak coś z Rivaldo…

Optymistyczne chociaż to, że Cracovia zadbała o sensowne poszerzenie rywalizacji na pozycji młodzieżowca. Kamil Ogorzały jest po obiecującym sezonie w Sandecji Nowy Sącz. Zwiększa rywalizację na obu skrzydłach – jest prawonożny, a przeważnie grywa na lewej flance i tam też umieszczać będzie go Michał Probierz. Karol Knap wybił się w Puszczy Niepołomice. To typ pracusia, który jednak wcale nie ogranicza się tylko do bezpiecznych rozwiązań i swoje z przodu umie dać. Na wypożyczeniu w Puszczy przekonująco wyglądał też Michał Rakoczy, który w przeszłości miał trudne momenty, skłonności do nieuzasadnionej wody sodowej, ale w I lidze pokazał, że to niemały talent. Pięć asyst rozbudziło apetyty i zanosi się na to, że dostanie trochę szans w przyszłym sezonie pod okiem Michała Probierza.

Ogólnie jednak wszystko to składa się w średnią całość. Tak, po prostu średnią.

Nowy as w talii – Jakub Jugas

As w talii brzmi dumnie i groźnie. Zastanawialiśmy się, kogo wybrać. Jakuba Jugasa czy Filipa Balaja? Filipa Balaja czy Jakuba Jugasa? Ostatecznie wybraliśmy Jugasa, bo wydaje nam się, że istnieje duże większe prawdopodobieństwo, że jemu w Krakowie się powiedzie. Jest doświadczony, w kwiecie wieku, sporo widział, sporo się nagrał.

Mógł zostać w Czechach. Miał oferty ze Slovana Liberec i FK Jablonec, co należy interpretować jednoznacznie: w swoich poprzednich klubach był ceniony. Z naszych informacji wynika, że śledziło go parę innych klubów Ekstraklasy, ale Cracovia najzwyczajniej w świecie była najbardziej konkretna. Do dołączenia do Cracovii namawiał go też David Jablonsky, którego Jugas zostanie bezpośrednim następcą. Sam w rozmowie z Gazetą Krakowską charakteryzował się w następujący sposób:

Można grać twardo, ale fair. Potrafię to połączyć. Moim największym atutem jest odpowiedzialna gra w obronie, potrafię ciężko pracować na rzecz zespołu. Ogólnie defensywa to moja najlepsza strona, bo to moja boiskowa praca.

No i co tu dużo mówić: tego właśnie będą oczekiwać od niego w Krakowie. Jugas umiejętności ma, bo to wicemistrz świata u-19 z 2011 rok, który później, jakoś od 2017 roku, kilka razy powoływany był do seniorskiej kadry i nawet dwukrotnie w niej wystąpił. Powinien z miejsca stworzyć bardzo solidny duet stoperów z Matejem Rodinem.

Blotka – liczba obcokrajowców

Obaw jest dużo. Dupy nie urywa obsada środka pola. Jeśli mielibyśmy obstawiać, postawilibyśmy, że napastnicy Cracovii sumarycznie nie strzelą więcej niż dziesięć goli w przyszłym sezonie Ekstraklasy, bo i Rivaldinho, i Alvarez, i nawet Balaj tego nie gwarantują. Czepiać można byłoby się pojedynczych zawodników, organizacji, zarządzania, Michała Probierza, naprawdę niemałej liczby rzeczy, ale jako blotkę wskażemy liczbę obcokrajowców. Jest ona absurdalnie wielka. Coś czujemy, że nie zabraknie w przyszłym sezonie spotkań Cracovii, w których w pasiastej koszuli wyjdzie tylko jeden zawodnik z polskim paszportem – młodzieżowiec. Reszta będzie zbieraniną z całego świata. W kadrze Cracovii jest dwudziestu trzech obcokrajowców. Rejony świata, rejony językowe – różne, rozległe. Polskę, wśród nie-młodzieżowców, reprezentować będzie właściwie tylko Karol Niemczycki. No może Kamil Pestka, jeśli wróci do zdrowia.

Ktoś powie, że to nic nie znaczy, że to piłka klubowa, że nie ma co sobie robić jaj, skoro polska piłka i tak jest słaba. Tylko, że problemem Cracovii od lat jest to, że zagraniczny zaciąg wcale nie jest lepszy. I to się nie zmienia. A szatnia się rozmywa.

