Walka o bilety do Francji rozkręca się na dobre. Jak wiadomo ich pula jest o 50% większa, ale bynajmniej nie oznacza to braku niespodzianek. Mocno pali się w dupce Grekom, więc ze stołka poleciał Claudio Ranieri, pracę w Serbii zdążył porzucić Dick Advocaat, trup ściele się gęsto, a słabeusze notują historyczne osiągnięcia. Słowem: mecyje. O tym wszystkim jednak już zapewne słyszeliście. A to, o czym usłyszeć (i czego zobaczyć) nie zdążyliście, znajdziecie w naszym ekspresowym podsumowaniu niedzieli.
1. Pisaliśmy dzisiaj o bolączkach reprezentacji Holandii. Guus Hiddink nie pierdolił się w tańcu i powiedział wprost – jeśli moja drużyna się nie obudzi, odchodzę. Inną sprawą jest, że byłby to tylko gest honorowy, bo nad szkoleniowcem i tak zbierały się ciemne chmury. Brak kompletu punktów z Łotwą, oznaczałby zapewne rychłe zwolnienie. Jakby jednak nie patrzeć, podziałało. Holendrzy gładziutko pokonali Visnakovsów i innych Laizansów. 6-0, a na boisku rządzili piękni – a na początku eliminacji: szpetni – trzydziestoletni: Robben, Van Persie, Huntelaar.
2. Pozostajemy w grupie A, tym bardziej, że pozostałe mecze też niczego sobie. Pierwszy raz w tych eliminacjach wygrali Turcy (3-1 z Kazachstanem), można by nawet rzecz, że „wygrali w końcu”, bo konkurencja uciekała im dość szybko. Świadkami prawdziwego meczycha byliśmy jednak w Pilznie. Islandia, która bez straty gola puknęła Turków, Łotyszy i Holendrów, grała z Czechami – drużyną, która co prawda gole traciła, ale również miała komplet punktów. Co z tego wynikło? Same przyjemności dla nas – mecz naprawdę niezły i dla Czechów, którzy odprawili niebezpiecznych gości z kwitkiem. W sumie ciekawa sprawa z tą kadrą naszych sąsiadów – niby jest tam kilku reprezentantów młodego pokolenia, ale dominują raczej znane twarze (średnia wieku podstawowej jedenastki to dziś prawie 29 lat!), a drużyna przeszła sporą przemianę. I wszystko to bez udziału herszta ołomuńskiej szajki! Trzeba mieć ich na uwadze.
3. Po sąsiedzku, w grupie B, lekka konsternacja. Inaczej miała wyglądać tabela tej grupy na koniec 2014 roku.
Źródło: livesports.pl
Krótka piłka – oczekiwania kontra rzeczywistość:
a) napędzana niedosytem po mundialu Belgia miała gnoić wszystkich na prawo i lewo, dziś zremisowała bezbramkowo z Walią (kroi się wielka impreza z sympatycznymi Garethem i Aaronem, miło)
b) wkurzona średniawym debiutem na mundialu Bośnia miała awansować z przytupem na kolejną imprezę (dziś srogie 3-0 od Izraela)
c) rodacy Meliksona teoretycznie nie mieli prawa wiedzieć, jak wygodne jest miejsce przeznaczone dla lidera, a moszczą na nim tyłki mimo tego, że rozegrali o jeden mecz mniej od reszty
Obrazki? Multimedia? Coś, czym można pocieszyć oko? Proszę bardzo. Tylko tym razem nie będą to gole, mamy coś lepszego. Mamy Divocka Origi.
4. Malta zremisowała z Bułgarią, a to oznacza, że radosne harce pół-amatorów trwają w najlepsze. Nie to, żebyśmy przesadnie poważali reprezentację rodaków Berbatowa, ale nie da się ukryć – kilka niezłych piłkarzy w niej występuje, choćby – pierwsi z brzegu – zawodnicy Łudogorca. Ten remis oznacza również, że… nie weszło, zapewne większości z was. Nie był to dobry weekend do obstawiania. Zostając w tej grupie, Norwegia wygrała na wyjeździe z Azerbejdżanem.
5. Finiszujemy, a na koniec zostawiliśmy sobie prawdziwe delicje. Mediolan i mecz Włochy-Chorwacja. Trwał trochę dłużej niż powinien, bo na trybunach dokazywali kibice. Race, zamieszki, ale wybaczcie – nie chce nam się sprawdzać, kto zaczął, a kto skończył. Tym bardziej, że ciekawiej miało być na murawie. I było… momentami. Zdecydowanie bardziej ukontentowani byliśmy po pierwszej połowie. Po drugiej – duży niedosyt. Bardziej nam się podobali Chorwaci, ale skończyło się 1-1. Dużo roboty przed Conte. Wydarzenia warte odnotowania: kontuzja Modricia, piękny gol Candrevy, babol Buffona, powrót do kadry El Shaarawy’ego.