Nie Sergio Aguero. Nie Gabriel Jesus, a tym bardziej Liam Delap. To może Riyad Mahrez albo Kevin de Bruyne? Znowu błędna odpowiedź. Najlepszym strzelcem Manchesteru City w tym sezonie są Raheem Sterling i Phil Foden, kolejny genialny piłkarz w układance Pepa Guardioli.
Swoją karierę na The Etihad rozpoczął już trzy sezony temu, ale nigdy tak wiele od niego nie zależało. Do tej pory żył nieco w bańce, chroniony przed agresywnymi wślizgami i ważnymi meczami. Na Katalończyka ciskano nawet gromy z powodu nieobecności lokalnego chłopaka w meczowym składzie.
Odejście Davida Silvy sprawiło jednak, że Anglik musiał zacząć dostawać więcej szans. Ktoś przecież powinien wejść w buty legendarnego Hiszpana. Niemniej mało kto spodziewał się, że 20-latek będzie miał tak duży i bezpośredni wpływ na zdobywane bramki. A tutaj proszę, udało się wychowankowi The Citizens przeskoczyć niemal wszystkich klubowych kolegów.
Oczywiście taka sytuacja prawdopodobnie nie utrzyma się przez cały sezon, lecz to w żaden sposób nie umniejsza dorobkowi, który do tej pory wykręcił Phil Foden. Osiem trafień we wszystkich rozgrywkach to jego najlepszy wynik od kiedy podpisał profesjonalny kontrakt z Manchesterem City. Co prawda tyle samo bramek zdobył w poprzednim sezonie, lecz póki co ma zdecydowanie lepszą średnią minut na gola.
Phil Foden strzeli przeciwko Aston Villi? Kurs 2.3 w LV Bet
Lepsza jest też gra angielskiego pomocnika, który narzucił takie tempo, że właściwie trudno wyobrazić sobie brak powołania ze strony Garetha Southgate’a. Stał się drugim obok Kevina De Bruyne reżyserem MC i wobec niedyspozycji większości drzewiej kluczowych piłkarzy, wziął na swoje barki ciężar prowadzenia The Citizens do zwycięstwa.
Każda minuta, którą Foden spędza na boisku, jest naznaczona głodem gry i chęcią wyjazdu na EURO. Anglik już dawno ogarnął swoje życie prywatne, a teraz robi wszystko, by wejść na jak najwyższy poziom. Podporządkował swój dom i umysł piłce nożnej, a mając obok siebie takiego trenera jak Guardiola, wydaje się, że kwestią czasu jest uzyskanie renomy jednego z najlepszych zawodników w Premier League.
Chociaż tak na dobrą sprawę, nawet teraz nie jest od tego miana szczególnie daleko. Różnorodność, którą wprowadza do czołowego klubu Europy robi wrażenie.
Odpowiedź na kłopoty
To, że Manchester City ma pewien problem ze strzelaniem bramek, nie ulega wątpliwości. W Premier League wpakował 29 bramek, co jest dopiero ósmym wynikiem! Na Sergio Aguero powoli nie ma co liczyć, gdyż Argentyńczyk więcej przesiaduje w ośrodkach rehabilitacyjnych, niż na boiskach. Gabriel Jesus również przeistacza się w szklankę, a nawet gdy gra, to często rozczarowuje. Dość powiedzieć, że Brazylijczyk trafia do siatki raz na… 230 minut. Foden co 189.
W meczu Manchester City – Aston Villa padną maksymalnie dwie bramki? Kurs 2.57 w Totolotku!
Jednakże wykorzystanie Anglika w trójce z przodu nie było oczywistym rozwiązaniem. Wzięło się z konieczności. Druga linia The Citizens jest chyba ich najmocniejszą formacją – Rodri pełni rolę drewnianej pałki, która bije przeciwników po głowie, Gundogan trzyma w rękach lejce wozu pędzącego w dwie strony jednocześnie, zaś Kevin De Bruyne jest po prostu Kevinem De Bruyne. Nietykalną istotą, bez której ekipa Guardioli znacznie traci na jakości. Należy też pamiętać, że o skład walczy Fernandinho, a Bernardo Silva od biedy może pełnić rolę “ósemki”.