Rozdający – Michał Probierz

Gdzie podziały się te niegdysiejsze śniegi? Michał Probierz usunął się w cień, nie udziela wywiadów, ogranicza się do konferencji prasowych. Jest mniej aktywny, mniej kontrowersyjny (choć dalej zdarza mu się ścierać z mediami), mniej żywotny. Teraz nikt poważny nie wymieniłby go w gronie najlepszych polskich trenerów. Sukcesy święcą inni. On buduje projekt Cracovii, posiadając olbrzymią menadżerską władzę, i wychodzi mu to bardzo średnio. Niby wygrał Puchar Polski i Superpuchar Polski, niby zapalił po tym cygarko, niby walnął whisky, niby pewnego wieczora bronił się tym na Twitterze w niewybrednych dyskusjach z pseudokibicami, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że miało być o wiele, wiele, wiele lepiej.

W ostatnich latach Probierz prowadził krucjatę przeciw ładnemu futbolowi. „Co to znaczy piękny styl? To Liverpool nie dośrodkowuje?”, pytał nas zupełnie poważnie, kiedy nazywaliśmy jego zespół Dośrodkovią. Źle się na to patrzyło, źle się to oglądało. Czy to się zmieni w nowym sezonie? Nie mamy przekonania, pewnie nie, pytanie tylko, czy z korzyścią dla zespołu. Przed Probierzem ważny test. Zobaczymy, czy odzyskał radość z trenowania, czy będzie potrafił natchnąć Cracovię – nawet jeśli nie do przekonującego stylu, to chociaż to satysfakcjonujących wyników. Jeśli nie, poniesie klęskę, bo to projekt od A do Z firmowany jego własnym nazwiskiem i menadżerskim autorytetem.

Dżoker – Marcos Alvarez

Rok temu brzmiałoby to komicznie. Cracovia klapnęła jego transfer jeszcze na początku 2020 i mówiło się, że Alvarez sprzątnie Ekstraklasę. W 2. Bundeslidze potrafił wykręcić 13 goli i dołożyć do nich 3 asysty. Tacy zawodnicy myślą raczej o przenosinach do Bundesligi, aniżeli o średniaku z Polski. Ale Alvarez wybrał tak, a nie inaczej. Pierwszy mecz, debiut na polskich boiskach? Gol i asysta z Pogonią. Może nie zbieraliśmy szczęki z podłogi, ale kiwaliśmy głową z uznaniem. Wyglądał na przybysza z innego świat. Tylko, że potem już nigdy tak nie zagrał. Po kontuzji był cieniem samego siebie. Zaliczał występy fatalne – seriami. Poszczęściło mu się, że Rivaldinho był jeszcze gorszy, bo Alavrez spokojnie mógłby kandydować do miana najgorszego transferu Cracovii. Przyciężkawy, snujący się, miotający między pozycją numer dziewięć a pozycją numer dziesięć. Średnia not? 4.45. Dwa gole, trzy asysty, dwa kluczowe podania. Kiepskawo.

Tym samym wcale nie jesteśmy przekonani, że Alvarez będzie mógł liczyć na miejsce w pierwszym składzie Cracovii. Tak czy inaczej, facet ma 29 lat, w silniejszej lidze potrafił wykręcać dwucyfrowe liczby w klasyfikacjach kanadyjskich i gołym okiem widać, że z piłką przy nodze czuje się komfortowo, co w tej lidze może robić cuda. To żaden kosmita, żaden cudak. Dajmy mu szansę. Chociaż to pół roku. Może w nowej roli, bardziej drugoplanowej spełni się lepiej.

Świeżak – Michał Rakoczy

Ekstraklasa już widziała jego talent. Dwa lata temu potrafił strzelić gola Piastowi Gliwice, potrafił asystować z Rakowem, potrafił w pojedynczych momentach zrobić różnicę. Problem w tym, że ma skłonności do odlatywania. To trudny charakter. Robert Kasperczyk, wieloletni dyrektor i koordynator w Cracovii, powiedział nam o nim swojego czasu, że Rakoczy miał problemy osobiste, za którymi szły przeróżne odpały. W Puszczy Niepołomice miał nabrać pokory. Misja się powiodła. Redaktor Szymon Janczyk, który wnikliwie śledzi poczynania w I lidze, wybrał go do swojego top dziesięć młodzieżowców minionego sezonu na zapleczu elity. W serii Na Zapleczu pisał:

Pozytywne wrażenie na wypożyczeniu robił także nieco bardziej ofensywnie usposobiony pomocnik Puszczy, czyli Michał Rakoczy. To chłopak rok młodszy od Knapa, który miał już za sobą debiut w Ekstraklasie. Ale Rakoczy poszukiwał przede wszystkim gry i stabilizacji, żeby rozwinąć swój potencjał. Sezon pod okiem Tomasza Tułacza na pewno mu w tym pomógł. Pięć asyst w przypadku młodzieżowca? Świetny wynik. Zwłaszcza że podania Rakoczego zwykle przychodziły w kluczowym dla zespołu z Małopolski momencie:

