Piast Gliwice ma duży problem przed meczem ze Śląskiem Wrocław. Z powodu kontuzji na 2-3 tygodni wypada z gry Dominik Steczyk i… tak, jest to zmartwienie dla Waldemara Fornalika. Jego główny młodzieżowiec w tym sezonie ostatnimi czasy trochę się ogarnął, a teraz trzeba będzie kombinować. Przykład ten zresztą dobitnie pokazuje, jak były selekcjoner od początku traktuje przepis o młodzieżowcu.
Jest to dla niego zło konieczne. Fornalik raczej nieczęsto publicznie wyraża twarde i zdecydowane osądy, ale w temacie obowiązku wystawiania zawodnika ze względu na wiek od początku należał do jednych z największych krytyków. Zdania nie zmienia, czemu dał wyraz w dopiero co opublikowanej u nas rozmowie z Kubą Białkiem.
– Chcę tylko zwrócić uwagę na to, ilu młodych zawodników na tym przepisie wręcz ucierpiało. Ktoś się wypromował, oczywiście, bo taka jest prawda. Ale normalnie w pierwszej drużynie byłoby dwóch, może trzech najbardziej utalentowanych zawodników, a ci trzeciego czy czwartego wyboru graliby w pierwszej albo drugiej lidze. Jeśli klub nie ma rezerw na poziomie drugiej ligi, ci zawodnicy cierpią. A trzeba mieć ich pięciu-sześciu. W treningu też różnie to bywa. Nie może grać gier 14 na 14. Wielu z młodych ludzi, którzy rozwinęliby się przez ligę, przepadną. Jestem o tym święcie przekonany. Bez tego przepisu wielu młodych ludzi, w sposób naturalny, potrafiło się wypromować i zrobić karierę. Chodzi też o aspekt moralny. Zawodnik, który dobrze trenuje, trzyma odpowiedni poziom, musi ustąpić miejsca tylko dlatego, że ktoś jest młodszy. I wcale nie gra lepszy niż ten, który jest na ławce. Jestem zwolennikiem tego, że na wszystko trzeba zapracować systematycznie i w naturalny sposób. A już nie mówię o aspektach kontraktowych, transferowych. W tej chwili to kosmos – mówił wprost.
I dodawał w kwestii finansów: – Nie wiem, ile pan zarabia, ale musi pan, za przeproszeniem, zapieprzać cały miesiąc, żeby zarobić któryś tysiąc. A tu chłopak jeszcze dobrze piłki nie kopnie, a już ma żądania na poziomie kilkunastu tysięcy. To nie jest normalne. To wychowywanie młodych ludzi?
Fornalik nie ukrywał również, że wspomniany Steczyk w optymalnych okolicznościach grałby mniej i dopiero w ostatnim czasie znajdował się w dyspozycji dającej mu nadzieję na pierwszy skład bez podpórki wiekowej.
Dziś Steczyka nie ma i trener Piasta prawdopodobnie zastąpi go Arkadiuszem Pyrką, którego bez przymusu zapewne również by nie wystawił. Pozyskany latem ze Znicza Pruszków 18-latek miał świetny debiut – strzelił dwa gole Resovii w Pucharze Polski. W Ekstraklasie jednak dotychczas niczego ciekawego nie pokazał. Rozegrał już 11 meczów i na razie widać jedynie, że “może kiedyś” będzie to dobry piłkarz. Fornalik w październiku trzy razy z rzędu dał mu szansę w wyjściowej jedenastce. Jakiejś wielkiej kompromitacji nie było, ale jakości też nie. Ostatnich siedem kolejek to dla Pyrki trzy epizodziki w końcówkach i cztery spotkania przesiedziane na ławce. A akurat w tym czasie gliwiczanie się odbili i złapali wiatr w żagle. Przypadek? Być może.
