Reklama

Legia na poziomie średniaka 2. Bundesligi. Witajcie w świecie finansów niemieckiej piłki

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 grudnia 2014, 01:07 • 7 min czytania 0 komentarzy

Nie od dziś uważani są wręcz za ideał. Piłkarska perfekcja, ale nie tyle na boisku, co na jego zapleczu – w gabinetach prezesów i u wszystkich ludzi wokół niego. Wzór do naśladowania, jeśli chodzi o organizację i zarządzanie, zwłaszcza finansami. Niemcy potwierdzają po raz kolejny – już nie na przykładzie gospodarki, a piłkarskich rozgrywek – że doskonale wiedzą, jak obchodzić się z pieniędzmi. Że przy odpowiednim gospodarowaniu środkami można żyć długo i szczęśliwie… Prezesi polskich klubów, patrzcie i uczcie się!

Legia na poziomie średniaka 2. Bundesligi. Witajcie w świecie finansów niemieckiej piłki

Tylko u nas macie teraz możliwość zapoznać się z raportem, jaki przygotował niemiecki oddział międzynarodowej firmy doradczej EY. Raport, w którym dokładnie przeanalizowano finanse niemieckich klubów – od tych, które grają w Bundeslidze, aż po te z trzeciego szczebla. Udział w badaniu wzięli wszyscy z najwyższego poziomu rozgrywek, 17 z 18 z drugiego i 16 z 18 – z trzeciego.

Wnioski robią wrażenie.

Aż sześć klubów Bundesligi osiągnęło przychody powyżej 100 mln euro. Te, które uzyskują je na najniższym poziomie, mieszczą się w przedziale 20-50 mln. Takich przypadków w pierwszej lidze jest bardzo niewiele, bo tylko dwa, a do tej samej puli wskakuje nawet rodzynek z trzeciej ligi. Ciężko mówić o najczęściej występującej wysokości przychodów, bo te w głównej mierze zależne są od poziomu rozgrywek. Jednak w Bundeslidze przeważnie osiąga się wynik pomiędzy 50 a 100 mln euro, na jej zapleczu powyżej 10 a 100 mln (mało precyzyjny wniosek), kolejny szczebel niżej – poniżej 10 mln euro.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Jak to się ma do polskiej rzeczywistości? Ano tak, że Legia Warszawa wypracowała w 2013 roku przychód równy 114 mln zł. Czyli ok. 27 mln euro. Jest to kwota, która odpowiada średniakowi drugiej ligi w Niemczech.

– Skala całego biznesu futbolowego w Niemczech jest nieporównywalna z Polską. Nie ma więc sensu porównywanie poziomu finansowo – organizacyjnego klubów Bundesligi do tych występujących w polskiej T-Mobile Ekstraklasie. Jeśli chodzi o Niemcy to na tę chwilę powinniśmy przyglądać się temu co dzieje się w 2. Bundeslidze i stamtąd czerpać inspirację – mówi Krzysztof Sachs, Partner w EY i pomysłodawca raportu „Ekstraklasa piłkarskiego biznesu”. – Poza Legią i Lechem, przychody klubów polskiej Ekstraklasy są na poziomie tych z 3. ligi niemieckiej – przynajmniej tak wynika z porównania sprawozdań finansowych naszych klubów z deklaracjami menedżerów klubów niemieckich – dodaje Sachs w analizie raportu.

Istotne informacje płyną również z badania dotyczącego wyniku netto po opodatkowaniu w ubiegłym sezonie. W Bundeslidze aż 72 proc. klubów informuje o osiągniętym zysku, część z nich uzyskała zysk na wysokim poziomie, część – zysk na niskim poziomie. Do wysokiej straty przyznają się nieliczni: w pierwszej lidze jest to zaledwie 12 proc., w drugiej – 12 proc., w trzeciej – 19. Co ciekawe, na tym ostatnim szczeblu rozgrywek większość klubów wychodzi na zero, niewiele mniejsza liczba traci niż zarabia. Na zapleczu natomiast niski zysk widoczny jest u ponad połowy. 65 proc. klubów Bundesligi i 2. Bundesligi wypracowało zysk.