  • GKS Jastrzębie – asysta na 1:0 (wygrana)
  • ŁKS – asysta na 2:3 (remis)
  • Arka – asysta na 4:0 (wygrana)
  • ŁKS – asysty na 1:0 i 2:2 (porażka)

Do tego spory udział w wygranej z Odrą Opole i kilka innych meczów, w których Rakoczy po prostu grał dobrze, był kluczowym zawodnikiem w konstruowaniu ataków Puszczy. Raz jeszcze trzeba powtórzyć: to nie był ligowy mocarz, wiosną niepołomiczanie mieli passę dziewięciu meczów bez wygranej. Natomiast grając w dużej mierze młodzieżą musieli się z tym liczyć, a Rakoczy na tle drużyny zdecydowanie się wyróżniał. Pomocnik musi jeszcze popracować nad strzałami, żeby do asyst dołożyć bramki. Ale roku w 1. lidze na pewno nie zmarnował i nie może żałować, że zdecydował się na taki ruch.

W tym sezonie powinien dostać sporo szans. Przynajmniej na to wskazują sparingi.

Potencjalny skład

Okiem szatni – Karol Niemczycki

Dlaczego nowy sezon będzie dla Cracovii lepszy od poprzedniego?

Bo nie może być słabszy.

Przekonujące. 

Wszyscy mają dość rozczarowujących wyników. Raz, że to wstyd. Dwa, że to przekłada się na nasze codzienne życie. Czasami tak jest, że mniej udany mecz przekształca się w serię i im bardziej chcesz się odbić, tym gorzej ci to odbijanie wychodzi. Brakuje pewności siebie, pojawiają się głupie błędy, pogrążasz się w kryzysie. Tak to wyglądało w poprzednim sezonie. Teraz mamy nowe rozdanie. Jesteśmy ambitni i wiemy, jak ważne będą udane pierwsze mecze, bo to o czym mówiłem przed chwilą, działa też w drugą stronę.

Stać was w takim razie na czołówkę tabeli?

Oczywiście, że sportowo stać nas na to. Pamiętam, że kilka lat temu Piast Gliwice ledwo utrzymał się w Ekstraklasie, a w poprzednim sezonie zdobył mistrzostwo Polski. Czołowa piątka jest w naszym zasięgu, ale wymaga nie gadania o tym, a wystrzelania z formą kilku piłkarzy.

Jesteś niezwykle ambitny, formatujesz sobie karierę, wyznaczasz sobie cele do realizacji. Co sobie założyłeś tym razem?

Zostać najlepszym bramkarzem Ekstraklasy. Inni mogą się śmiać, ale o zdanie zapytałeś mnie, a nie kogoś innego. Taki mam cel, ale do tego doprowadzi mnie wieloletnia codzienna praca, a nie sztuczne pompowanie samego siebie. Jeśli chcę coś znaczyć w mocnej lidze, najpierw muszę pokazać to tutaj, w Ekstraklasie. Liczę, że swoją dyspozycją pomogę Cracovii zdobyć kilka albo kilkanaście punktów.

Karol Niemczycki

Okiem eksperta – Kamil Kania (Weszło FM)

Cracovia jest najmniej ekscytującym zespołem w lidze? 

Nie, są drużyny mniej ekscytujące, przede wszystkim te z mniejszych ośrodków.

Widzisz w Cracovii grupę pięciu zawodników, dla których włączyłbyś mecz?

Nie wiem, czy znalazłbym tak wiele klubów w tej lidze, dla których zawodników włączyłbym mecz. No może poza kilkoma klubami ze ścisłej czołówki. W Cracovii wyróżniał się i wyróżnia się Sergiu Hanca. Teraz też jestem bardzo ciekawy Filipa Balaja, czyli najlepszego strzelca sezonu zasadniczego na Słowacji. Generalnie tak to jest, że przynajmniej na początku sezonu, ma się jakieś oczekiwania, jakieś ekscytacje i wydaje mi się, że Cracovia przeprowadziła takie transfery, że można czegoś sensowego się po nich spodziewać.

To przeanalizujmy sobie te transfery. 

Cracovia nareszcie zabezpieczyła dwie pozycje, z którymi miała problem w poprzednim sezonie – środek obrony i środek ataku.

