Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN, udzielił obszernego wywiadu portalowi Goal.pl. W rozmowie poruszono temat gry Roberta Lewandowskiego w meczu z Anglią. Zdaniem Koźmińskiego nieobecność kapitana reprezentacji Polski w meczach eliminacji mistrzostw świata może „wywołać chryję”. – Wszyscy wiedzą, że brak gry Roberta z przyczyn systemowych byłby ogromną porażką futbolu. Rzeczą, którą komentowałby cały świat – powiedział wiceprezes polskiej federacji.
– FIFA zależy, by Lewandowski grał, bo nie o to chodzi w piłce, by najlepszy zawodnik świata miał oglądać mecze z domu. Niemcom, jako krajowi, też powinno zależeć na znalezieniu rozwiązania. Po sąsiedzku blokada Roberta byłaby rzeczą niefajną. Wszyscy wiedzą, że gdyby sytuacja była odwrotna, byłyby na nas naciski – stwierdził Marek Koźmiński. Jednocześnie wiceprezes PZPN potwierdził, że wciąż trwają rozmowy między zainteresowanymi stronami. FIFA nie ma jednak zbyt wiele do gadania w całej sprawie, więc kadra musi liczyć na władze poszczególnych niemieckich landów.
– Przepisy przepisami, ale czemu Polska ma być poszkodowana, tracąc najlepszego piłkarza w kluczowym meczu? Z drugiej strony, jeśli okazałoby się, że Bayern puszcza Lewandowskiego do Anglii, a niemieckie przepisy pozostaną zabetonowane, opuści mecz z RB Lipsk, spotkanie Ligi Mistrzów i znacznie zmniejszy szansę swojego pościgu za rekordem Gerda Muellera. Europejska i światowa piłka poniosłaby ogromną stratę wizerunkową – mówi wiceprezes PZPN, który sugeruje, że najlepszym rozwiązaniem byłoby poddanie Polaka dodatkowym testom.
Jednocześnie Koźmiński stwierdził, że nie ma tematu bojkotu spotkania przez reprezentację Polski.
Koźmiński prezesem PZPN?
Marek Koźmiński został także zapytany o kwestię wyborów na stanowisko prezesa PZPN. Obecny wiceprezes jest wciąż jedynym kandydatem do przejęcia gabinetu po Zbigniewie Bońku. – Moja kampania trwa, kandydat jest, tylko nie ma kontrkandydata. Każdy się mnie pyta o szanse. Powinienem zatem odpowiedzieć, że są stuprocentowe, przecież nie mam rywala. Oczywiście to z przymrużeniem oka, natomiast już całkiem na serio można się pytać, dlaczego tak się dzieje. Nie jest to dobre, bo jeśli ktoś się chowa za podwójną gardą, to musi mieć jakiś motyw.
„NIE JESTEM STEROWALNY” – KOŹMIŃSKI O WYBORACH W PZPN
– To odbiera mi możliwość publicznego ogłoszenia mojej polityki, moich pomysłów. Ja chciałbym usiąść przy okrągłym stole, usłyszeć wasze pytania. Ale póki nie mam żadnego kontrkandydata, właściwie powinienem zacząć i skończyć na pierwszym. Dlatego wątek mojego startu i mówienia o moich pomysłach muszę tutaj uciąć. Sytuacja wygląda tak, że na początku czerwca zniknę z Polski na, mam nadzieję, miesiąc, bo będzie trwać Euro, a debata z moim kontrkandydatem to nie jest coś, co można przeprowadzić przez telefon. A kiedy to zrobić, skoro w połowie lipca oficjalnie trzeba złożyć listy poparcia? Ja bym tak nigdy nie postąpił, bo miałbym przekonanie, że takie zachowanie dostarcza wątpliwości wyborcom – dodał Koźmiński.
fot. FotoPyK