Kiedy mieliśmy taki finał? Jedni wręcz znienawidzeni, drudzy może nie tak, że kochani, ale na pewno cieszący się sympatią większości neutralnych kibiców w Europie. Anglia kontra Włochy. Starcie nie tylko elektryzujące, ale też niezwykłe, bo wyraźnie widać, jak wiele osób chce porażki tych pierwszych. Tylko czy ona rzeczywiście dzisiaj przyjdzie?
Wrzuciliśmy ostatnio na Fuksiarzu prostą ankietę – kto wygra finał? Wydaje się, że gdyby decydował chłodny osąd, głosy powinny się rozłożyć 50/50, 55/45. Przecież to dwie równe kadry, naszpikowane gwiazdami, grające świetny turniej. A w tej ankiecie absolutnie tak nie było. 83 procent głosów poszło na Włochów. Niemalże jakby podopieczni Roberto Manciniego mierzyli się z jakimś San Marino czy inną Andorą. Kluczowe jest pytanie – kto wygra? Nie takie, kto chciałbyś żeby wygrał. Natomiast ludzka podświadomość jest nie do oszukania, tutaj głosowała sympatia. Większość chce, żeby wygrali Włosi.
Dlaczego? Bo Anglicy są za ten turniej wręcz znienawidzeni. Cholera wie, czy wygrają, jednak jeśli tak, ten medal będzie podważany. Oczywiście oni będą mieli święte prawo mieć to w dupie, natomiast sporo osób powie – wygraliście, bo wszystko było ułożone pod was. Jak w 1966 – bez wparcia ścian nic nie potraficie.
- Mieli wszystkie mecze grupowe u siebie? Mieli.
- W fazie pucharowej tylko raz wychylili nos poza Londyn? No tak.
- Dostali karnego z kapelusza w półfinale? Ależ oczywiście.
I jak im tu kibicować?
Przecież sam Ceferin przyznał poniekąd, że Anglicy mieli łatwiej. Jak stwierdził: – Euro 2020 było niesprawiedliwe dla fanów i wyzwaniem dla drużyn ze względu na ogromne różnicę w dystansach, jakie musiały pokonać. No tak – oni właściwie nigdzie nie jeździli, siedzieli na tyłku i zadowoleni.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZU – WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU!
To jest bardzo wygodne spojrzenie. Dobrzy Włosi konta źli Anglicy. Ale przecież ci sami Włosi pograli wszystkie mecze grupowe w Rzymie. Przecież mieli masę szczęścia, że w 1/8 nie wyjaśniła ich Austria. Że w ćwierćfinale kontrowersje sędziowskie były rozstrzygane na ich korzyść. Że w półfinale po raz kolejny okazało się, iż Hiszpanie dostają ptasiego rozumu na myśl o karnych. Ale w trakcie meczu to zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego byli lepsi.
Finał Anglia – Włochy to nie jest bitwa dobra ze złem
Natomiast – zdaniem większości, bez dwóch zdań – to Włosi mają być dzisiaj bohaterami. Tymi, którzy uratują futbol przed niesprawiedliwością, jaką byłoby wygranie turnieju przez Anglię. Bo gdyby Anglicy wygrali dziś 1:0, główną przebitką w tamtejszej telewizji pewnie byłaby ta zwycięska bramka. Ale dla reszty? Upadek Sterlinga pewnie widzielibyśmy jeszcze masę razy. Jako wskazanie – wygrali, ale spójrzcie na to, oszukali wcześniej. Dlatego naprawdę trudno sobie przypomnieć podobny finał. Czy ktoś miał taką niechęć w stosunku do Francuzów czy Portugalczyków pięć lat temu? Hiszpanów czy Włochów w 2012? Hiszpanów i Niemców w 2008? Raczej nie, co doskonale widać z perspektywy polskiej. Nas nigdy na tym etapie nie ma, więc emocjonalnie mamy to w dupie.
A dziś? Wspomniana ankieta wskazuje, że raczej wolelibyśmy zwycięstwo Włochów.
WŁOSI WYGRAJĄ? KURS 2,85 W FUKSIARZU!
Jednak gdy wygrają Anglicy, pamiętajmy – nie są tutaj poprzez oszustwo. Grają doskonały turniej. Są pełni wyrachowania, ale prezentują się kapitalnie. Może i Gareth Southgate nie wykorzystuje maksa z ofensywnego potencjału swojej kadry, natomiast poukładał te klocki w tyłach z niesłychaną precyzją. Strzał życia musiał zaliczyć Damsgaard, żeby w ogóle stracili gola. Z gry nie stracili przecież nadal żadnego.
To nie jest bitwa dobra ze złem.
To jest bitwa wielkich piłkarzy z wielkimi piłkarzami. Tak chcemy do tego podchodzić. Panowie, po prostu dajcie show. Rozsądni kibice nie przydzielą wam wcześniej ról. A czy na końcu będzie happy end, czy nie, to już wasza osobista sprawa.
Fot. Newspix