Reklama

Niezły Numer – sześć meczów z rzędu bez bramki z akcji w wykonaniu Lecha Poznań

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

17 lutego 2021, 08:00 • 6 min czytania 16 komentarzy

Kryzys Lecha Poznań trwa w najlepsze. “Kolejorzowi” niedługo mogą stuknąć trzy miesiące bez zwycięstwa w podstawowym czasie gry. Ale nie brak punktów najbardziej martwi kibiców, bo wiadomo jak to jest z punktami – nie zawsze zgarnia je drużyna, która jest lepsza. Gorsze jest to, że ekipa z Wielkopolski do zastoju punktowego dorzuca ten bramkowy. Sześć meczów trwa już niemoc Lecha jeśli chodzi o bramki zdobyte z gry. To wynik więcej niż fatalny.

Niezły Numer – sześć meczów z rzędu bez bramki z akcji w wykonaniu Lecha Poznań

Jeśli chcemy przedstawić ten wynik w jeszcze bardziej dramatycznym świetle, to wystarczy rozszerzyć tę statystykę o minuty. Pięć spotkań ligowych po półtorej godziny. Jedno pucharowe, czyli dwie godziny gry. I jeszcze trzy minuty urwane z meczu ze Stalą Mielec, bo bramka Pedro Tiby padła w 87. minucie gry.

Łącznie 573 minut bez choćby jednego gola strzelonego po akcji.

Wiecie, co jest najlepsze? Że gdyby taki czas bez wpuszczonej bramki na koncie miał któryś z golkiperów, byłby on drugim najlepszym rezultatem w CV ekstraklasowych bramkarzy. To dobrze oddaje skalę problemu, bo w przypadku bramkarza mówilibyśmy przecież o prawdziwym cudzie i kapitalnej formie. Owszem, Lech w tym czasie dwa gole zdobył, tyle że:

  • z Radomiakiem trafił z karnego
  • Górnikiem Zabrze trafienie przyniósł rzut rożny

To chyba mało ambitne, patrząc na to, że mówimy przecież o uczestniku europejskich pucharów z jesieni. Właśnie, ktoś może się zastanowić – może to trzy fronty tak dobiły “Kolejorza”, że ten nie ma już sił na strzelanie? Nie do końca, bo jeszcze kiedy Lech grał w Europie, zrobiliśmy zestawienie pokazujące, że należy on do mniejszości drużyn, które nie potrafią łączyć pucharów z ligową młócką. Zresztą warto rzucić okiem na tweeta naszego korespondenta z wielkopolskiego Boston Massachusetts, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, w czym tkwi problem.

Reklama

6 – meczów z rzędu bez gola z gry zaliczyli piłkarze Lecha Poznań

Według “EkstraStats” Lech w dwóch pierwszych meczach ligowych w 2021 roku miał xG na poziomie 1,79. Łącznie. To mniej niż w samym spotkaniu z Wisłą Kraków (1,89), ale nie tylko. “Kolejorz” w tym sezonie faktycznie potrafił zakręcić się wokół bardzo dobrego wyniku expected goals. Pięć razy wynik z pojedynczego spotkania był wyższy niż łączny wynik z dwóch pierwszych gier w 2021 roku.

  • 2,81 ze Śląskiem
  • 2,48 z Podbeskidziem
  • 2,08 z Piastem
  • 1,89 z Wisłą Kraków
  • 1,88 z Jagiellonią

W czterech meczach ligowych (bez spotkania z Wisłą Płock, “EkstraStats” jeszcze nie opublikowało xG z tego meczu) od ostatniej bramki z gry, Lech wykręcił xG 4,7. Strzelił w nich jednego gola. Co ciekawe, podobna jest sytuacja w lidze… Tottenhamu. Wykres za pięć poprzednich gier Premier League.

Z tą drobną różnicą, że Spurs wycisnęli z tej mizerii maksa, bo zdobyli trzy bramki i zgarnęli trzy punkty. Lech nawet kiedy o niemocy twórczej na chwilę zapomniał, to do siatki nie trafiał. Więc i punkt ma jeden. W ogóle poznaniacy pod względem punktowym to pewien fenomen. Według “EkstraStats” ich expected points wskazują na brak minimum siedmiu “oczek” (xPTS 26,24 – 19 punktów w tabeli) – najwięcej w lidze. W czołowych pięciu ligach w Europie tylko dziewięć drużyn ma gorszy wynik, porównując oczekiwania z rzeczywistością. Zła wiadomość? Większość z nich albo jest w strefie spadkowej (trzy), albo jest w “walkę o spadek” uwikłana (kolejne trzy).

Reklama

Czy to wróżba dla Lecha?

3 – od sezonu 2014/2015 co roku przynajmniej tyle drużyn z niższych lig grało w 1/4 finału Pucharu Polski

Nieśmiertelny piłkarski klasyk – puchary rządzą się swoimi prawami. Ale czy aby na pewno? Nie ma co ukrywać, że takie odpadnięcie Zagłębia Lubin z Chojniczanką to wpadka i pewnego rodzaju niespodzianka. Ciekawe jest jednak to, że od paru ładnych lat trójka klubów z niższych lig regularnie gości w ćwierćfinale rozgrywek o Puchar Polski. Mało tego – w sezonie 2016/2017 przedstawiciele niższych lig stanowili połowę spośród ósemki drużyn rywalizujących w Pucharze Tysiąca Drużyn.