Image and video hosting by TinyPic

Nic więc dziwnego, że w Niemczech tak wysoko ocenia się sytuację ekonomiczną branży piłkarskiej. Dziś w Bundeslidze nikt nie dostrzega negatywów obecnego stanu, poziom niżej zaledwie jeden klub, dwa poziomy niżej – również jeden. Czyli dwaj śmiałkowie z grona 51 przepytujących, którzy określają branżę piłkarską źle pod względem ekonomicznym. A teraz wyobraźcie sobie wyniki takiego badania w Polsce, przypominając sobie te wszelkie narzekania właścicieli i prezesów, że w Polsce nie da się na futbolu zarobić.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Dobrze widać, jak zmieniła się opinia na temat branży w klubach Bundesligi i 2. Bundesligi – tych, którzy sytuację ekonomiczną oceniają pozytywnie, przybyło (z 48 proc. do 66 proc.). Zbiega się to z wynikiem badania, jakie przeprowadzono rok wcześniej, bo już wówczas spodziewano się poprawy stanu rzeczy. Dziś w aż 83 proc. klubach z dwóch najwyższych szczebli rozgrywek są zdania, że sytuacja – w sposób wyraźny bądź nieznaczny – wciąż będzie zmieniała się na lepsze.

Ten rodzaj oczekiwań przekłada się oczywiście również na przychody, które w obecnym sezonie powinny wzrosnąć względem sezonu poprzedniego. Jak pokazuje badanie, zwyżki przychodów spodziewają się w ponad połowie klubów (51 proc.) z trzech najwyższych klas rozgrywkowych. Przede wszystkim oczekuje się zwiększonych wpływów z praw medialnych, które postrzegane są jako filar bardzo perspektywiczny. Raport EY wyróżnia właśnie pięć obszarów, które składają się na przychody klubów: uczestnictwo w rozgrywkach, sponsoring i wpływy z reklam, prawa medialne, transfery, artykuły promocyjne. Najmniejsze oczekiwania jako źródła przychodów to środki ze sprzedaży piłkarzy. Wobec pozostałych filarów kluby mają wysokie nadzieje: albo utrzymania obecnego stanu, albo poprawienia go.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Wzrost przychodów, jaki zakłada się w klubach niemieckich, oscyluje głównie na poziomie 1-5 proc. (25 proc. respondentów) bądź 6-10 proc. (14 proc. respondentów). Ale planowana jest również zwyżka wydatków: od 1 do 5 proc. (1/4 respondentów), od 6 do 10 proc. (1/12,5 respondentów), od 11 do 40 proc. (1/10 respondentów). A wzrost wydatków, który u niektórych zbliża się prawie do połowy, rzuca się mocno w oczy. Poza tym, z raportu wynika, że prawie co piąty klub zamierza zmniejszyć wydatki.

Z żadnym negatywnym trendem nie mamy jednak do czynienia, bo mimo, że aż 71 proc. spodziewa się wzrostu przychodów, to tylko 43 proc. uważa, że wzrosną też koszty. Ale w niektórych klubach i tak będą mogli robić to, co wychodzi im najlepiej: zaciskać pasa, rozsądnie gospodarować wydatkami i w spokoju zarządzania budżetem.

Wiecie, na czym polega fenomen tych wydatków? Otóż ponad połowa klubów (57 proc.) planuje zwiększyć wydatki na szkolenie młodzieży. I to pomimo tego, że przecież rok wcześniej w tym badaniu z podobnego założenia wyszła jeszcze większa grupa (71 proc.). Dlatego jeśli ktoś zamierza szukać oszczędności i ciąć budżet to w innych obszarach. Kluby mogą zmniejszać koszty osobowe (21 proc.) czy wydawać mniej na transfery (22 proc.) czy uczestnictwo w rozgrywkach. Ale kwestię szkolenia traktują już bardzo poważnie i w tym obszarze bardzo nieliczni planują cięcia (8 proc.). Wzrosty wydatków na młodzież to domena klubów z pierwszej i trzeciej ligi, na drugim poziomie rozgrywek jest to mało zauważalne. Poza tym, co trzeci klub dodatkowe środki zamierza inwestować w szkolenie młodzieży, choć priorytetem dla większości jest przeznaczanie środków na piłkarzy. Co ciekawe, średnią w znaczący sposób zaniża zaplecze Bundesligi, gdzie dopiero co piąty klub obiera taki kierunek – na najwyższym i trzecim poziomie zaangażowanie w szkolenie jest znacznie wyższe.