Ściągnęła Jakuba Jugasa, który miniony sezon spędził w Slovanie Liberec. Nad tym transferem pracowała od dłuższego czasu, a czescy piłkarze potrafią odnaleźć się w Ekstraklasie. Umie grać w piłkę, swojego czasu był młodzieżowym wicemistrzem Europy z reprezentacją Czech. Ostatnio regularnie grał w lidze czeskiej. Ma być partnerem w środku obrony dla Rodina albo Marqueza. Ustabilizować tę pozycję, bo mocno to wcześniej przeciekało.

Sprowadziła Filipa Balaja. W poprzednim sezonie strzelił czternaście goli w dwudziestu sześciu meczach dla ViOn Zlate Moravce. Rosły napastnik, ponad 190 centymetrów wzrostu. Kiedy dostaje dogranie w pole karne, potrafi być bardzo skuteczny, a przynajmniej tak twierdzą ludzie, którzy regularnie go oglądali. Wydaje mi się, że jest idealnie skrojony pod taktykę Cracovii, która lubi wrzutki, lubi dośrodkowania i trochę brakowało takiego snajpera, który by te centry kończył, bo Marcos Alvarez i Rivaldinho nie spisywali się do tej pory najlepiej w ataku Cracovii. Balaj może te problemy rozwiązać.

Jestem ciekaw Mathiasa Hebo Rasmussena. Pierwszy raz wyjechał z ojczyzny. Miniony sezon w Lyngby miał całkiem udany. Natomiast wiemy, jak to jest, kiedy piłkarz pierwszy raz wyjeżdża poza swój kraj. Zawsze to jakaś zagadka. Tak samo niebanalny wydaje mi się transfer Otara Kakabadze. Ponoć jest niezły, ale do tej pory wydawało mi się, że prawa obrona w Cracovii nie kulała. Cornel Rapa jest bardzo solidny. Michał Probierz do tej pory go cenił, więc zastanawiam się, co oznacza przyjście Kakabadze dla Rapy. Kto będzie grał, kto będzie zmiennikiem? Tego nie wiemy.

Nie uważasz, że brakuje w tym składzie Polaków?

Zależy, jaką prowadzimy narrację, bo ja jestem przeciwnikiem wyliczania Polaków. Wychodzę z założenia, że to piłka klubowa i nie trzeba stawiać tylko na zawodników krajowych. Patrzę na sparingi Cracovii i szansę dostaje za to trochę młodzieży. Wydaje mi się, że Michał Probierz będzie chciał zaskoczyć i dać szerszą szansę przykładowo takiemu Krystianowi Bracikowi. Wraca Michał Rakoczy, jest Sylwester Lusiusz, ściągnięto Karola Knapa z Puszczy Niepołomice i Kamila Ogorzałego z Sandecji Nowy Sącz. Polaków nie brakuje.

Michał Probierz znów przypomni, że jeszcze niedawno wymieniany był w ścisłej czołówce polskich szkoleniowców? 

Z moich osobistych obserwacji wynika, że Michał Probierz odzyskał radość ze swojej pracy. Widziałem go wiosną jako człowieka wypalonego, zmęczonego, dociągającego sezon do końca. Wydawało mi się, że to taki konsensus między nim a profesorem Januszem Filipiakiem, że Michał Probierz dokończy kampanię, pomoże Cracovii utrzymać się w lidze i będzie mógł odejść, ale mam wrażenie, że teraz, w lecie, odzyskał radość i znów będzie chciał udowodnić, że jest jednym z najlepszych polskich trenerów. Nieprzypadkowe są te wzmocnienia. Myślę, że Cracovia nie będzie bronić się przed spadkiem.

O co będzie walczyć?

Na pewno będzie w górnej części tabeli. Sądzę nawet, że otrze się o miejsca pucharowe. Może nie wywalczy sobie awansu do eliminacji europejskich pucharów, ale będzie tego blisko. Typuję Cracovię na miejsca 5-7, 5-8.

Okiem ankietowanych

Gdyby rozdanie było gifem

W tym sezonie wieszczymy im

Utrzymanie. Nie będziemy szarżować. Są w tej lidze drużyny gorsze (więcej niż trzy), są w tej lidze drużyny lepsze (więcej niż pięć). Cracovia musiałaby się bardzo postarać, żeby zlecieć z Ekstraklasy. To musiałoby być kompletny kataklizm. Ale też trudno przypuszczać, żeby bez kompletnego przewietrzenia szansy, bez realnych zmian, bez realnych i rzucających na kolana wzmocnień mogło zadziać się tu coś bardziej spektakularnego niż relatywnie bezpieczne zachowanie ligowego bytu.

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

39 komentarzy

Loading...