Miał być wielki powrót do Premier League. Jak nie tylnymi drzwiami, poprzez Championship z ostatnim klubem, to wejście oknem dzięki nowemu pracodawcy. O, Bundesliga też miała być, i to sam Bayern. Nawet jeśli tylko w roli zmiennika, to jednak Manuela Neuera, a to już ciekawy temat. W końcu i tak stanęło chyba na ławce, ale już w znacznie mniej pociągającym miejscu – w Wolverhampton. Tomasz Kuszczak wysyła skromny sygnał, że kariery jeszcze nie skończył.
Mówiło się, że trafi w jedno miejsce, drugie albo trzecie. Dziś już nawet to nie ma znaczenia, gdzie konkretnie. Trochę ostatnio trenował, nawet w klubie, bo zgodził się mu pomóc Paul Scholes w Oldham. Ćwiczył też choćby z Wolverhampton przez te kilka dni, zanim podpisał oficjalny kontrakt. No i rzecz jasna brał udział w jakichś imprezach i meczach charytatywnych.
Aż sami przecieramy oczy ze zdumienia, jak opisujemy cztery ostatnie miesiące życia Tomasza Kuszczaka. 32-letniego bramkarza, który po kilku sezonach świątecznego grania w Manchesterze miał w końcu wrócić do świata żywych. W Brighton&Hove Albion przez dwa lata zaczynali przecież od niego ustalanie składu, mocno chwalili, mieli nawet wspólne plany i cele – Premier League. To znaczy, jedni i drudzy chcieli się tam za wszelką cenę dostać, akceptując sytuację, że niekoniecznie zrobią to wspólnie.
W bardziej komfortowej sytuacji miał być latem bramkarz – z lepszą kartą przetargową, bo przede wszystkim z kartą na ręku. Kto by nie chciał takiego zawodnika przygarnąć za darmo? My, szczerze powiedziawszy, nie do końca to wszystko pojmujemy.
Dziś Kuszczak podpisuje kontrakt z Wolverhampton tylko i wyłącznie dlatego, że dotychczas rezerwowy bramkarz Aaron McCarey nabawił się kontuzji. A że leczenie ma potrwać około dwóch miesięcy, to i umowa Polaka… ważna jest jedynie do stycznia. Czyli co, siedzenie na ławce przez kilka kolejnych tygodni w Championship, pozostanie w pogotowiu i wyjazd? Tak to może wyglądać, bo Wolverhampton większych problemów nie ma – czwarte miejsce, dwa punkty straty do lidera i niezła defensywa. Carl Ikeme z piętnastu meczów opuścił tylko jeden, do siatki Wilków piłka też wpadła tylko piętnaście razy, co daje piąty wynik w lidze. Zresztą, fakt, że nowy bramkarz zostaje zakontraktowany dopiero, gdy inny nabawia się urazu, mówi sam za siebie. To, przynajmniej na papierze, zwykłe zabezpieczenie.
Nie chcemy skreślać w tej chwili Kuszczaka, zupełnie nie o to chodzi. Mamy jednak świadomość, że po dwóch dobrych sezonach, kiedy miał po czerwonym dywanie powracać do Premier League, przez cztery miesiące bronił rekreacyjnie z przerwą na leżaczek i dziś ogłasza się jego jakimkolwiek powrót do gry. Znów może potrzebować trochę czasu, by odżyć. A zaczyna od bycia rezerwowym w zespole, z którym ma dwumiesięczny kontrakt…
POSTAW MECZ WOLVERHAMPTON: WYGRANA Z DERBY (3.57), REMIS (3.45), PORAŻKA (1.96) W BET-AT-HOME >>