Trzeciego marca Chojniczanka stanie przed sporą szansą. W walce o półfinał Pucharu Polski ma zagrać u siebie z Cracovią. “Ma” a nie “zagra”, bo zima na północy kraju nie odpuszcza. Drugoligowiec musi zmierzyć się z problemem zasypanej murawy. Działacze zaproponowali przesunięcie meczu na inny termin, jednak krakowski klub się na to nie zgodził. Opcje zostały więc dwie. Kolejne pójście na rękę rywalowi i zrezygnowanie z atutu własnego stadionu – jak w meczu z Zagłębiem Lubin – lub doprowadzenie boiska do stanu używalności. Szybka kalkulacja, przypomnienie powiedzenia “nic dwa razy się nie zdarza” i… Łopaty poszły w ruch.
Chojnice walczą o awans wszelkimi możliwymi sposobami. Miejscowa społeczność stwierdziła, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, dlatego dziś z samego rana ponad pięćdziesiąt osób ubrało się w ciepłe robocze stroje i chwyciło łopaty. Cel? Jak najszybciej pozbyć się śniegu z murawy. Mieszkańcy Chojnic nie wyobrażają sobie, by kolejny raz piłkarskie święto miało odbyć się poza ich miastem. No, bo jak to tak? Ich klub rozsławia region na całą Polskę, a oni w ciepłych kapciach będą siedzieć w domu?
Klub wystosował nieśmiałą prośbę o pomoc przy ogarnianiu murawy. Spodziewano się, że przyjdzie kilka osób, w porywach do kilkunastu. Gdy pracownicy przyjechali rano na stadion, ku ich zdziwieniu na rozpoczęcie pracy czekało już wielu kibiców oraz sponsorów. I to w dodatku nie w sobotę, a w normalny dzień roboczy. Po prostu lokalna mobilizacja na całego.
Grill i łopata – Chojnice pracują
– Jest klimacik, taki trochę kibicowsko-szyderczy. Roboty mamy na co najmniej kilka godzin. Ale rozpalono grilla, można zjeść i napić się czegoś ciepłego. Warstwa śniegu wynosi miejscami nawet 30 cm i tylko ręcznie można ją usunąć z murawy. Zebrała się tu dziś mozaika różnych osób: kibice, prezesi, sponsorzy, zawodnicy grup młodzieżowych oraz trenerzy. Są tutaj też pracownicy tzw. grup interwencyjnych. Cały czas ludzi przybywa. Muszę powiedzieć, że każdy sumiennie pomaga i pracuje w pocie czoła. Nie na zasadzie: cyknę sobie trzy fotki, polansuję się i pójdę do ciepłego mieszkania, Myślę, że Cracovia może powoli pakować w torby ciepłe buty i kalesony, a także sprawdzić na GPS-ie, gdzie leżą Chojnice! – relacjonuje Michał Sagrol, dziennikarz Czasu Chojnic.
Maszyna ruszyła. Śniegu coraz mniej. pic.twitter.com/xO75jJhNGD
— Michał Sagrol (@michalchojnice) February 19, 2021
Dlaczego w Chojnicach w ogóle doszło do takiej sytuacji? Główną przyczyną tego, że boisko wyglądało jak trasa sprinterska dla biegaczy narciarskich, była niedokończona inwestycja instalacji podgrzewania murawy.
Cała instalacja tak naprawdę jest już pod murawą. Ale przez spadek Chojniczanki do drugiej ligi, nie rozpoczęto podłączania całego systemu pod sieć z ciepłą wodą, która jest dostarczana z miejskiego zakładu energetyki. Oczywiście z racji oszczędności. Skoro wymogi licencyjne nie narzucały obowiązku posiadania podgrzewanej murawy, prac zaniechano. Pracownicy klubu również przyznają otwarcie – najzwyczajniej nie spodziewali się, że zimowa aura aż tak mocno da o sobie znać. A i sam awans do ćwierćfinału był dla wielu z nich ogromnym zaskoczeniem.
Bez pretensji do miasta
Jeszcze przed meczem z Zagłębiem Lubin klub oficjalnie odniósł się do sprawy inwestycji: – Od samego początku zdawaliśmy sobie sprawę, że inwestycja montażu systemu podgrzewania murawy podzielona będzie na dwa etapy. W zaistniałej sytuacji nie mamy pretensji do Urzędu Miasta Chojnice i przyjmujemy decyzję Polskiego Związku Piłki Nożnej ze zrozumieniem. Ta inwestycja była i jest kluczowa w kontekście dalszego funkcjonowania Chojniczanki na szczeblu centralnym. Bez jej realizacji udział w rozgrywkach na tym poziomie nie miałby żadnego sensu.
