Reklama

Nieoczekiwana zamiana miejsc. Union daje pstryczka w nos Hercie

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

04 grudnia 2020, 11:49 • 8 min czytania 6 komentarzy

Kiedy patrzysz na sytuację w tabeli Bundesligi przed derbami Berlina, ciężko nie pomyśleć jak Bubbles w “Chłopakach z baraków”. Powinno wyjść inaczej. Hertha i jej mocarstwowe plany na ten moment zajmują miejsce na półce obok klasyki Tolkiena. Natomiast Union, który do ligi przystępował z większą pokorą, jest dziś jedną z rewelacji rozgrywek. Jak to się stało, że w stolicy Niemiec doszło do nieoczekiwanej zamiany miejsc? Czy to status, który może się utrzymać przez dłuższą chwilę, czy raczej za moment wszystko wróci do normy?

Nieoczekiwana zamiana miejsc. Union daje pstryczka w nos Hercie

Wiecie, jak to z tą Herthą jest. Jakiś rok temu usłyszeliśmy o tym, że Krzysztof Piątek dołączy do drużyny, która ma bardzo ciekawy projekt. Co prawda teraz jest lipa, ale już za moment, już za chwileczkę wszystko się ułoży niczym tarot wróżbitom w telewizji. Tyle że od tamtego czasu berlińczycy wygrali zaledwie siedem meczów. Na 26. Co więcej, kiedy już kogoś ogrywali, to raczej frajerów z dołu tabeli.

  • 2:1 z 18. Paderborn
  • 3:0 z 9. Hoffenheim
  • 4:0 z 13. Unionem
  • 2:0 z 13. Augsburgiem
  • 2:0 z 4. Bayerem
  • 4:1 z 11. Werderem
  • 3:0 z 6. Augsburgiem

Czyli na dobrą sprawę – Hertha ogrywała zespoły ze swojego poziomu. Bo rok temu ligę skończyła na 10. miejscu w tabeli, dziś z kolei jest 13.

Wizje Herthy nie mają pokrycia z tabelą

Co się stało, że się nie udało? – Dotychczas Stara Dama miała być budowana w formie “Big City Club”, ale było to budowanie abstrakcyjnie nielogiczne – od dachu i okien zamiast od fundamentów. Ruszono z transferami na łapu-capu, kierownicy budowy notorycznie się zmieniali, a wraz z nimi – wizje na to, jak ma wyglądać przyszłość klubu – mówi nam Marcin Borzęcki z TVP Sport, ekspert od Bundesligi.

Rzeczywiście, jeśli chodzi o transfery – mocno przeszarżowano. Podczas dwóch okienek wpompowano w zakupy ponad 110 milionów euro. Zestawmy to z 3,5 milionami euro zainwestowanymi przez Union. Przepaść. I ok, można się pocieszać, że poprzednie derby Hertha wygrała 4:0. Tyle że w tabeli Union był tuż za nimi, z taką samą liczbą punktów. A dziś jest nawet wyżej, mając dwa razy więcej punktów na koncie. W Berlinie co rusz powtarzane jest słowo “cierpliwość”. – Moim zdaniem świadkami tego, jak powoli na Olympiastadion zaczyna panować jakikolwiek porządek. Ale oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że wpompowana przez Larsa Windhorsta kasa za moment się zwróci, bo przecież tabeli się nie oszuka. Klucz, czyli spokój, cierpliwość, plan, powoli zaczyna się klarować – ocenia Borzęcki.

Reklama

DERBY DLA UNIONU? KURS 3.03 W TOTOLOTKU!

Ale, właśnie, tabela. Jasne, Hertha nie miała łatwego terminarza. Ma już za sobą Bayern, BVB, Bayer czy RB Lipsk. Nie ma co się dziwić, że przegrała ponad połowę meczów w sezonie. Tyle że choćby pod względem xGoals widać, że stołeczny team i tak ma sporo szczęścia.

  • gole zdobyte przez Herthę – 15
  • bramki, które powinna zdobyć wg algorytmów – 12

I faktycznie, zagłębiając się w liczby, dowiemy się, że to nie jest tak, że Hertha ma pecha i zaraz wszystko wróci do normy. Według statystyk berlińczycy grają na miarę miejsca, które zajmują. Słabo, bez pomysłu.

