Kiedy oglądaliśmy najbardziej emocjonujące mecze mistrzostw Europy, myśleliśmy, że nie ma obecnie lepszej reklamy futbolu. Ten, jak stwierdził przy okazji ogłoszenia projektu Superligi Florentino Perez, potrzebuje nowych bodźców, żeby zachęcić rzeszę młodych widzów do oglądania. Teza brzmiała następująco: duża część z nich nie potrafi usiedzieć dłużej przed ekranem telewizora, bo mecze są za długie i nudne. Na podstawie pewnych danych można stwierdzić, że to błędne założenie. To znaczy: Perez wiedział, że dzwony biją, ale nie trafił, w jakim kościele. Wyniki oglądalności Euro 2020 na Starym Kontynencie i zestawienie ich z innymi analizami podsuwają nowe, nieoptymistyczne wnioski.
Chyba będziemy zgodni, że najlepszym dniem turnieju był moment, kiedy Hiszpania mierzyła się z Chorwacją, a Francja ze Szwajcarią. To były mecze 1/8 finału, piękne batalie, które na pewno dały się w sobie zakochać. Jeśli ktoś nie był przekonany do piłki nożnej, śledzenie czegoś takiego musiało choć w minimalnym stopniu odmienić spojrzenie na ten sport. Wydawało się, że w takiej Hiszpanii, nawet mimo niewielkich oczekiwań kibiców względem reprezentacji, to będzie wielkie święto. Tym bardziej, że futbol jest w tamtejszym kraju na pierwszy miejscu. Okazuje się, że niekoniecznie. Wyniki oglądalności były gorsze niż 2016 roku.
Mecz Hiszpania – Chorwacja 5:3 (ćwierćfinał):
- Średnia oglądalność: 6,88 mln widzów (wzrosła do 8,17 mln w dogrywce)
- Ten sam mecz, ale w fazie grupowej na Euro 2016: 10,7 mln widzów
- Udział w rynku transmisji: 57,3% widzów (wzrosło do 63,2% w dogrywce)
- Dla przykładu mecz Polski ze Szwajcarią na Euro 2016: 86% w całym meczu
Okej, to tylko jeden mecz i to z perspektywy Hiszpanów. Idźmy dalej.
Euro 2020 zanotowało spadek o 15%
Niektórym mogło się wydawać, że tak emocjonujący turniej będzie bił rekordy oglądalności. Że starcia między najlepszymi zespołami, kluczowe fazy turnieju i ogromna liczba bramek przykują uwagę w jeszcze większym stopniu niż pięć lat temu. Tym bardziej, że ludzie mogli być spragnieni futbolu reprezentacyjnego na najwyższym poziomie. Na miesiąc zapomnieć o klubach, wsiąść do wagonu pod szyldem mistrzostw Europy.
Z drugiej strony istniało zagrożenie, że przeciętny kibic był zmęczony natłokiem meczów, jaki „oferowała” każda poważniejsza liga na świecie w ostatnim roku. Spotkania odbywały się właściwie codziennie, narzekaliśmy my, dziennikarze, i sami zawodnicy. Na pewno każdy z nas zna kogoś takiego, kto wysuwa ten argument jako pierwszy, to znaczy: zmęczenie futbolem. I cóż, to mogło zadecydować, że w wielu krajach turniej oglądał się gorzej.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Według analiz specjalistycznego portalu telenauta.it w 18 krajach Europy (m.in. Anglia, Włochy, Hiszpania, Francja, Niemcy, Polska, Portugalia) oglądalność Euro 2020 spadła. Łączna suma względem Euro 2016 to 15%. Pojedyncze liczby wciąż robią wrażenie, bo mecze fazy grupowej, przykładowo o godzinie 18, miały średnią oglądalność na poziomie 35 mln widzów. I tak aż do początku fazy pucharowej. Ale nawet to nie sprawia, że spadki można zignorować. Ba, do ogólnej sumy dodaje się dzisiaj widzów online, co pięć lat temu nie było praktykowane tak jak teraz. Co prawda ich grupa jest niezbyt liczna, telewizja niezmiennie wiedze prym z ogromną przewagą, ale to zawsze jakiś handicap.
Dlaczego ludzie rezygnują z oglądania?
Europejskie Stowarzyszenie Klubów przeprowadziło pewne badanie, które może rzucić światło na spadki statystyk. Otóż wygląda na to, że nie chodzi wcale o brak zainteresowania samym meczem. Widzowie, szczególnie młodzi, mają kontakt z meczami, ale przybiera on inną formę. Zamiast oglądać spotkanie, wybiera się śledzenie wydarzeń przez telefon. Kontrolowanie wyniku w aplikacji, zaglądanie do social media, żeby zobaczyć wideo z bramkami czy ważnym wydarzeniem jak reanimacja Eriksena. Słowem: zmieniają się preferencje, nie poziom zainteresowania. Do takich ludzi trzeba dotrzeć inaczej, bo ich uwaga względem transmisji może nie wzrosnąć, kiedy skróci się 90-minutowe mecze, a terminarz napakuje hitami pokroju El Clasico. Oczywiście pełno jest analiz w tej kwestii, argumentów po dwóch stronach nie brakuje, lecz nie będzie to teza wyssana z palca, że tego typu działania to potencjalny ślepy zaułek.
Ciekawe są wyniki wśród tych ludzi, którzy odrzucili piłkę nożną. One podsuwają myśl, że problemem niekonieczne jest poziom sportowy spotkań. Chodzi o coś więcej, chodzi o otoczkę wokół sportu i kilka jej aspektów, która odrzucają niezdecydowanych. 19% ankietowanych stwierdziło, że po prostu nie przepada za piłkarskimi kibicami i nowoczesną kulturą piłkarską. 17%, że piłka nożna nie robi wystarczająco dużo, żeby świat stał się lepszym miejscem dzięki różnym działaniom społecznym i że w tym świecie przelewa się za dużo pieniędzy. 14% uważa z kolei, że futbol nie jest wystarczająco powszechny.
Fragment raportu ECA (za Sport.pl):
Dzisiejsi konsumenci oczekują od marek, również tych piłkarskich, wyjścia poza swoją kluczową ofertę. Już nie wystarczy, że kluby rywalizują na boisku, one powinny demonstrować społeczną odpowiedzialność i społeczną świadomość w odniesieniu do wartości, które wyznają kibice.
Patrząc na to wszystko, można odnieść wrażenie, że szykują nam się kolejne spadki. Oczywiście te związane z mistrzostwami świata w Katarze, które mogą paść „ofiarą” zmieniających się upodobań. Bo najwyraźniej już nie tylko wydarzenia boiskowe będą miały kluczowe znaczenie, czy ktoś zdecyduje się zasiąść przed telewizorem, żeby obejrzeć absolutny hit. Jasne, to żadne odkrycie Ameryki, bo taką tendencją da się zauważyć od jakiegoś czasu. Ale chyba mało kto zakładał, że ona będzie miała większy wydźwięk. A czy bezpośrednio związany ze spadkami na Euro 2020? Trudno powiedzieć, ale w jakimś stopniu można obie kwestie ze sobą powiązać.
Na MŚ to może nie być tak widoczne, bo mówimy o widowni na całym świecie i krajach ubogich, dla których taki turniej jest wyjątkowym świętem, istotnym oderwaniem od szarej rzeczywistości, co inaczej odnosi się (na ogół) do Europejczyków. Natomiast nie zdziwilibyśmy się, gdyby po Euro 2024 został podjęty podobny temat. Temat kolejnych spadków.
Fot. Newspix