Przez lata wmawiano nam, że naszą siłą kadry narodowej, swoistym DNA kadry, jest gra z kontry. Murowanko i konterka – te dwa symbole miały zastąpić orła białego w godle Polski. Ale za kadencji Paulo Sousy okazuje się, że wcale nie musimy parkować tyłkiem we własnym polu karnym w oczekiwaniu na wyrok. Gramy pressingiem. I to gramy pressingiem coraz lepiej. Na Euro 2020 to nasz znak rozpoznawczy.
Futbol się zmienia. Jeszcze dekadę temu triumfowali piewcy teorii o dominacji posiadania piłki. Byliśmy zalewani bon-motami o tym, że jeśli ty masz piłkę, to nie ma jej przeciwnik. A skoro masz piłkę, to kontrolujesz spotkanie. FC Barcelona Pepa Guardioli – i jej znakomite wyniki – dowodziły prawdziwości tej tezy.
Ale właściwie od początku dziejów futbolu na każdą silną broń trenerzy wynajdywali broń jeszcze silniejszą. Na każdy papier znajdywały się nożyczki, a później na nożyczki znajdywał się kamień. Futbol nie znosi próżni i w ten sposób supremacja posiadania piłki została zastąpiona agresywnym pressingiem i błyskawicznym przechodzeniem z obrony do ataku.
Trenerzy i analitycy gry dzielą mecz na cztery fazy. Faza posiadania piłki, faza bronienia, faza przejścia z obrony do ataku i faza przejścia z ataku do obrony. Era Barcelony wyniosła na piedestał fazę posiadania piłki (ataku), natomiast obecnie największą uwagę zdaje się przykuwać właśnie do tych faz przejściowych. Najwięcej bramek pada po wymienieniu ledwie 3-4 podań od przejęcia piłki. A skoro tak jest, to warto to szlifować, udoskonalać i dopracowywać.
Paulo Sousa to dostrzega. Właściwie od początku swojej kadencji z reprezentacji Polski mówił o przemianie mentalności reprezentacji. Ta mentalność wiąże się ze zmianą modelu gry. Bo przecież w ostatnich latach każde starcie z klasowym rywalem wyglądało to, że cofaliśmy się bardzo głęboko we własne pole karne i liczyliśmy na to, że rywal akurat nie zrobi nam krzywdy. To trochę tak, jak gdyby bokser w ringu składał ręce do podwójnej gardy i modlił się w duchu, by rywal nie zauważył, że w ten sposób odsłaniasz swój korpus. Kończyło się to na ogół skromnymi porażkami. Natomiast co ważniejsze – kończyło się tym, że biało-czerwoni nie mieli argumentów w ataku.
Ale teraz to się zmienia. Kadra dostała oręż w postaci pressingu.
Czołówka na Euro
Statystycy wyróżniają coś takiego, jak „skoki pressingowe”. Chodzi o indywidualne doskoki do rywali w momencie, gdy ci posiadają piłkę. Po dwóch meczach na Euro reprezentacji Polski byli w ścisłej czołówce pod tym względem. W dwóch meczach wykonali ich aż 444, co jest bardzo dobrym wynikiem. Ale jeszcze ważniejsze było to, gdzie wykonywaliśmy te skoki pressingowe.
Boisko można podzielić nie tylko na dwie połowy, ale też na trzy tercje. Defensywną – najbliższej bramki, środkową – wiadomo, ofensywną – tę bliżej bramki rywala. W środkowej i ofensywnej tercji boiska wykonywaliśmy najwięcej skoków pressingowych spośród wszystkich drużyn na Euro. Innymi słowy – chcieliśmy odbierać piłkę możliwie jak najwyżej, jak najszybciej, jak najbliżej bramki rywala. I robiliśmy to skutecznie. Mimo tego, że znaczna część stawki rozegrała już swój trzeci mecz na tym turnieju, to i tak jesteśmy na pierwszym miejscu pod względem skutecznych odbiorów w tej trzeciej tercji boiska.
– Pracujemy na co dzień, by zmienić podejście do meczu, również pod względem mentalnym. Od początku, gdy pytaliście mnie o polski futbol, powtarzałem, że musimy zmienić mentalność. Musimy być bardziej pozytywni, bardziej agresywni w ataku na piłkę. To kwestia podejścia. I nie chodzi mi o tylko o taki moment, gdy przegrywamy. Po prostu generalnie musimy zmienić nasze podejście. Gdy nie mamy piłki, to musimy być agresywni. I gdy przejmujemy piłkę, to musimy ruszać z nią agresywnie. To nie jest coś, co zmieni się natychmiast, bo chodzi o zmianę kultury piłkarskiej. Liczę jednak, że te kluczowe momenty – jak mecz z Hiszpanią – mogą przyspieszyć tę przemianę mentalną. Musimy przekraczać limity i widzę, że nasi ludzie, nasi piłkarze mają tę wiarę. Liczę, że to przekonanie faktycznie będzie jutro ponad limitem – mówił Paulo Sousa przed meczem z Hiszpanami.
I zadziałało. To był być może najlepszy mecz kadry pod względem pressingu… w historii? Chyba można się pokusić o taki wniosek, gdy weźmiemy pod uwagę, że w przeszłości graliśmy po prostu głębiej i bardziej pasywnie.