  • non-penalty xG – 10,5 – 13. miejsce w lidze
  • stracone gole/90 minut – 2 – 14. miejsce w lidze
  • strzały/90 minut – 11,44 – 12. miejsce w lidze
  • podania progresywne – 244 – 15. miejsce w lidze
  • okazje do zdobycia bramki/90 minut – 2,56 – 12. miejsce w lidze
  • udane pressingi – 29,3% – 16. miejsce w lidze

Przeczytaj także: Śmiałem się, kiedy Piątek mówił, że Hertha będzie walczyć o Ligę Mistrzów

Mogliśmy tak jeszcze długo. Znamienne jest to, że Hertha jest druga od końca w Bundeslidze, jeśli chodzi o liczbę udanych krótkich podań. Jest także trzecim zespołem, który najczęściej chwyta się długich piłek. Tyle że jest również w ogonie pod względem liczby wygranych główek. Ot, taki zespół bez atutu i większego pomysłu.

Kruse, czyli szef wszystkich szefów

Oczywiście możecie się już domyślić, że w większości przypadków Union będzie idealną przeciwwagą dla rywala zza miedzy. Tam, gdzie Hertha szoruje po dnie ligowej stawki, tam Union wypada o niebo lepiej.

  • non-penalty xG – 14 – 5. miejsce w lidze
  • stracone gole/90 minut – 1,22 – 5. miejsce w lidze
  • strzały/90 minut – 12,56 – 9. miejsce w lidze
  • podania progresywne – 286 – 10. miejsce w lidze
  • okazje do zdobycia bramki/90 minut – 4,22 – 2. miejsce w lidze
  • udane pressingi – 32,5% – 8. miejsce w lidze

Przeczytaj także: Kibic za murem. Historia Helmuta Klopfleischa

Kto by się tego spodziewał po ekipie, która latem postawiła na Lorisa Kariusa i Maxa Kruse? A tu niespodzianka, bo to Kruse ciągnie ten wózek. – Kluczem z przodu na pewno pozyskanie Maxa Kruse, który trafił do Berlina – jak się mogło wydawać – by korzystać z jego nocnych uroków. Zwłaszcza że trudno było sobie wyobrazić, by jakikolwiek zawodnik w układance Ursa Fischera dostał relatywnie wolną rękę i nie był spętany instrukcjami taktycznymi. Kruse taki komfort dostał i odpłacał się w najlepszy możliwy sposób. Szuka przestrzeni na połowie rywala, tworzy przewagę, strzela gole, asystuje – tłumaczy nam Marcin Borzęcki.

Sześć goli, pięć asyst – wszystko się zgadza. W klasyfikacji bramek i asyst w przeliczeniu na 90 minut Kruse jest piątym najlepszym piłkarzem Bundesligi. Ustępuje Lewandowskiemu, Sane, Haalandowi i Kramariciowi. Przyjemna ekipa. Wpływ Niemca na grę Unionu jest niepodważalny. Kiedy wchodził z ławki, w dwóch meczach berlińczycy zdobyli tylko punkt. Od kiedy zaczął grać w wyjściowym składzie, Union jest niepokonany. A kiedy rywale byli o krok od przerwania tej serii, Kruse zrobił to.

Reklama

Nie jest to jedyny element magii, jaki dostarczył w tym sezonie 32-latek. Weźmy choćby 7. kolejkę i pogrom Arminii. Zobaczcie, jakim podaniem znalazł kolegę przed polem karnym przy golu na 2:0 (0:40), a potem jak odnalazł partnera przy bramce na 3:0 (1:06). Do tego dochodzi jeszcze gol i asysta drugiego stopnia przy pierwszym trafieniu. Gwiazda.

A teraz 6. kolejka Bundesligi i starcie z Hoffenheim. Znowu daje o sobie znać boiskowa inteligencja Kruse. Najpierw, kiedy dograł koledze na piąty metr, idealna piłka (1:25). Potem gdy przytomnie uniknął spalonego i wystawił koledze do pustaka (1:38).

Nic nie może wiecznie trwać

W Niemczech jest trzecim najlepszym piłkarzem pod względem stworzonych sytuacji bramkowych (1.42 na mecz, lepsi tylko Olmo i Sane). A także siódmym najlepszym zawodnikiem, jeśli chodzi o kluczowe podania. Czy Union ma jakiegoś podobnego kozaka? Niekoniecznie. – Poza nim Union to ten sam Union, który w poprzednim sezonie relatywnie spokojnie utrzymał się w lidze. Poukładany, zorganizowany, wyciskający maksimum własnego potencjału. Z czasem pewnie nieco osunie się w lidze, wyląduje najwyżej w środku tabeli, natomiast na razie fortuna mu sprzyja i wysoka lokata jest w pełni zasłużona – mówi Borzęcki.

GOL KRUSE W DERBACH? KURS 2.95 W SUPERBET!

