Reklama

Piłkarze Barcelony leczeni przez znachorów

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

27 marca 2021, 18:48 • 4 min czytania 11 komentarzy

Kiedy myślimy już, że postęp medycyny w świecie futbolu pozwala na niemal wszystko, nagle trafiają się jakieś przypadki, które temu przeczą. Słyszymy, że ktoś został zoperowany bez oczekiwanego skutku, traci czas w swojej karierze i tuła się po gabinetach lekarskich w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „Co poszło nie tak?”. To frustrujące uczucie, kiedy swoją robotę wykonujesz jak należy, a w momencie, gdy oddajesz swój los w ręce drugiego człowieka, kończysz nie najlepiej. Na chwilę obecną nie ma na to lepszego przykładu niż sytuacja, w której znalazł się Ansu Fati.

Piłkarze Barcelony leczeni przez znachorów

Zresztą nie tylko on. Kiedy prześledzimy historię kontuzji poszczególnych piłkarzy Barcelony w tym sezonie, zauważymy pewną tendencję. Te same nazwiska mają nawrót wcześniej eliminowanych problemów, co dość jasno daje do zrozumienia, że sztab medyczny nie wykonuje swojej pracy na właściwym poziomie. Ba, ktoś mógłby nawet powiedzieć, że takich ludzi należy zwalniać. Bo co innego można powiedzieć, skoro taki Fati najprawdopodobniej będzie zmuszony do wykonania kolejnej operacji w ciągu kilku miesięcy? To katastrofa. Tym bardziej zdumiewająca, że młodym Hiszpanem zajmował się uznany fachowiec, jakim jest Ramon Cugat. Znany w środowisku, bo współpracuje z Barceloną od lat.

To nie tylko marnowanie czasu

18-letni skrzydłowy „Dumy Katalonii” odniósł kontuzję kolana w listopadzie 2020 roku. Na początku kwietnia miał wracać na boisko, ale doniesienia z Hiszpanii sugerują, że w tej kampanii zespołowi Koemana już nie pomoże. Powrót do zdrowia nie przebiega zgodnie z planem, co zmusza samego piłkarza do podejmowania drastycznych decyzji w skutkach. Miało bowiem skończyć się na jednym, porządnym zabiegu. Z biegiem czasu okazało się, że został on zepsuty. Droga przez mękę, jeśli głosy dziennikarzy okażą się prawdą, będzie trwać dalej.

Licznik bije, Fati utkwił w martwym punkcie.

Do tej pory postać będąca objawieniem hiszpańskiej piłki straciła już 37 meczów w Barcelonie do rozegrania. Gdy doliczymy mecze reprezentacji, uzbiera się naprawdę pokaźna suma. To sezon stracony tak jak poprzedni choćby dla Ousmane’a Dembele, który borykał się z urazami mięśniowymi. W jego przypadku też pojawiały się wątpliwości, czy aby na pewno lekarze nie spartolili roboty. Co by nie mówić, w przypadku Ansu Fatiego po prostu nie ma innej możliwości. Coś, co miało być rutynową operacją, wymknęło się spod kontroli. Postawiło profesjonalistów w roli nieudaczników.

Reklama

Ale do rzeczy. O co chodzi z Fatim? Ano o to, że jego kolano w trakcie przyjmowania większych obciążeń puchnie. Cierpi łąkotka. Można albo usunąć jej część, co załatwi sprawę, albo leczyć zachowawczo. Oba warianty niosą ryzyko. Zabieg może spowodować, że w przyszłości kolano będzie bardziej narażone na przeciążenia. Leczenie zachowawcze zaś… Cóż, wystarczy spojrzeć na Samuela Umtitiego. Chyba nie trzeba mówić, że błędy w tej materii mogą rzutować na całą karierę.

Problem nie dotyka tylko Fatiego

Sztab medyczny Barcelony daje ciała również przy opiece nad innymi piłkarzami. Pierwszy przykład z brzegu: Coutinho, który według hiszpańskich mediów poddał się drugiej, ukrytej operacji. Brazylijczyk miał być poza grą trzy miesiące, ale okres rekonwalescencji się przedłużył. 28-latek stracił już 37 spotkań i wciąż nie wiadomo, kiedy wróci do gry.

Kolejnymi nieszczęśnikami są Ronald Araujo, Sergio Pique i Sergi Roberto. Wszyscy jegomoście odnieśli kontuzję, wrócili na boisko, a potem prędzej czy później znów wypadali na dłuższy okres. Jasne, że pierwszy uraz w sezonie raczej nie jest winą lekarzy, a prędzej obciążeń stosowanych przez trenera od przygotowania fizycznego. Ale wzór pewnych wydarzeń wskazuje na to, że coś nie funkcjonuje zbyt dobrze. Lekarze dają zielone światło, mimo że nadal istnieje ryzyko odnowienia urazu. Słowem: są popełniane błędy.

Wystarczy spojrzeć na przebieg ostatniego półrocza. On mówi sam za siebie.

  • Roberto wypada z gry w listopadzie. Wraca na 23 minuty meczu 31 grudnia, wypada na miesiąc. Wraca na 57 minut w lutym, nie gra do dziś
  • Pique łapie kontuzję w listopadzie. Wraca w lutym, po kilku meczach wypada z urazem i nie gra do dziś
  • Araujo wypada w październiku, wraca w grudniu. W lutym łapie uraz, wraca na 15 minut meczu, kolejna pauza

Cóż, w Barcelonie to zaplecze nie należy do najlepszych. Oczywiście pośpiech przy leczeniu urazów w sezonie wypchanym po brzegi meczami jest czymś na porządku dziennym. Tym bardziej, że mówimy o drużynie, która nie posiada długiej ławki rezerwowych na konkurencyjnym poziomie. Mimo wszystko przeraża fakt, że to ewidentnie nie jest przypadek. Warto dodać, że jeden z kandydatów na prezydenta Barcelony, Victor Font, chciał zmienić sztab medyczny. Jest on w Katalonii pod lupą, niepokojącą tendencję podkreślają tamtejsi dziennikarze.

To wszystko zbiega się z jednym wydarzeniem.

Otóż we wrześniu klub opuścił lekarz, który pracował w Barcelonie od 26 lat. Ricard Pruna, postać zawsze chwalona przez piłkarzy i innych fachowców z tej dziedziny. Poprzedni zarząd na czele z Bartomeu stwierdził jednak, że odsunie Prunę od pierwszego zespołu, bo ten miał różnicę zdań ze swoimi pracodawcami (zalecał m.in. sprzedaż Umtitiego). Ów proces nastał już zdecydowanie wcześniej, a miejsce nr 1 wśród lekarzy „Dumy Katalonii” zajął człowiek ściągnięty latem 2020 roku z Monaco. Równie dobrze to może być zbieg okoliczności, choć na takowy nie wygląda. Sztab medyczny Barcelony pod obecnym przewodnictwem nie jest godny zaufania.

Reklama

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Manchester United sprzeciwia się zmianom w regulacjach finansowych Premier League

Bartek Wylęgała
0
Manchester United sprzeciwia się zmianom w regulacjach finansowych Premier League

Hiszpania

Komentarze

11 komentarzy

Loading...