Trzech środkowych pomocników kadry wykonało aż 99 skoków pressingowych. Imponował pod tym względem Mateusz Klich – zszedł z boiska w 54. minucie, a i tak wykonał najwięcej ataków spośród wszystkich piłkarzy. To zresztą domena pomocników grających w Leeds, bo Kalvin Phillips trenujący pod okiem Marcelo Bielsy również jest w czołówce pod tym względem.
Atak na całym boisku
Kluczem do ugrania czegoś w meczu z Hiszpanią było systematyczne odpychanie rywala od własnego pola karnego. Czekanie na wyrok mogłoby się skończyć źle z uwagi na to, że koncentracja dobrych technicznie hiszpańskich pomocników wokół naszego pola karnego śmierdziałaby desperacką obroną. I napędzałoby mentalnie Hiszpanię. My tymczasem atakowaliśmy ich relatywnie wysoko – już w okolicach koła środkowego.
W defensywnej tercji wykonaliśmy 97 skoków pressingowych, w środkowej – 125, a w ofensywniej 41. Gdy jednak zagrożenie przeniosło się bliżej bramki, to odbieraliśmy piłkę – szesnaście z 33 prób odbiorów wykonaliśmy w defensywnej tercji.
A dlaczego warto atakować rywala już w środkowej strefie? Tu przechodzimy właśnie do przejścia z obrony do ataku. Zwróćcie uwagę na poniższą stop-klatkę. Generalnie w ataku pozycyjnym nie mamy tak dużo zaawansowanych kreatorów gry, by rozprowadzać sobie po boisku defensywę klasy tej hiszpańskiej. Dlatego warto szukać swoich szans w momentach, gdy ich blok obronny nie jest zorganizowany. Tutaj po przejęciu piłki w dobrym momencie odcina się ośmiu zawodników rywala, którzy przy kontrze zostają za liną piłki. Z tego przejęcia piłki wzięła się kontra 2 v 2 Lewandowskiego i Frankowskiego, którą ten drugi zepsuł przyjęciem piłki.

Pressing dzieli się na niski, średni i wysoki. Ten niski kojarzy nam się źle, bo wszyscy kojarzą go zapewne ze słowami Adama Nawałki po fatalnym dla nas mundialu. Ale w ten sposób też można atakować rywala i robić to skutecznie. Polega on bowiem na tym, że grając w nisko ustawionej defensywie, cały czas wywiera się presję na rywalu. Innymi słowy – gra się blisko własnego pola karnego, ale cały czas agresywnie, blisko rywala, z presją na zawodnika z piłką.
I tego oczekiwał Sousa zwłaszcza po meczach eliminacyjnych z Węgrami i Anglią, gdy w tym elemencie zawiedliśmy. Piłkarze grali ze starymi nawykami – siadali nisko i pasywnie obserwowali grę rywala. A ten nowy model zakłada permanentną presję na przeciwnika.
Najbardziej widowiskowy jest jednak ten pressing wysoki. Coś, co do tej pory było rzadkością. Pewnym symbolem zmian może być akcja z 95. minuty. 1:1, wynik przywracający nas do gry, Hiszpanie z piłką pod własnym polem karnym, a presja Polaków wyglądała tak.

Czy Szwedów też będziemy mogli pressować?
Żaden inny zespół na Euro 2020 nie miał tak niskiego posiadania piłki jak Szwedzi. Dzisiejszy rywal Polaków podczas turnieju miał średnie posiadanie piłki na poziomie 28,5% (!). Szwecja jest ustawiona relatywnie nisko, chętnie oddaje piłkę, wychodzi z atakami dwoma-trzema piłkarzami.
I w tym cały wywodzie o skutecznym i efektywnym pressingu Polaków martwić może nas fakt, że dziś okazji od narzucenia presji będzie po prostu mało. Ale szansę będą. Średni efektywny czas gry podczas meczu wynosi między 60 a 70 minut – przez pozostały czas gry piłka jest poza boiskiem, piłkarze celebrują wykonanie stałych fragmentów gry. Nawet zakładając, że Szwedzi znów będą mieli około 30% posiadania piłki, to wychodzi na to, że przez około 20 minut tego starcia będą przy piłce.
I te dwadzieścia minut mogą być naszą szansą. Na doskok, presję, przejęcie piłki i wykorzystanie chwilowej dezorganizacji w tyłach Szwedów. Oni w niskiej obronie bronią się dwoma ciasno zestawionymi liniami i trudno będzie nam tam znaleźć miejsce. Dlatego nawet mimo przewagi w posiadaniu piłki musimy szukać swoich szans w szybkich atakach.
***
O pressingu Polaków możecie też posłuchać w najnowszej „Smykałce”:
statystyki: FBREF
screeny: TVP Sport