Thiago Silva w futbolu wygrał wiele. Mnóstwo tytułów we Francji, mistrzostwo Włoch, Copa America. Ale dopiero wczoraj udało się niespełna 37-letniemu obrońcy po raz pierwszy zatriumfować w Lidze Mistrzów. Brazylijczyk nie krył wzruszenia tym faktem, choć finał nie ułożył się całkowicie po jego myśli, bo był zmuszony do przedwczesnego zejścia z boiska.
– Konieczność zejścia z murawy była dla mnie bardzo trudna – przyznał Silva w rozmowie z RMC Sport. – Na szczęście drużyna zachowała spokój i dalej broniła świetnie. Cierpieliśmy, ale efekt końcowy wszystko nam wynagrodził. To dla mnie szczególnie ważne, biorąc pod uwagę presję, z jaką spotkałem się w Paryżu, gdzie ciśnienie na triumf w Lidze Mistrzów jest ogromne. Za każdym razem gdy PSG przegrywało, ludzie poszukiwali kozła ofiarnego. Na winowajcę zawsze typowano mnie. Ale mam nadzieję, że Paryż jeszcze wygra Champions League. Mam tam wielu przyjaciół.
Thiago Silva najpewniej pozostanie w Chelsea na kolejny sezon. Nie jest tajemnicą, że bardzo ceni go Thomas Tuchel, a poza tym Brazylijczyka – z wzajemnością – pokochali londyńscy kibice. Nawet jego żona cieszy się wielką sympatią w środowisku The Blues.
W sezonie 2020/21 brazylijski weteran rozegrał w sumie 34 mecze dla londyńskiej ekipy. Wielokrotnie zdarzało mu się zakładać kapitańską opaskę.
fot. NewsPix.pl