Reklama

Boniek poszedł all-in. Na szali położył ocenę swoich dwóch kadencji

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

18 stycznia 2021, 14:15 • 4 min czytania 33 komentarzy

Zatrudnienie Adama Nawałki w roli selekcjonera reprezentacji Polski było ryzykiem. Późniejsze zatrudnienie Jerzego Brzęczka było jeszcze większym ryzykiem. Ale zwolnienie selekcjonera na trzy miesiące przed startem eliminacji do mundialu i na pięć miesięcy przed Euro to największe ryzyko, jakie Zbigniew Boniek podjął w trakcie swoich dwóch kadencji. Prezes PZPN położył właśnie na szali ocenę całej swojej pracy w związku.

Boniek poszedł all-in. Na szali położył ocenę swoich dwóch kadencji

Mylić się jest rzeczą ludzką. Oczywiście wymagamy, by osoby na istotnych stanowiskach myliły się możliwie rzadko. Zwłaszcza te, które nie trafiły na te stanowiska z przypadku i stoją za nimi lata doświadczeń i zbierania wiedzy. Natomiast faktem jest, że Zbigniew Boniek pomylił się przy zatrudnieniu Jerzego Brzęczka. Po bardzo dobrym ruchu z Nawałką chciał powtórzyć znany już scenariusz – wziąć trenera z Ekstraklasy, takiego na dorobku, u którego widział te płomienie w oczach i za którym stało doświadczenie piłkarskie w grze dla reprezentacji.

Ale nie wyszło. Nawałka miał obsesję doskonałości, Brzęczek miał obsesję wymówek. Reprezentacja się nie rozwinęła przez okres jego kadencji. Lista wstydu meczów tego zespołu wydłużała się z każdym zgrupowaniem. Odhaczaliśmy cele, ale to wszystko odbywało się w atmosferze minimalizmu i przeświadczenia o tym, że biało-czerwoni grają poniżej swojego potencjału.

Boniek jeszcze dwa miesiące temu stał murem za selekcjonerem. Mówił, że to nie czas na zwolnienia. Że jest zadowolony z pracy Brzęczka, choć akcentował też niepowodzenia i porażki kadry. Natomiast słowem i czynem poświadczał za to, że ufa w projekt “kadra Brzęczka” i nie zamierza przerywać misji obecnego trenera reprezentacji.

I nagle zmienił zdanie. Z tego co słychać w środowisku – ludzie w PZPN-ie są bardzo zaskoczeni. Część pracowników – nawet tych bliskich Bońkowi – twierdzi, że o zwolnieniu dowiedziała się chwilę przed oficjalnym komunikatem. Niektórzy dopiero na stronie PZPN (do momentu, gdy działała, bo później się wysypała) przeczytali, że Brzęczek został zwolniony. Można zatem wysnuć wniosek, że to totalnie autonomiczna decyzja Bońka. Może jak – cytując samego Brzęczka o Piotrze Zielińskim – coś rano przeskoczyło mu w głowie. A może od kilku dni czy tygodni wątpliwości tak w nim się kotłowały, że wreszcie użył – jak sam mówił niedawno – skalpela. Przecież jeszcze kilka dni temu były już selekcjoner był w Hiszpanii na zajęciach w ramach projektu Talent PRO, pracował z młodymi piłkarzami, służył radą trenerom. A dzisiaj już nie pracuje w PZPN-ie.

Reklama

To nie była decyzja, którą Boniek konsultował w każdym biurze i którą chciał skonfrontować z tymi, którym ufał. Świadczy o tym chociażby fakt, że informacja nie przedostała się do mediów, a przecież PZPN nie słynął w ostatnim czasie z wielkiej szczelności informacyjnej. Regularnie do dziennikarzy wypływały informacje z szatni, nazwiska trenerów młodszych reprezentacji, lista powołanych, składy na mecze. A teraz? Cisza.

Boniek podjął tę decyzję samemu. On wziął ją na siebie. I prawdopodobnie ma też już przyklepanego następcę Brzęczka, którego również i on sam wybrał.

A to oznacza, że prezes PZPN poszedł all-in. Wszystkie swoje żetony postawił na ostatnie rozdanie. Właściwie nie żetony, a swoją reputację. Łączoną ocenę za całe dwie kadencje. Gdy po tegorocznym Euro ustąpi ze stanowiska prezesa związku, wówczas nikt nie będzie pamiętał, że PZPN dźwignął się PR-owo i że poprawił marketing. Nie będzie pamiętał tego, że Boniek trafił z Nawałką. Zdecydowana większość kibiców, publicystów, dziennikarzy będzie miała w głowie świeżo zakończone mistrzostwa Europy.

I właśnie od losów kadry na Euro (oraz po części też początku eliminacji do mundialu) będzie zależeć to, jak będziemy wspominać te dwie kadencje Bońka. Prezes PZPN tym zwolnieniem Brzęczka położył na szali swoją reputację.

Teraz opcje są dwie – albo Boniek trafi i nowy selekcjoner da mu nie tylko dobre wyniki w eliminacjach, ale i dobry wynik na tegorocznych mistrzostwach. Wówczas prezes związku odejdzie z łatką twardego faceta, który nie boi się ryzykownych decyzji i który męską decyzją nie tylko przyznał się do błędu, ale i go naprawił.

Ale co, jeśli następca Brzęczka się nie sprawdzi? Wówczas nikt nie będzie chwalił Bońka za lifting marketingowy i za wybór Nawałki. Bo pomylić się można. I Boniek z Brzęczkiem się pomylił. Ale naprawianie pomyłki kolejną pomyłką to coś, co trudno wybaczyć.

Reklama

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...