Jeśli przypadkiem śledziliście komentarze na social mediach Stali Rzeszów po meczu z Sokołem Ostróda, mogliście się zastanawiać: o co tu do cholery chodzi? Pod postami klubu pełno było komentarzy o “piłkarzykach pajacykach” i tym podobnych wrzutek w kierunku zawodników. Mogło to zastanawiać, bo przecież Stal ligowe spotkanie wygrała i jest na miejscu barażowym. O co więc chodzi? Ano o konflikt kibiców z piłkarzami.
Dla “niedzielnego” widza wyglądało to tak. Stal Rzeszów wygrała z Sokołem Ostróda 3:1, a po końcowym gwizdku piłkarze się nie popisali. Zamiast przyjść do kibiców, którzy długo wyczekali powrotu na trybuny, popędzili prosto do szatni. Dziwne, prawda? No więc kibice się oburzyli na zachowanie piłkarzy, bo z ich strony wyglądało to słabo.
Tyle że fani Stali nie wiedzą, jak wyglądało to z perspektywy piłkarzy.
A z perspektywy zawodników było tak, że decyzję podjęto odgórnie, nie bez powodu. Kiedy bowiem Stali nie szło, piłkarze musieli zmierzyć się z wyzwiskami grupy fanów, którzy czekali na nich pod stadionem po jednym z meczów. Jak się domyślacie, nie było to spotkanie przyjemne. Dlatego szatnia, w której jest kilku doświadczonych zawodników – także miejscowych – zdecydowała, że w takich okolicznościach nie ma co się pod trybunę wybierać.
Bo dziękować tym, którzy po nich jeździli, nie mają zamiaru.
Kibole Stali Rzeszów zaatakowali piłkarzy i trenera w szatni
I tu zaczyna się dogrywka historii, której zapewne także nie widzieli niedzielni widzowie, którzy chcieli po prostu obejrzeć walczącą o awans Stal. Po ostatnim gwizdku część kibiców – choć to chyba niewłaściwe słowo – stwierdziła, że skoro nie góra do Mahometa, to Mahomet do góry. Grupa kiboli wpadła do szatni, żeby wyjaśnić temat z piłkarzami przy użyciu pięści. Doszło do przepychanek, zawodnikom wraz z trenerami udało się pognać, ale cała scena była skandaliczna. Słyszymy, że troglodyci z Rzeszowa kilka osób uderzyli. Wśród nich miał być trener Daniel Myśliwiec. Ostatecznie szatnię udało się “obronić”, co samo w sobie brzmi absurdalnie. Kibolom Stali musiało wystarczyć wyzywanie piłkarzy zza drzwi.
Stali Rzeszów współczujemy. Robią w tym sezonie niezły wynik, zmierzają po premię z Pro Junior System, do tego całkiem fajnie grają w piłkę. Jest na co popatrzeć. Ale w takich okolicznościach nie zdziwimy się, jeśli zespół w walce o baraże trochę wyhamuje. Ciężko będzie też zapewne utrzymać zawodników i trenera na kolejny sezon. W końcu podpisują oni kontrakty z klubem piłkarskim, a nie federacją freak-fightów.
Tak więc grupie kiboli należą się szczere gratulacje. Już niedługo faktycznie będziecie mogli dumnie śpiewać, że “Stal to wy”. Bo nikt poza wami nie będzie chciał mieć z takim klubem do czynienia.