Najbardziej niedoceniany piłkarz ligi – łatka, którą każdy aktywniejszy kibic Ekstraklasy chętnie przypiąłby kilku ligowcom. Sami mamy parę typów (Baranowski, Mójta, Tomasz Nowak, Poźniak), ale lepiej z nazwiskami się nie wychylać, bo każdy pamięta, jak skończył Łukasz Piątek. Byłego pomocnika Polonii niemal wszyscy wskazywali jako najbardziej niedocenianego, aż momentalnie stał się najbardziej przecenianym. I dziś stara się o powrót do żywych w Lubinie. Dlaczego jednak piszemy o tym dzisiaj? Wpadł nam bowiem w ręce bardzo szczegółowy raport InStat, który podsumowuje Ekstraklasę statystycznie pod każdym, ale uwierzcie: naprawdę pod każdym kątem. Da się z niego wysnuć sporo ciekawych wniosków – będziemy o nich pewnie wspominać regularnie – ale jedno nazwisko przewija się w wyjątkowo wielu kategoriach.
Kamil Wilczek. Z czym ten gość może się kojarzyć przeciętnemu kibicowi? Jednemu z Piastem, drugiemu z Zagłębiem, trzeciemu z maską, czwartemu z niczym. Ot, taki ligowiec, który raz błyśnie, a raz zupełnie go nie ma. Ten sezon jednak jest w jego wykonaniu wyjątkowy. Nie dość, że już strzelił tyle goli, co w poprzednich rozgrywkach, to… Rzuciło nam się w oczy, że Wilczek po prostu gra jakoś inaczej. Tak, jakby ktoś mu powiedział: “chłopie, to twoja ostatnia szansa. Albo ją wykorzystasz, albo Widzew”. I on ją wykorzystuje. Ruben Jurado może się wnerwiać, że Kamil zabrał mu miejsce, ale fakty są takie, że dziś 26-latka broni wszystko.
Przede wszystkim liczby…
Robert Podoliński przed kilkoma dniami stwierdził, że Covilo to król statystyk. Sporo w tym prawdy, zwłaszcza jeśli chodzi o pojedynki główkowe, ale Wilczek w “numerach” też wygląda imponująco. Rzućmy zresztą okiem:
– 9 goli – trzeci w lidze
– 1 asysta
– 4 stworzone sytuacje
– 3 zmarnowane sam na sam
– szósty w lidze pod względem liczby oddanych strzałów. Uderzał na bramkę 54 razy, z czego celnie 17 (31%)
– siódmy pod względem tzw. podań ofensywnych. 21 celnych na 38 (55%)
– drugi pod względem liczby wygranych pojedynków – 213 na 518 stoczonych (41%)
– drugi pod względem liczby wygranych pojedynków w powietrzu – 104 na 255 stoczonych (41%)
– drugi pod względem liczby wygranych pojedynków w ataku – 178 na 421
– 37 razy faulowany – 13. miejsce w lidze
– 33 razy faulował – 18. miejsce w lidze.
Co pokazują te liczby? Teoretycznie nie kreują Wilczka na jakiegoś wirtuoza – nigdy nim nie był – ale na pierwszy rzut oka widać, że Piast doczekał się chyba najbardziej walecznego napastnika w rozgrywkach. Jasne, Wilczkowi sporo jeszcze brakuje, pewnie też pod względem siłowym i fizycznym, ale 518 pojedynków i 54 strzały – to musi robić wrażenie. Czy wystarczy, by nazywać go niedocenianym? Niektórym pewnie tak. Inni takim nazwą Pawła Baranowskiego czy Adriana Bastę. Jedno jest natomiast pewne. Wilczek to piłkarz, któremu – gdyby ktoś wpadł na taki pomysł – nigdy nie wypada zarzucić przejścia obok meczu. A takich zawodników polski kibic ceni nawet bardziej niż artystów gasnących co drugą kolejkę.
Fot. FotoPyK