Kiedy mały Karol Niemczycki podawał piłkę na stadionie Cracovii, z pewnością nie myślał realnie o tym, że zostanie powołany do reprezentacji Polski. Kiedy duży Karol Niemczycki notował kolejną interwencję w Ekstraklasie, również uważał to za cel możliwy do zrealizowania, ale odległy. Dostał jednak powołanie od Paulo Sousy, pojechał na kadrę. A tam przedstawił się w najlepszy sposób – na treningu dał z siebie maksimum. I tak od kilku lat.
OBEJRZYJ REPORTAŻ WIDEO O PIŁKARSKICH KROKACH KAROLA NIEMCZYCKIEGO:
Początki kariery Karola Niemczyckiego
Karol, swoją przygodę z kopaniem – a właściwie łapaniem – piłki, zaczął w szkółce, w której trenerem był Piotr Wrześniak. Szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Panowie złapali wspólny język i współpracę kontynuowali przez wiele lat, nawet wtedy, gdy Niemczycki trafił już do klubowych akademii. Jedną z pierwszych cech, które dostrzegł Piotr Wrześniak, była pracowitość i pojętność swojego podopiecznego:
– Współpraca z Karolem zaczęła się w 2010 roku. Przeszedł na jeden z pierwszych treningów naszej akademii. Od początku było widać, że on chce być bramkarzem. I to bramkarzem, który dużo umie, bramkarzem klasowym. Korzystał ze wszystkich możliwości, jakie miał, dlatego trenował w kilku miejscach w tym samym czasie. Kiedy do nas przyszedł, nie umiał właściwie nic, ale jest to naturalne. Wykładnikiem talentu zawsze było dla mnie to, jak szybko ktoś się uczy. Karol, poczynając od zera, bardzo szybko nabierał bramkarskich umiejętności. Miał wrodzoną zdolność do pochłaniania wiedzy. Natomiast w kwestii jego serca do piłki, sprawa jest jeszcze bardziej klarowna. Przyszedł do nas będąc bardzo młodym chłopakiem, ale już wtedy miał zaskakującą świadomość – opowiada Piotr Wrześniak.
Zapał Karola Niemczyckiego do gry w piłkę nożną przejawiał się we wszystkich rozmowach, niezależnie od tego, kogo pytaliśmy. Ujęło nas jednak również to, że nawet po wyjeździe z Polski, obecny bramkarz Cracovii znajdował czas, by wrócić do swoich korzeni.
– Kontakt – w sensie treningowym – urwał się nam po wyjeździe Karola do Bredy. Natomiast cały czas rozmawialiśmy ze sobą, konsultowaliśmy się i tak pozostało do dzisiaj. Czasami, gdy Karol wracał, przyjeżdżał do naszej akademii. Czy to na lekki rozruch, czy to po to, żeby pomóc, któremuś z naszych trenerów jako asystent – wspomina jeden z pierwszych trenerów Karola.
Piotr Wrześniak – trener Karola Niemczyckiego z czasów dzieciństwa (archiwum własne)Czego młody Niemczycki mógł uczyć jeszcze młodszych adeptów? Czy stanowiłby dla nich wzór do naśladowania? Tak. Nawet jeśli ktoś powątpiewa w czyste umiejętności 21-latka, to nie powinno się deprecjonować jego dojrzałości. Jest również żywym dowodem na to, że we współczesnej piłce liczy się nie tylko talent, ale też mocna głowa, czyli dobre przygotowanie mentalne.
Młody dorosły
Wielu zawodników zdawało się bagatelizować konieczność współpracy z psychologiem. Szczególnie kilka lat temu, gdy zdarzały się krzywe spojrzenia na ludzi korzystających z ich pomocy. Karol Niemczycki miał jednak inne podejście. Potrafił ciągnąć swoich rodziców do warszawskiego specjalisty, a wyprawa była o tyle trudna, że rodzina mieszkała pod Krakowem.
– W życiu świadomego zawodnika przychodzi taki moment, gdy umiejętności mentalne stają się ważne w ich rozwoju. Karol jest takim piłkarzem, który chciał ulepszyć tę swoją nieznaną sferę. Czuł, że jest tam spory potencjał. To bardzo inteligentny zawodnik, poszukujący, zadający mnóstwo pytań dotyczących psychologii. Był profesjonalistą już w momencie początków naszej współpracy. Stosował się do zaleceń i ustaleń na możliwie najwyższym poziomie. Uderzyło mnie jego skoncentrowanie na piłce, pod względem tego, ile wiedział o samym sobie. Nie tylko co musi poprawić, w jakich aspektach być lepszym, ale też jak to osiągnąć – opowiada Łukasz Rutkowski, psycholog, który współpracował z Karolem od 2019 roku. – Jest nastawiony na działanie, nie zraża się pomyłkami, ma imponującą odporność psychiczną, co szczególnie przydaje się na pozycji bramkarza. Mam wrażenie, że prezentuje to na boisku. To mentalny taran, który odhacza sobie kolejne cele. Zerknąłem na to, jakie punkty do osiągnięcia wyznaczył samemu sobie. On to wszystko krok po kroku realizuje. Na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Istotne w zrozumieniu, jaką osobą jest Karol Niemczycki, są też – rzecz oczywista – jego słowa. – Zawsze chciałem być najlepszy. Na każdym polu. Wiedziałem, że przygotowanie mentalne jest ważną częścią sport. W wypadku mojej pozycji jest to wręcz kluczowe. Dlatego z własnej woli, nieprzymuszony przez nikogo, chciałem rozwijać się w tej dziedzinie. Praca z psychologiem mi pomogła, teraz mam narzędzia, dzięki którym jestem w stanie sam o siebie zadbać.