Liczby dobitnie pokazują, że Waldemar Fornalik jak nikt inny ogranicza rolę młodych w swoim zespole do absolutnego minimum. Z wyliczeń EkstraStats.pl wynika kilka ciekawych rzeczy.
-
zarówno na półmetku obecnego sezonu jak i w całym poprzednim to w Piaście młodzieżowcy rozegrali najmniej minut spośród wszystkich klubów Ekstraklasy
-
w ubiegłym sezonie Piast i ŁKS dali szansę najmniejszej liczbie młodzieżowców (po 5)
-
w tym sezonie w gliwickiej ekipie zagrało czterech młodzieżowców, mniej wystawiał jedynie Raków (3)
Raków jednak ma spokój z przepisem ze względu na robiącego furorę Kamila Piątkowskiego, którego sprzedaje za wielką kasę do Salzburga. Przy Okrzei nigdy młodzieżowiec nie odgrywał kluczowej roli. W poprzednim sezonie przeważnie był nim Sebastian Milewski, który na samym początku musiał jeszcze oddawać pole Patrykowi Dziczkowi. Po jego sprzedaży Milewskiego dość szybko przekwalifikowano ze środkowego pomocnika na bocznego. Przeważnie gwarantował on przyzwoity poziom, a czasem nawet coś więcej. On mniej więcej się obronił, co pokazują także obecne rozgrywki. Jesienią, poza pięcioma pierwszymi kolejkami, nadal regularnie występował w podstawowym składzie. Zobaczymy, jak będzie wiosną. W Krakowie wszedł raptem na minutę i dziś zapewne też zacznie na ławce.
Młodzieżowym zmiennikiem Milewskiego był Steczyk, a reszta tak naprawdę się nie liczyła.
-
Remigiusz Borkała – 1 mecz w lidze
-
Tymoteszu Klupś (wypożyczenie wiosną z Lecha) – 2 mecze w lidze
-
Łukasz Krakowczyk – bez gry jesienią, wiosną wypożyczony do Polonii Bytom
-
Denis Gojko – jesień bez gry w Ekstraklasie, wiosną wypożyczenie do Wigier Suwałki
-
Karol Stanek – jesienią wypożyczony do Bełchatowa, który w połowie sezonu skrócił jego wypożyczenie; po powrocie nie grał
W tym sezonie poza i tak będącymi drugoplanowymi postaciami Steczykiem i Pyrką także inni w praktyce się nie liczą.
-
Michał Rakowiecki – jedno wejście z ławki
-
Javier Ajenjo Hyjek – jedno wejście z ławki
-
Remigiusz Borkała – żadnego meczu, nie zawsze jest na ławce
-
Karol Stanek – bez występu w ESA, zagrał tylko w Pucharze Polski ze Stalą Mielec
W tym kontekście Śląsk Wrocław też nie imponuje ilościowo (w poprzednim sezonie młodzieżowcy rozegrali dwie minuty więcej niż w Piaście), ale jakościowo już znacznie bardziej. Wcześniej temat załatwiał Przemysław Płacheta i za miliony sprzedano go do Norwich. Teraz ważną postacią jest Mateusz Praszelik (cztery asysty – najwięcej w drużynie).
Piast na razie nie ma szans na wykreowanie takiej postaci i trudno uznać to za przypadek. Dopóki jednak Fornalik będzie się bronił wynikami, nikt nie będzie kręcił nosem. A wyniki znów są. Gliwiczanie w ostatnich ośmiu kolejkach nie przegrali (cztery zwycięstwa, cztery remisy) i jeśli nie zwolnią tempa, kto wie, czy nie wkręcą się jeszcze do walki o czwarte miejsce. Dziś idealna okazja, żeby postawić kolejny krok. WKS na wyjazdach nie prezentuje nawet połowy jakości z meczów domowych. Gorzej w delegacji punktują jedynie beniaminkowie z Mielca i Bielska-Białej, co mówi wszystko.
Fot. FotoPyK