W związku z takim kłopotem bogactwa, połączonym z palącą potrzebą rozwijania Fodena, kataloński szkoleniowiec zdecydował się na kilka eksperymentów. Anglik był więc ustawiany na pozycji środkowego pomocnika, środkowego ofensywnego pomocnika, aż w końcu trafił na lewą stronę boiska. Tam – balansując między skrzydłem a pozycją bocznego napastnika – odkryta została idealna rola dla 20-latka. Wychowanek Manchesteru City korzysta z pozycji, którą przypisał mu Guardiola, odpłacając się szkoleniowcowi w najlepszy możliwy sposób.
Od meczu z Chelsea, The Citizens narzucili szalone tempo zmienności pozycji, przez co na samej szpicy ląduje całe grono piłkarzy – począwszy od Gundogana, przez Sterlinga, De Bruyne, Zinczenkę, a na Fodenie skończywszy. Anglikowi wydaje się przeszkadzać to w najmniejszym stopniu. Jego zejścia z lewej flanki do środka wprowadzają popłoch w szeregach przeciwników, są urzekająco naturalne i rozwiązują jeden z największych problemów drużyny z The Etihad.
Wobec braku podstawowych napastników oraz nieudolności Raheema Sterlinga w grze na tej pozycji, Guardiola stworzył sobie snajpera, który jest pochodną komponentów dostarczanych przez wielu piłkarzy. Katalończyk nie dostał funduszy na kolejnego piłkarza, ale wydaje się, że wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. Jego napastnik to w gruncie rzeczy kilku zawodników. Oczywiście braki są nadal bardzo widoczne, ale przestały decydować o tym, czy Manchester City musi drżeć o punkty.
Foden trafiał do siatki w ośmiu spotkaniach. The Citizens nie przegrali żadnego z tych meczów, a co więcej, w połowie przypadków gol 20-latka decydował o losach starcia. “W pojedynkę” wyeliminował Bournemouth, pokonał Olympiakos, zremisował z West Hamem i wygrał przeciwko Brighton. Takiego przelicznika nie ma żaden z zawodników Manchesteru City, który strzelił przynajmniej pięć bramek w tym sezonie.
A przecież były momenty, w których sądzono, że Guardiola Fodenem grać po prostu nie chce.
Ostrożnie, jak ze szklanką
Jest w “Django” Quentina Tarantino taka scena, w której postać odgrywana przez Leonardo Di Caprio kruszy w ręku szklany kieliszek. Obserwując początki relacji Pepa Guardioli z Philem Fodenem można było odnieść wrażenie, że Katalończyk chce z całych sił uniknąć takiego procederu. Anglik był wprowadzany do zespołu stopniowo, żeby nie powiedzieć, iż z matczyną wręcz czułością, przez którą przemawiała nadopiekuńczość.
Nawet jeśli nastolatek grał dobry mecz, rzadko kiedy dostawał więcej niż 60 minut. Nie było mowy także o tym, by otrzymał szansę w kilku spotkaniach z rzędu. Często zdarzało się natomiast, że wychowanek The Citizens był używany tylko i wyłącznie w meczach niższej rangi. Dla niego przeznaczone były mecze z Oxfordami United, a nie starcia z Liverpoolem czy Manchesterem City. Trener robił wszystko, by nie wrzucić swojego podopiecznego na zbyt głęboką wodę. Chociaż Foden świetnie pływał, Guardiola bał się, że piłkarz pójdzie na samo dno.
Wbrew pozorom i buńczucznym kibicom z Wysp, nie była to teza pozbawiona sensu. Premier League zbyt często widziała przypadki gości, którzy byli eksploatowani jeszcze jako nastolatkowie, co kończyło się dla nich fatalnie. Wyliczenia przedstawione przez portal The Athletic wskazują, że pięcioma zawodnikami U-21, którzy w historii angielskiej ekstraklasy zaliczyli najwięcej minut byli Cesc Fabregas, Wayne Rooney, Robbie Fowler, Micah Richards i Michael Owen. O ile w wypadku pierwszych dwóch nie ma się o co przyczepić, o tyle postacie Fowlera i Owena z pewnością nie są tak usatysfakcjonowane, nie mówiąc o Richardsie, pogrążonym przez kontuzje. Co szczególnie ważne w kontekście Phila, były defensor jest jedynym zawodnikiem wychowanym przez Manchester City w tym zestawieniu.
Powody, by troszczyć się o Fodena, były zatem większe, niż mogło nam się wydawać. Prawy obrońca uchodził za jeszcze większy talent, a karierę zakończył de facto w sezonie 2016/17, mając zaledwie 29 lat. Jeśli pomocnik miał coś odziedziczyć w genetycznej puli wychowanków The Citizens, nie było powiedziane, że nie będzie to właśnie kruchość i ulotność potencjalnie wielkiej kariery.
