Nie ma co się łudzić – dzisiejszy mecz reprezentacji Polski do lat 21 nie ma żadnej stawki. Można oczywiście rozpisać te matematyczne modele, ale to klasyczna sytuacja znana z mundiali. Jeśli trzech naszych rywali przegra ośmioma bramkami z Macedonią Północną i Dziećmi z Bullerbyn, wówczas nasze zwycięstwo 11:0 może dać nam miejsce w barażach. Przesadzamy? No nie.
Dziś, żeby reprezentacja U-21 przeszła do kolejnej fazy eliminacji Euro U-21, potrzebujemy tak naprawdę korzystnych wyników w czterech meczach. Tak, dobrze widzicie, w czterech. Naturalnie Polska musi ograć Łotyszy, co akurat wydaje się formalnością, kluczowe jest utrzymanie miejsca w tabeli przed Bułgarią. Wtedy zajmujemy sobie komfortowo drugie miejsce i czekamy, jak sytuacja w innych grupach. Wyliczaliśmy to krok po kroku, bardzo dokładnie, W TYM MIEJSCU.
W skrócie: w tabeli drugich miejsc jest pięć miejsc biorących i cztery, które kończą przygodę eliminacyjną. Polska na razie jest trzecia, ale znajduje się w grupie 6-zespołowej. To oznacza, że w małej tabelce mamy o jeden mecz więcej i wciąż przeskoczyć nas w niej mogą cztery ekipy. Portugalia/Francja, Szwajcaria i rywal z grupy islandzkiej na pewno kończą nad nami, Macedonia Północna, Austria pod nami. Zostaje kwestia grup czwartej, ósmej i dziewiątej. Muszą nastąpić dwa spośród tych trzech zdarzeń:
- Belgia przegrywa z Bośnią i Hercegowiną
- Dania musi pyknąć Rumunię
- Szkocja nie może wygrać z Grecją, a Chorwacja nie może wygrać z Litwą więcej niż 2:0 (przy tym wyniku mamy z Chorwatami tyle samo punktów i taki sam bilans bramkowy, decydowałoby to, że więcej goli strzeliliśmy na wyjazdach)
No to chyba tyle, jeśli chodzi o losy awansu. Możliwy jak opady śniegu dziś wieczorem.
Ale to może być przecież początek nowej, równie pięknej historii.
Maciej Stolarczyk dostaje dość unikalną szansę, w hierarchii w PZPN-ie przeskoczył o parę szczebli za jednym zamachem. Z pracy z dziećmi, bo tak trzeba jeszcze chyba określić piłkarzy z U-17, dostaje tak naprawdę bezpośrednie zaplecze reprezentacji Jerzego Brzęczka. O tym, jak bardzo “bezpośrednie” jest to zaplecze, najlepiej świadczą minione eliminacje młodzieżowych mistrzostw Europy – gdy kadra Michniewicza co i rusz musiała łatać dziury po zawodnikach wyfruwających do jedynki.
Zastanawiamy się – czego właściwie oczekujemy od Stolarczyka? Wychodzi nam, że chyba tego samego, co bardzo długo dawał Michniewicz. Po pierwsze – fajne wyniki, bo to jednak już dorosłe chłopy, nie ma co się łudzić, że nadmierna presja zabije w nich kreatywność. Wręcz przeciwnie, zdaje się, że U-21 to poligon, który ma przygotować młodych kadrowiczów do powstrzymania emocji podczas wysłuchiwania “Mazurka Dąbrowskiego”. To też na pewno taktyczny plac ćwiczebny, gdzie wypada otrzaskać się z wymogami dorosłych reprezentacji. Specyfika zgrupowań, pracy z selekcjonerem, pewnych taktycznych niuansów – ot, przejściówka do dorosłej drużyny.
Dlatego też nie będziemy specjalnie psioczyć na styl. Michniewicza chwalono powszechnie za umiejętność strategicznego rozegrania batalii z silniejszymi rywalami, vide mecze na samym turnieju mistrzowskim, zwłaszcza z Belgią i w barażach, z Portugalczykami. To o tyle ważne, że dość nieopierzone dzieciaki, choćby z akademii klubów Ekstraklasy, mogą nagle poczuć poważną piłkę, gdzie czasem równie ważne jak własne umiejętności jest zaszachowanie przeciwnika.
Druga sprawa – chcielibyśmy kolejnych płynnych transferów pomiędzy kadrami.
Wiadomo, tutaj selekcjoner młodzieżówki jest tylko jednym z pomocników, najwięcej należy do samego zawodnika. Ale mimo wszystko – przyzwyczailiśmy się już, że wejścia nowych twarzy do reprezentacji Jerzego Brzęczka przebiegają w dość naturalny, bezproblemowy sposób. Trudno nam sobie przypomnieć juniorka, który wleciałby na zgrupowanie dorosłej kadry i jakoś drastycznie odstawał na murawie. Jasne, błędy popełniają wszyscy, od Walukiewicza po Modera, ale nie widać jakiegoś dramatycznego przeskoku. Wręcz przeciwnie, zdarzały się debiuty, które z miejsca rezerwowały młodziakowi miejsce na kolejnym zgrupowaniu. Najświeższy przykład? Przemysław Płacheta.
Te dwie rzeczy – wyniki i przygotowanie kolejnych dorosłych reprezentantów to zadanie podstawowe. Trzecie dokładamy już w ścisłym powiązaniu z aktualną sytuacją w kraju. Panie Macieju, proszę sobie obejrzeć mecze z Holandią, z Włochami. My naprawdę potrzebujemy, żeby jacyś ludzie z Orłem na piersi zagrali dobrze w piłkę, nawet jeśli to tylko U-21, nawet jeśli rywalem jest zaledwie Łotwa. Kadencja Czesława Michniewicza zakończyła się wyjątkowo smutno, ale całościowo to był piękny lot i chwile wielkiej radości, gdy młodzieżówka wywoływała podobne emocje co dorosła kadra.
Panie Macieju – prosimy o powtórkę. Zaczynamy już dziś z Łotwą, ale przecież ta misja to raczej maraton niż sprint. Po ludzku – powodzenia!
Fot.Newspix