Reklama

Powrót Ligue 1 do Polski najlepszym powrotem od Jordana w Bullsach

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2020, 23:18 • 4 min czytania 6 komentarzy

O raju, ależ doskonały powrót zaliczyła Ligue 1 pod polskie strzechy. Już od początku było jasne, że Francja rzuca nam na powtórne powitanie praktycznie wszystko, co tylko ma najlepszego – bo tak trzeba określić bój AS Monaco z Paris Saint Germain. Ale tak otwartego, emocjonującego i zwyczajnie ciekawego spotkania nie spodziewali się chyba nawet najwierniejsi fani francuskiego futbolu. Ten mecz miał absolutnie wszystko i jeśli ktoś chciałby na jego podstawie wyciągać ogólne wnioski co do swoich sympatii telewizyjnych – Canal+ nie powinien już nigdy nadawać meczów żadnej innej ligi. 

Powrót Ligue 1 do Polski najlepszym powrotem od Jordana w Bullsach

A przed przerwą nic nie zapowiadało, żebyśmy mieli wpadać w takie ekstatyczne tony! Wręcz przeciwnie, bardzo długo wydawało się, że większą część relacji pomeczowej poświęcimy dziaderskiemu gadaniu, że “za kadencji Glika, to były mecze z PSG”. Drużyna z Księstwa wyglądała bowiem jak typowy przeciwnik paryżan w Ligue 1. Jakby speszona samą obecnością gwiazd takiego formatu na murawie, jakby wystraszona samą myślą, że można się tej sile przeciwstawić. To było widać, to się wręcz wylewało z ich boiskowych poczynań. Niedokładność przy próbach wyjścia spod własnej bramki. Bardzo nieśmiałe ataki. Gdy już nadarzały się okazje – jak po kiksie Kurzawy – brakowało zimnej krwi.

No i do tego ta defensywna nieporadność… Kylian Mbappe odstawiał szybkościowo całą formację, można było odnieść wrażenie, że gdyby Monaco wystawiło sztafetę 4 razy 100 metrów, a Francuz biegł sam, i tak to on pierwszy przekroczyłby linię mety. Pierwszy gol – błyskawiczny sprint i wykończenie świetnego podania Di Marii. Drugi? Pewnie wykonany rzut karny, po dwójkowej technicznej akcji Rafinhy i Di Marii.

A przecież był i trzeci gol, Kean wykorzystał fatalne pomyłki stoperów Monaco, był i czwarty gol, gdy Mbappe wykończył gustowną podcinką prostopadłe podanie. Sęk w tym, że gole na 3:0 i 4:0 zweryfikował VAR.

Mieliśmy jednak wrażenie, że paryżan nawet to nie poruszyło, ot, najwyżej będzie trzeba więcej nastrzelać po przerwie.

Co było kluczowe? Wejście Cesca Fabregasa? Delikatna korekta ustawienia? Słynne kilka męskich słów w szatni? Niezależnie od tego, co w przerwie dosypano piłkarzom Monaco do wody – drugie 45 minut to była zupełnie inna historia. Zaczęło się właściwie już przed 50. minutą, gdy po dwóch krosach Diopa i Fabregasa sporo roboty mieli nie tylko defensorzy PSG, ale i bezrobotny przed przerwą Kaylor Navas. Potem było już tylko lepiej. Akcja z 52. minuty, może i trochę szczęścia przy przepchnięciu piłki do Vollanda, ale jakaż klepka w polu karnym z udziałem Gelsona Martinsa…

Reklama

Chwilę później znów próbuje Portugalczyk. Po chwili Fabregas. Właściwie cały pierwszy kwadrans pachniało wyrównaniem – na co zareagował wreszcie Thomas Tuchel, wprowadzając od 60. minuty Neymara. Ale i Brazylijczyk nie pomógł, chwilę później po akcji Fabregasa Volland trafił po raz drugi, a przy odrobinie szczęścia i zimnej krwi – powinien też sam strzelić na 3:2, ale z paru metrów huknął nad poprzeczką.

PSG wydawało się totalnie oszołomione. Właściwie przestało tworzyć sobie okazje, zwłaszcza po zejściu Mbappe, wyróżnić można na upartego rzut wolny Neymara. Za to w tyłach regularnie śmierdziało kolejnymi golami.

Gdy Diallo potknął się na prostej drodze i wypuścił Vollanda praktycznie sam na sam, stało się jasne – PSG tutaj nie tylko nie rozjedzie rywala, nie tylko nie wygra meczu, ale nawet nie wywiezie punktu. Nieprzepisowe zatrzymanie napastnika, szybka konsultacja z VAR-em. Nie dość, że rzut karny, to jeszcze czerwień. Fabregas uderzył na dwa tempa, mocno, dokładnie.

Zamiast 0:4 – zrobiło się 3:2.

Co ciekawe – dla PSG to już trzecia ligowa porażka w tym sezonie. Monaco jeszcze nie zbliżyło się na tyle, by mówić o jakimś deptaniu po piętach, ale cztery punkty straty i zwycięstwo w bezpośrednim meczu to jest już jakiś kapitał na resztę jesieni. Zwłaszcza że PSG wyglądało w drugiej połowie tak fatalnie, że i ze słabszymi od Monaco stołeczny zespół mógłby mieć poważny problem.

Jeśli ktoś spodziewał się, że Ligue 1 to będą wyłącznie transmisje wysokich zwycięstw PSG. Jeśli ktoś spodziewał się, że będzie nudno, jednostronnie, przewidywalnie…

Cóż, na start dostaliśmy jedno ze smaczniejszych dań tego tygodnia, a przecież oglądaliśmy w napięciu nawet reprezentację Polski.

Reklama

AS Monaco – PSG 3:2 (0:2)

Volland 52′, 65′, Fabregas 84′ – Mbappe 25′, 37′

Fot.Newspix

Najnowsze

Francja

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Komentarze

6 komentarzy

Loading...