Image and video hosting by TinyPic

– Niemcy, mimo że są Mistrzami Świata i powinni być swoim sukcesem „nasyceni”, nadal nie mają dość. Szkolenie młodzieży w klubach traktują jako zdecydowanie najwyższy priorytet i co ciekawe widać to zarówno na poziomie Bundesligi jak i trzeciej ligi. Biorąc pod uwagę te deklaracje inwestycji w szkolenie, trzeba się spodziewać dalszej dominacji Niemców na arenie międzynarodowej. Zaangażowanie klubów w szkolenie młodzieży to zdecydowanie obszar, w którym wszystkie polskie kluby mogą brać przykład z tych niemieckich – nawet trzecioligowych – mówi Sachs.

Image and video hosting by TinyPic

Raport EY dotyka również innej kwestii – struktury finansowania klubów piłkarskich. W Niemczech da się zauważyć kilka tendencji:
1. Kapitał własny w wielu klubach ma niewielkie znaczenie, w większości – np. dla trzech czwartych klubów 2. Bundesligi – jego udział w strukturze finansowania występuje w przedziale 0-5 proc. Udział kapitału własnego na najwyższym poziomie (76-100 proc.) zauważalny jest tak naprawdę dopiero w trzeciej lidze, u dwóch respondentów. DFL zachęca do zwiększania tych wartości, jednak przedstawiane plany klubów nie pokrywają się z tą wizją.

Image and video hosting by TinyPic2. W strukturze finansowania wysoki udział w wielu klubach mają przychody bieżące. Najmocniej jest to zauważalne na trzecim poziomie rozgrywek (u dziesięciu), na drugim – mniej (u dziesięciu), na pierwszym – najmniej (u ośmiu). W Bundeslidze spodziewany jest wzrost tych wartości, na dwóch pozostałych szczeblach rozgrywkowych – spadek.

3. Kapitał zewnętrzny pochodzący od instytucji kredytowych/bankowych nie jest popularnym zjawiskiem, lecz możliwym do zaobserwowania. W bardzo silnym stopniu (76-100 proc.) występuje on jedynie w jednym z klubów 2. Bundesligi, w silnym (51-75 proc.) – w trzech Bundesligi i dwóch zaplecza. W kolejnych latach planuje się jednak odejście od tego modelu i od korzystania z kredytów.

4. Udziałowcy w finansowaniu działalności klubów nie odgrywają w 2. Bundeslidze właściwie żadnej roli (maksymalnie 5 proc.). Jakiekolwiek zaangażowanie widoczne jest jedynie w poszczególnych klubach Bundesligi: w jednym na poziomie 6-10 proc, w innym – 11-20 proc., w jeszcze innym – 31-40 proc.

5. Udział inwestorów finansowych w strukturach finansowania jest ledwo zauważalny. Dotyczy to po jednym klubie z Bundesligi i 2. Bundesligi, jedynie w minimalnie większym zakresie na trzecim poziomie rozgrywkowym.

Z przeprowadzonego badania wynika, że we wszystkich trzech ligach w najbliższych latach wzrośnie udział kapitału zewnętrznego. Trzy czwarte przedstawicieli zaplecza Bundesligi i trzeciego poziomu rozgrywek zakłada zwiększanie udziału tej formy finansowania. Plan zakłada przede wszystkim wykorzystanie inwestorów finansowych.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Zaskoczeni? My – nie będziemy ukrywali – trochę na pewno. Zwłaszcza tym, co prezentują kluby trzecioligowe. Że ktoś z tamtego grona wchodzi do tej samej wagi, co Legia, czyli generuje przychody pomiędzy 20 a 50 mln euro. I tym, że większość na tym poziomie rozgrywek wychodzi na „zero” – ani nie traci, ani nie zarabia, bo i tak wiadomo, że zysk generuje się szczebel i dwa szczeble wyżej. Aha, no i szkolenie młodzieży. Niemcy, co pokazuje ten raport, mają w tym temacie bardzo wysoką świadomość popartą działaniem. Nic, tylko pozazdrościć.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
0
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Komentarze

0 komentarzy

Loading...