W dzisiejszym Stanie Futbolu Krzysztof Stanowski stwierdził, że Dominik Furman myśli o powrocie do Polski. Powód? Można powiedzieć, że typowo turecki, otóż jego klub nie najlepiej stoi z kasą i zalega z płatnościami. Nie jest to dla tamtej ligi rzecz nowa, nie tak dawno kontrakt z Denizlisporem rozwiązał Adam Stachowiak, któremu też płacono w czekach. Czekał, czekał i miał czekać. Najwyraźniej Genclerbirligi nie jest pod tym względem specjalnie inne.
Kiepska pozycja w klubie
Natomiast czy przy tym wszystkim można by mówić, że sportowo ten wypad Furmana jest tak cholernie udany i szkoda, żeby cała sprawa posypała się przez finanse? No nie bardzo. Po pierwsze trudno nawet powiedzieć, by Polak miał pewne miejsce w pierwszym składzie. Za jego drużyną już 18 kolejek, a on grał ledwie 513 minut. Nie chodzi o urazy – cały czas znajdował się bowiem w kadrze meczowej, natomiast trener nie korzystał z niego jakoś specjalnie często. Dominik siedem razy wychodził w galowej jedenastce i sześciokrotnie z ławki.
Czasem były to ogony – siedem minut, sześć, osiemnaście.
BESIKTAS WYGRA Z GALATASARAY? KURS: 2,27 W TOTALBET!
Dla gościa, który w poprzednim sezonie do 36. kolejki w Wiśle Płock nie był ani razu zmieniony, to jest jednak duża zmiana. Na gorsze. Ponadto Furman, w przeciwieństwie do ekstraklasowych liczb, nie broni się nimi w Turcji. Nie strzelił jeszcze gola, ma dwie asysty. Znów nie da się uniknąć porównania – kończył granie w Polsce mając siedem bramek i pięć ostatnich podań w minionych rozgrywkach. Wiadomo, że poziom w Turcji jest dużo wyższy, ale pewnie sam Furman spodziewał się czegoś więcej.
Wreszcie mówimy o klubie bardzo słabym. Genclerbirligi ledwie wystaje nad strefę spadkową, ma trzy punkty przewagi nad czerwoną kreską, ale Kayserispor musi zagrać jeszcze mecz zaległy. Zrozumielibyśmy więc bardziej, gdyby Furman podobne liczby – pod względem minut na boisku i konkretów – notował gdzieś wyżej, w średniaku tabeli, o ekipach z aspiracjami już nie wspominając.
Natomiast mimo tego, że pomocnik nie porusza się po jakimś gwiazdozbiorze, niezbyt może się przebić.
Myśli o powrocie
Przy problemach finansowych gracz, który narzeka wypłaty z klubu, może myśleć o pozostaniu w lidze, jeśli na tle tego bajzlu organizacyjnego się wybija. Gdyby więc Furman radził sobie dobrze, spokojnie mógłby dostać ofertę z pięterka wyżej, tam, gdzie płaci się choćby w miarę regularnie. Ale będąc dziś właścicielem przyzwoitego tureckiego klubu, niestety trudno zwrócić uwagę na Furmana. I jeśli piłkarz rzeczywiście wróci do kraju, chyba powinien dać sobie spokój z kolejnymi wyjazdami. Francja – klapa, 155 minut w Ligue 1, kompletnie bez historii. Włochy – klapa, 19 minut w Serie A, o czym tu mówić. Turcja – jak wspomnieliśmy. Nic specjalnie ciekawego.
FENERBAHCE POKONA ANKARAGUCU? KURS: 1,40 W TOTALBET!
Cóż, być może trzeba znać kres możliwości. I być może ten u Furmana leży wewnątrz w Ekstraklasy. Tutaj potrafi być królem. Gdyby nie on, Wisła Płock pewnie teraz przygotowywałaby się do rundy wiosennej nie w Ekstraklasie, a w pierwszej lidze. Nie mamy też wątpliwości, że Furman poradziłby sobie w lepszym zespole naszej ligi, który ma większe aspiracje i chce walczyć o mistrzostwo czy puchary.
Wciąż życzymy nagłego odbicia w Turcji. I finansowego, i sportowego, ale być może podróże nie są dla każdego.
Fot. FotoPyk