Reklama

Tragiczny Szymański na tle silnych rywali. Może to czas na eksperyment z pozycją?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

16 listopada 2020, 15:09 • 9 min czytania 26 komentarzy

Eliminacje do Euro kończył jako jeden z największych wygranych. Mógł się podobać. Wszedł do kadry bezkompromisowo, odważnie, eksponując swoje techniczne i w sumie – jak na polskie standardy – niestandardowe atuty, bo to zdecydowanie nie boczny pomocnik spod znaku szybkości i wrzutki w pełnym biegu, a taki, co kombinacyjnie poklepie, zetnie do środka, złamie linię, wesprze rozegranie. Porównywaliśmy go nawet do Bartosza Kapustki z okresu prosperity. Problem w tym, że to było rok temu. Ostatnie zgrupowania pokazały, że nie dość, iż Sebastian Szymański wypada fatalnie na tle mocniejszych rywali, to jeszcze powinniśmy porządnie zastanowić się, czy takiego właśnie skrzydłowego reprezentacji trzeba i czy to w ogóle jest jego pozycja?

Tragiczny Szymański na tle silnych rywali. Może to czas na eksperyment z pozycją?

Uszeregujmy sobie pewne rzeczy. Oto wszystkie występy Szymańskiego w biało-czerwonych barwach z notami, które mu wystawialiśmy i uzasadnieniami tych ocen.

***

Austria (eliminacje do Euro 2020) – 20 minut, nota: bez oceny

Wniósł trochę ożywienia na lewe skrzydło. Gorzej, że nie potrafił dobrze dorzucić z rzutu rożnego.

Łotwa (eliminacje do Euro 2020) – 90 minut, asysta, nota: 6

Powiew świeżości i entuzjazmu, lekko nas zaskoczył i to na plus. Już na początku efektownie pograł z Lewandowskim, a kilka minut później mu asystował. Samo przyjęcie piłki nie było idealne, ale i tak zdołał podać jak trzeba. Szymański wyróżniał się przede wszystkim tym, że pokazywał się do gry, nie holował piłki i szukał kombinacyjnych akcji. Wystarczyło, żeby zebrać pozytywne recenzje.

Reklama

Macedonia Północna (eliminacje do Euro 2020) – 68 minut, nota: 6

Bez dwóch zdań największy wygrany całego zgrupowania. Był bliski gola (słupek) poprawiając nieudany strzał z wolnego Roberta Lewandowskiego. Znalazł się też w dogodnej sytuacji chwilę po pierwszym kwadransie – wypuszczony przez Krychowiaka nawinął sobie piłkę na lewą nogę i… tak jak decyzja była dobra, tak trochę zabrakło dynamiki, bo strzał zdążył już zablokować obrońca. W jego grze znów pojawił się element piętki, ale dziś Kamil Glik nie powinien mieć do niego żadnych zastrzeżeń, bo zasuwał także w defensywie. Podoba nam się u tego chłopaka zwłascza kontrola piłki. Co tu dużo mówić – dał radę na poziomie dorosłej kadry.

Izrael (eliminacje do Euro 2020) – 63 minuty, nota: 6

Podobnie jak Zieliński, do przerwy szalał. Ktoś niezorientowany nie mógłby wpaść na to, że wciąż mowa o żółtodziobie. Po jego rzucie rożnym strzeliliśmy pierwszego gola, wypracował też sytuacje Frankowskiemu i Zielińskiemu. Na minus niewykorzystanie dwóch bardzo dobrych okazji, mógł nam znacznie szybciej zapewnić spokój. Po jego zejściu, z przodu staliśmy się znacznie mniej groźni.

Słowenia (eliminacje do Euro 2020) – 86 minut, gol, nota: 7

Z meczu na mecz nabiera pewności siebie, pięknie się rozpycha łokciami w tej drużynie. Od razu po jego wrzutce z wolnego zrobiło się groźnie, a po wynikającym z niej rzutu rożnego przywalił sprzed pola karnego tak, że nie było czego zbierać. Nawet taki spec od łapania piłki jak Jan Oblak mógł co najwyżej z uznaniem pokiwać głową. Szymański wykonywał stałe fragmenty gry lepiej niż Zieliński, większość wrzutek miała sens. Po jednej z nich do niezłej sytuacji doszedł Lewandowski. W drugiej połowie świetnie pograł z „Lewym” i podał do Zielińskiego, który zmarnował swoją okazję numer trzy. Jedyny minus za zbyt łatwe odpuszczenie Ilicicia przy golu na 2:2, będąc koło siebie wbiegali w pole karne.