Wyróżnić można Christophera Trimmela, który ma kapitalnie ułożą nogę do dośrodkowań. W dwóch sezonach Unionu w Bundeslidze zaliczył już 12 asyst, z czego cztery w bieżących rozgrywkach. Nikt nie posłał więcej celnych centr w pole karne rywala w trakcie gry. Ale poza tym nie da się ukryć, że ten zespół jest pewnego rodzaju wybrykiem. Anomalią. – Postawa Unionu jest fenomenem, bo jeśli o beniaminkach mówi się, że drugi sezon to dla nich największe wyzwanie, do berlińczyków to powiedzenie zdawało się pasować jak ulał. Stracili najlepszego strzelca, na którym opierała się gra w ataku, czyli Sebastiana Anderssona, stracili też Rafała Gikiewicza, który wielokrotnie ratował im tyłek. A tymczasem grają jeszcze lepiej – mówi nasz ekspert i ciężko się z nim nie zgodzić.

Kruse już przecież dokazuje, zapraszając przypadkowych ludzi do shisha-baru, żeby pograć z nimi w ulubioną grę i udowodnić, że nie są lepsi od niego. Albo grając w strzelanki na Twitchu do późna w nocy. Jest dokładnie taki, jak zapowiadał, że będzie, bo od początku nie krył się z luźnym podejściem do życia i obowiązków. I każdy wie, że w końcu przyjdzie czas, w którym zaliczy zjazd formy, a cały Union wróci do średniej, czyli zamiast robić wynik ponad stan i kręcić się w okolicach miejsc premiowanych grą w Lidze Mistrzów, osiądzie w środku stawki. Pytanie tylko, czy oznacza to, że i Hertha zacznie – zgodnie z logiką – wykorzystywać swój niemały potencjał?

Derby odbiciem się od dna?

Bo przecież Hertha nie rzucała na stół milionów tylko dlatego, że ktoś miał znane nazwisko. Każdy z piłkarzy miał jakiś atut, który zwrócił uwagę berlińczyków. Krzysztof Piątek pokazał w Genoi, że średni klub potrafi wywindować swoimi bramkami. Lucas Tousart był w top 20 Ligue 1 pod względem odbiorów i otarł się o top 10, jeśli chodzi o statystyki pressingu. Jhon Cordoba w Kolonii zdobył 13 bramek nie podchodząc nawet do rzutów karnych. Także pojawiał się w topkach statystycznych. Alexander Schwolow był drugim najlepszym bramkarzem Bundesligi, jeśli chodzi o skuteczność interwencji – obronił 74,6% strzałów, niewiele mniej niż Manuel Neuer.

Przeczytaj także: 7 faktów o derbach Berlina, które musicie znać

Być może nie zawsze dany zawodnik w stu procentach pasuje do Herthy. Ale też nie jest tak, że Labbadia musi budować zamek z dwóch patyków i szyszki.

Weźmy choćby Matheusa Cunhę. Brazylijczyk stworzył tylko jedną okazję do oddania strzału mniej niż Kruse. Także zdobył sześć bramek, ma tylko jedno kluczowe podanie mniej na koncie. Też trafia z rzutów karnych. Oddał tyle samo celnych strzałów na bramkę, co Erling Haaland, a zaliczył mniej prób. Czyli Hertha ma na kim budować zespół, po prostu musi te klocki poukładać. Podobnie uważa Marcin Borzęcki. – Plany Herthy może dopiero zaczną się tak naprawdę zjeżdżać z rzeczywistością, bo w końcu zaczyna panować jakikolwiek ład w gabinetach. Jest nowy prezes, klarowny skład Rady Nadzorczej, trener z relatywnie sporym komfortem pracy i czas, by się rozwijać.

“Big City Club” nie jest dla Herthy wizją nierealną. A derbowe starcie z Unionem może być dobrym początkiem powrotu na właściwą ścieżkę. Zlanie derbowego rywala, przerwanie jego passy zwycięstw – nie ma chyba lepszego paliwa, którym można zalać nowiutkie Ferrari. Po derbach Herthę czekają mecze m.in. z Freiburgiem oraz Mainz. Union w tym roku zagra jeszcze z Bayernem, czy Borussią.

HERTHA WYGRA DERBY? KURS 2.50 W TOTALBET!

Może się jeszcze okazać, że w przypadku zwycięstwa w derbach to Hertha w 2021 rok wejdzie, patrząc na Union z góry w ligowej tabeli.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
1
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Niemcy

Niemcy

Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji

Bartosz Lodko
1
Uczestnik Ligi Mistrzów osłabiony. Reprezentant Niemiec nabawił się kontuzji
Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...