Tylko, że Anglik od początku starał się pokazywać, że ma poukładane w głowie.
Chłopak zorientowany na futbol
Mówi się, że wielu zawodników jest zdezorientowanych przez kobiety. Potrafią one sprowadzić mężczyzn na złą drogę, a piłkarze wydają się być grupą szczególnie podatną. Abstrahując od tego, jak niedorzeczne mogą być te tezy, Phil Foden postanowił wyjść im naprzeciw – mając 19 lat założył rodzinę.
I to tak na całkiem poważnie, nie że jakieś śluby i czekanie nikt nie wie na co. Wychowanek Manchesteru City, będąc jeszcze nastolatkiem, doczekał się syna, który jest owocem jego wieloletniego związku z Rebeccą Cooke. Teraz para spodziewa się drugiego dziecka. Wydawało się zatem, że szanse na to, iż pomocnik zacznie do hotelu sprowadzać panienki i odwalać krzywe akcje, spada do zera. A tu proszę. Był środek pandemii, gdy Foden i Mason Greenwood ściągają do siebie dwie niezwiązane z nimi dziewczyny. Powiedzieć, że było to szczeniackie i nieodpowiedzialne zachowanie, to nie powiedzieć nic. Zawodnicy na chwilę wylecieli z kadry, ale koniec końców piłkarz z The Etihad został przez Southgate’a przywrócony.
Na całe szczęście był to jedyny taki incydent w krótkim życiu piłkarza Guardioli, który w gruncie rzeczy pozostaje chłopakiem skoncentrowanym na swojej pracy.
Jak podaje The Telegraph, przed domem Phila Fodena wyrosła pełnowymiarowa bramka. Obsesja na punkcie wykańczania akcji, wprost ogarnęła 20-letniego zawodnika. Anglik potrafi przyjechać po treningu i z marszu wejść do swojego ogrodu, tylko po to, by raz po raz uderzać między słupki. W roli bramkarza często stawiani są członkowie rodziny. Wszystko po to, by najlepszy strzelec City w tym sezonie był jeszcze lepszy.
Bieżący sezon pokazuje, że fiksacja opłaciła się. Zdolność pokonywania golkiperów rywala sprawiła, że Foden urósł w oczach każdego obserwatora Premier League. Nie bez powodu strzelił wspomniane osiem bramek i nie bez powodu zmarnował tylko trzy dogodne sytuacje. Dla porównania Kevin De Bruyne uczynił to osiem razy, Raheem Sterling siedem, a taki Patrick Bamford dwanaście. Być może im też przydałaby się metalowa konstrukcja w ogródku.
Manchester City zmarnuje rzut karny przeciwko Aston Villi?! Kurs 10 w Totolotku!
Jakby tego było mało, angielski pomocnik zatrudnił prywatnego trenera biegowego, Tony’ego Clarke’a. Dzięki temu poprawił wydolność – może biegać jeszcze więcej, intensywniej. W sposób oczywisty korzysta na tym Manchester City, podobnie jak na zatrudnieniu osobistego szefa kuchni. Foden odżywia się najlepiej od czasu zaczęcia profesjonalnej kariery, co daje efekty na siłowni. Zmężniał, stał się bardziej sprężystym piłkarzem, o czym przekonał się nawet taki dzik jak Kurt Zouma.
***
Mimo, że w 2021 roku takie ruchy nie powinny nikogo dziwić, nadal nie są codziennością w futbolu. 20-latek wydaje się być jednak naprawdę ogarniętym młodziakiem, który może podbić europejskie areny z wielką łatwością. Jego panowanie nad piłką, dbałość o szczegóły, docenienie ze strony Guardioli, liderowanie Manchesterowi City, a także fakt, że z boiska treningowego ściągnąć go można tylko podstępem, budują postać zawodnika o niewyobrażalnym potencjale.
Chociaż może być to nieco zbyt bajkowy obrazek, wszak sam Foden ma na swoim portrecie kilka szram, to nie wypada zapierać się i deprecjonować talentu angielskiego piłkarza. Nie, to nie będzie “Iniesta ze Stockport”. To będzie Phil Foden ze Stockport. Nie trzeba go do kogokolwiek porównywać.
Fot. Newspix