– Pierwszy etap inwestycji, zdecydowanie bardziej wymagający pod kątem kosztów, czasu i pracy, mamy już za sobą, co jest ogromnym sukcesem, który był okupiony niekorzystnym harmonogramem rozgrywek, w których z niepowodzeniem walczyliśmy o utrzymanie dla Chojnic 1 Ligi. Drugi etap w efekcie naszych ustaleń z Burmistrzem został odłożony w czasie do momentu, gdy będzie to niezbędne do otrzymania licencji na grę w rozgrywkach 1 Ligi. Biorąc pod uwagę nieprzychylne komentarze w stronę burmistrza Arseniusza Finstera, czuję się w obowiązku zaapelować o trzymanie się faktów, racjonalizmu i obiektywizmu. Tym właśnie my kierowaliśmy się podejmując decyzję o podziale inwestycji na etapy – tak na oficjalnej stronie klubowej skomentował sprawę Jarosław Klauzo, prezes Chojniczanki.
Chojniczanka chce zaskoczyć Cracovię
Już abstrahując od okoliczności i przyczyn złego stanu murawy, takie akcje pokazują, jak ważną rolę w mniejszych społecznościach odgrywa lokalny klub sportowy. Dla pewnej grupy osób drużyna piłkarska jest ich wspólnym dobrem i są w stanie poświęcić dla niej swój czas i energię. Przecież kibice będą mogli obejrzeć mecz wyłącznie w telewizji, a jednak przyszli, bo zdają sobie sprawę z ogromnej rangi spotkania i prestiżu dla ich miasta. Nie wzięli się za odśnieżanie, licząc tylko i wyłącznie na profity w postaci darmowych wejściówek czy gadżetów klubowych.
– Czytałem już wpisy, że po co nam to odśnieżanie, skoro zaraz ma przyjść ocieplenie. Tylko proszę uwierzyć – tego śniegu jest naprawdę dużo. Nawet jeśli niedługo stopniałby, to nie chcemy ryzykować zdrowia zawodników. Im szybciej pozbędziemy się pokrywy śnieżnej, tym większa szansa na to, że nie będziemy musieli rozgrywać meczu z Cracovią na jednym wielkim błocie. Robimy wszystko, aby boisko było w jak najlepszym stanie. Stąd ta cała akcja o nazwie: “Odśnieżamy na Cracovię”. Pragnę w imieniu klubu podziękować wszystkim za udział w niej. Kibicom, sponsorom oraz innym osobom, które zaangażowały się w pomoc – wypowiada się Jakub Piekut, rzecznik prasowy Chojcniczanki.
– To też jest ciekawa sprawa z naszym stadionem. Otóż tam było kiedyś jezioro. Z czasem zostało ono całkowicie zasuszone. Natomiast ten teren z racji, że jest położony niżej pod pozostałych obiektów, stanowi miejsce, gdzie zawsze spływa cała woda. Bez zdecydowanych działań ze strony naszej społeczności boisko po roztopach mogłoby wyglądać bardzo, ale to bardzo nieciekawie – dodaje Michał Sagrol.
Zimowy Puchar Polski
Dla Chojnic wielkie brawa za to, że sprawę potraktowali poważnie. Mogli przecież przenieść spotkanie na neutralny teren i pojechać na gotowe. Nagrody za grę w ćwierćfinale Pucharu Polski są na tyle duże, że wynajęcie obiektu w innym mieście nie byłoby wielką stratą dla budżetu. Oczywiście nie jest to bóg wie jak pewna opcja – w końcu w Sosnowcu też trzeba było zasuwać, żeby dwa przeniesione na Stadion Ludowy spotkania się odbyły. Chojniczanka pokazała jednak, że dobry pomysł i parę chętnych rąk do pracy mogą przynieść jeszcze lepszy efekt. I – nie ma co ukrywać – przy okazji zapewniły sobie rozgłos. Bo przecież to kapitalna akcja promocyjna. Pokazanie, że “Puchar Tysiąca Drużyn” to nie tylko nazwa.
Pięknym zwieńczeniem tej historii byłoby rzecz jasna ogranie Cracovii i awans do półfinału. Ale w tym przypadku niestety nie będzie można skrzyknąć kibiców do pomocy. Niemniej piłkarze powinni mieć podwójną motywację, żeby sprawić kolejną niespodziankę.
W końcu jakoś trzeba się chojniczanom za tę pomoc odwdzięczyć.
Fot. Facebook Chojniczanki Chojnice