Zresztą niewiele brakowało, żeby w finale rozgrywek zagrał pierwszoligowiec. Wigry Suwałki sensacyjnie pokonały w rewanżu Arkę Gdynia 4:2, jednak nie wystarczyło to do awansu. Najlepszego dnia – lekko mówiąc – nie miał wtedy sędzia Wojciech Myć.

Tym razem sytuacja może się powtórzyć, bo pewne jest, że przynajmniej jeden pierwszoligowiec zagra w półfinale pucharu kraju. W ćwierćfinale zobaczymy bowiem starcie Puszczy Niepołomice z Arką Gdynia. Puszcza to już etatowy uczestnik ćwierćfinałów, o czym wspominaliśmy w poprzednim tygodniu. Szanse na awans do półfinału – śladem Błękitnych Stargard – ma z kolei Chojniczanka, która zagra z Cracovią. Jak zespoły z niższych lig radziły sobie na etapie ćwierćfinału w poprzednich latach?

  • 19/20 – Miedź Legnica, GKS Tychy i Stal Mielec odpadły w 1/4 finału
  • 18/19 – Raków Częstochowa odpadł w 1/2 finału, Odra Opole i Puszcza Niepołomice w 1/4 finału
  • 17/18 – Bytovia, Chojniczanka i Chrobry Głogów odpadły w 1/4 finału
  • 16/17 – Wigry Suwałki odpadły w 1/2 finału, GKS Jastrzębie, Bytovia i Puszcza Niepołomice odpadły w 1/4 finału
  • 15/16 – Zagłębie Sosnowiec i Zawisza Bydgoszcz odpadły w 1/2 finału, Chojniczanka w 1/4 finału

Dla zespołów z pierwszej i drugiej ligi dotarcie do ćwierćfinału Pucharu Polski to nie tylko prestiż, ale i spore pieniądze. Każdy z ćwierćfinalistów podniesie 190 tysięcy zł za samo wyjście na boisko. Z kolei na zespół, który awansuje do półfinału, czeka już 380 tys. zł. Czwórka pierwszo- i drugoligowców, która dotarła do tego etapu, zainkasowała już w sumie 150 tys. zł, nie licząc nagród za 1/4 finału. Czyli wygrany pary Puszcza – Arka podniesie z murawy łącznie 720 tysięcy zł.

W obecnych czasach to nieoceniony zastrzyk gotówki.

28 – bramek w 1/8 finału Ligi Mistrzów zdobył Leo Messi

Z drogi, król wchodzi. Tak swój wjazd w 1/8 finału Ligi Mistrzów może ogłaszać Leo Messi. Argentyńczyk wczoraj strzelił kolejną – już 28. – bramkę na tym etapie rozgrywek. Nie ma gościa, który w pierwszym etapie po wyjściu z grupy trafiałby do siatki częściej niż kapitan Barcelony. To o tyle ciekawe, że na kolejnych etapach gry o uszaty puchar Messi nie jest już tak skuteczny.

  • 28 trafień w 1/8 finału
  • 12 goli w 1/4 finału
  • 6 bramek w 1/2 finału
  • 2 w finale

Wychodzi na to, że Leo Messi 58% swoich trafień w fazie pucharowej Ligi Mistrzów zanotował właśnie na tym etapie. Oczywiście spory wpływ na to ma genialny występ z Bayerem Leverkusen, któremu w jednym meczu zapakował pięć bramek. A jak Argentyńczyk wypada na tle konkurencji? Nie zdziwi was pewnie, że drugim najlepszym strzelcem w 1/8 finału jest Cristiano Ronaldo (25 goli), a na podium są także Robert Lewandowski i Thomas Muller (12 trafień). U nich procenty wyglądają tak:

  • Cristiano Ronaldo – 37% goli w fazie pucharowej w 1/8 finału
  • Robert Lewandowski – 50%
  • Thomas Muller – 52%

Co ciekawe nawet Karim Benzema wypada lepiej pod względem procentów bramek w późniejszych rundach (55%), choć wiadomo, że jeśli chodzi o liczbę goli, to dominatorów fazy pucharowej dzielimy na trzy grupy: ludzie (Robert Lewandowski i ci z okolic 22 trafień), nadludzie (Messi i jego 48 bramek w fazie knock-out) i kosmici (67 bramek Cristiano Ronaldo).

Tak czy siak, ciekawi nas, ile bramek Argentyńczyk dorzuci do swojego dorobku w tym sezonie. Rozpoczął nieźle – od gola z PSG. A że było to jego piąte trafienie w rywalizacji z paryżanami, to już w rewanżu możemy spodziewać się dalszego poprawiania statystyk.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Niezły numer

Hiszpania

Ostatni akt przed Złotą Piłką. Może ją odebrać tylko on?

Patryk Stec
13
Ostatni akt przed Złotą Piłką. Może ją odebrać tylko on?

Komentarze

16 komentarzy

Loading...