Karol Niemczycki podczas meczu Ekstraklasy21-latek jest na tyle świadomy i spragniony wiedzy, że trzeba było czasami wyganiać go z siłowni. Niemczycki zdaje się ciągle chcieć więcej, zawsze znajduje coś, co jeszcze można by zrobić. Czasami mówi się, że zawodnicy szybko zapominają o swoich obowiązkach i piłkę nożną traktują ze sporą rezerwą. Zdaniem Macieja Palczewskiego – jednego z trenerów Cracovii – w wypadku Karola strzałka przechylona jest w drugą stronę:
– Trzeba go czasami odciąć od piłki. To jego zawód i pasja, więc jest na to odpowiedni czas i miejsce. Przychodzi jednak też moment na odpoczynek, nie tylko pod względem fizycznym. Nie można tylko żyć futbolem, grozi to przeładowaniem głowy i pojawieniem się problemów. Udało się to z Karolem osiągnąć. W gruncie rzeczy to naprawdę dobry chłopak. Nie znaczy to jednak, że nie ma charakteru. Potrafi pokazać pazurek, ale nikt mu nie powie, że zachował się chamsko.
Dbałość o szczegóły
Wspomniany Maciej Palczewski był jednym z powodów, dla których jego podopieczny trafił ostatecznie na stadion przy ulicy Kałuży. Nie był jednak jedynym powodem, wszak cała kariera Niemczyckiego zdaje się być naznaczona dbałością o szczegóły.
Po niezłym sezonie w Puszczy Niepołomice, zainteresowanie bramkarzem przejawiały przede wszystkim trzy kluby. Stal Mielec, Wisła Kraków i właśnie Cracovia. Co zadecydowało, że ostatecznie dołączył do Pasów?
– Byli najbardziej konkretni. Przedstawili najciekawszy plan i najlepszą wizję wprowadzenia mnie do zespołu. Poza tym to mój klub z dzieciństwa. Spełniałem swoje marzenie, żeby grać na tym stadionie, na którym kiedyś podawało się piłki. Trener Palczewski też miał wpływ na tę decyzję – wiedziałem, że jest bardzo dobrym fachowcem, słyszałem dużo na temat jego warsztatu. Wiedziałem, że rozwinę się u jego boku.
To jednak wydaje się być dość naturalnie. Oczywiście, zdarzają się przypadki, gdy klub wybierany jest trochę na kolanie. Takie działania należy jednak piętnować. Tutaj – na całe szczęście – nie ma czego. Cracovia zyskała bowiem nie tylko świetnego bramkarza, mającego duży potencjał. Cracovia zyskała też zawodnika, który może w pewnym momencie stać się jej ambasadorem.
Przynajmniej takie zdanie w tej kwestii ma rzecznik Pasów – Przemysław Staniek. W jego opinii klub ze stadionu imienia Józefa Piłsudskiego poszukuje właśnie takich chłopaków. Ułożonych, inteligentnych, prezentujących się dobrze nie tylko na boisku, ale i w mediach. Nie ma się czemu dziwić, wszak w dzisiejszym świecie przekaz PR-owy jest jeszcze bardziej istotny niż kilka lat temu.
Sam Karol zdaje sobie z tego sprawę. Jego praca nie ogranicza się tylko do treningów czysto piłkarskich, a nawet mentalnych. Raporty ze swoich występów chce otrzymywać jak najszybciej, ale nie to zaskoczyło nas najbardziej. On stale stara się poprawiać także w kwestii… wypowiadania się. Wzorem Niemczyckiego jest w tej kwestii Kobe Bryant. 21-latek potrafi poświęcać godziny na słuchaniu występów Czarnej Mamby i starać się wyłapać charakterystyczne dla niego cechy.
Legenda NBA uchodziła bowiem za mistrza w kwestii błyskotliwych odpowiedzi. Często potrafił iść pod włos z dziennikarzami, dzięki czemu budował swój status. Niemczycki wie, że w XXI wieku jest to jeszcze bardziej istotne.
Gdzie Karol Niemczycki ma sufit?
My zaś mamy świadomość, że na Cracovii przygoda Karola Niemczyckiego z piłką się nie zakończy. To chłopak bardzo zdeterminowany, mający nie tylko talent, ale i dojrzałość godną wyróżnienia. Cechuje go także wspominana już samoświadomość. Całe otoczenie 21-latka wie, że nie mogą spocząć na laurach, tylko muszą ciągle pracować i podnosić poprzeczkę.
– Jest wiele elementów, które mogę poprawić. To mniejsze lub większe szczegóły, ale we wszystkim jestem w stanie się jeszcze podciągnąć. Powołanie do reprezentacji Polski było dla mnie wyróżnieniem i niespodzianką, ale też kolejną motywującą do tego, by w przyszłości sięgnąć po bluzę z numerem jeden.
Zdanie swojego podopiecznego podziela Maciej Palczewski: – W wypadku Karola nie rozważałbym, czy był to czysty talent, czy tylko ciężka praca. Dla mnie rozłożyło się to po połowie. Musi jednak mocno działać nad tym, by stać się jeszcze lepszy. Są kwestie, w których konieczne jest poprawienie się, jeśli chce spełnić swoje marzenia.
A chyba nie ulega wątpliwości, że chce. Powołanie do reprezentacji Polski, obronienie karnego Roberta Lewandowskiego i status jednego z najlepszych bramkarzy Ekstraklasy nie mają być końcem. Mają być początkiem.
Fot.FotoPyk