Holandia (Liga Narodów) – 90 minut, nota: 2

Biegał dużo. Zaraz na początku meczu chciał pewnie zapaść się pod ziemie. Depay go zdemolował. Udał, że piłka mu odskakuje, a potem błyskawicznie się odwrócił i zrobił go jak dziecko. O ile Jóźwiak okazywał się przydatny w defensywie, o tyle Szymański niespecjalnie przeszkadzał. W ofensywie nie dał nic. Nie odegrał kluczowej roli przy żadnym z ataków. Nie przybliżył się tym występem do pierwszego składu na Euro.

Bośnia i Hercegowina (Liga Narodów) – 10 minut, nota: bez oceny

Nie miał okazji niczego pokazać.

Włochy (Liga Narodów) – 59 minut, nota: 3

Słabiutki z przodu. Notował stratę za stratą. A to źle przyjął (kontra, gdy podał mu Lewy, ale piłka odskoczyła i tempo szybko zostało wytracone), a to źle podał. Czasem pomógł w defensywie, jak wtedy, gdy wślizgiem – choć ryzykował rzut karny – zastopował akcję Pellegroniego. Takie plusiki to jednak za mało, by ocenić go pozytywnie. Sprawił, że jednym z wygranych tego meczu jest Damian Kądzior, który przecież nie zagrał ani minuty.

Reklama

Ukraina (Mecz towarzyski) – 7 minut, nota: bez oceny

Za krótko, żeby cokolwiek wnieść.

Włochy (Liga Narodów) – 45 minut, nota: 1

Na tle Włochów wyglądał jak młodszy brat z podstawówki, którego z braku laku wstawiłeś do składu z licealistami. Co z tego, że 12 na 13 podań miał celnych, skoro chodziło głównie o wycofanie piłki? Z siedmiu pojedynków wygrał jeden, nie stwarzał absolutnie żadnego zagrożenia, nakryto go czapką. Słuszna zmiana w przerwie.

HOLANDIA WYGRA Z POLSKĄ – KURS 2.04 W TOTOLOTKU!

Coś rzuca się w oczy? Parę rzeczy. Zacznijmy od podzielenia rywali, z którymi Szymański zagrał w miarodajnym dystansie czasowym, na grupy pod kątem klasy piłkarskiej:

Wysoka: Włochy (2x), Holandia

Średnia: Słowenia, Izrael

Niska: Łotwa, Macedonia Północna

Na zielono występy dobre, na czerwono występy słabe. I dobra, można tłumaczyć, że wszyscy zagrali słabo, że druga linia i ofensywa reprezentacji Polski w meczach z Holendrami i Włochami, to była bida z nędzą, czarna ziejąca dziura, smutek piłkarskich pariasów, ale ewidentnie widać, że Szymański nie dojeżdżał na mecze, kiedy przychodziło mu mierzyć się z wyższą europejską klasą. Dwa razy czapką nakrył go Emerson, raz Ake do spółki z Promesem.

Rzućmy garść statystyk, która dokładnie podkreśli marność tych występów, choć wahamy się użyć tego słowa w kontekście „tego czegoś, co zaprezentował”:

Holandia (0:1)

  1. 16/19 celnych podań
  2. Zero prób dryblingu
  3. Siedem strat
  4. Siedem pojedynków, jeden wygrany

Włochy (0:0)

  1. 5/12 celnych podań
  2. Jeden udany drybling
  3. Jedenaście strat
  4. Osiem pojedynków, pięć wygranych

Włochy (0:2)

  1. 13/14 celnych podań
  2. Ani jednej próby dryblingu
  3. Trzy straty
  4. Sześć pojedynków, jeden wygrany

Występy nawet nie, że dyskretne, co kompletnie anonimowe. Sebastian Szymański nie był w stanie zrobić różnicy. Wykreować żadnej szansy dla siebie, dla kolegów, dla kogokolwiek. Ciało obce. Żadnej sensownej współpracy ani z Kędziorą, ani z Bereszyńskim, bo kilka asekuracji, to podstawa, a nie clou. Cała jego jakość wyparowała. Niewątpliwie dobra technika, zdolność gry kombinacyjnej i przyspieszania gry, przy równocześnie nietopornym stylu gry, magicznie wyparowały i nie chciały wrócić w żadnej postaci.

POLSKA – HOLANDIA NA REMIS – KURS 3.55 W TOTALBET!

I tu wychodzi cały problem.

Szymański to gracz do bólu systemowy. Świetnie czujący się w momencie, kiedy to jego drużyna prowadzi grę, kiedy atakuje, kiedy zdobywa przestrzenie. I kiedy może być przy piłce. Znowu garść statystyk:

Liga Narodów: Holandia (28 kontakty z piłką), Włochy (22 kontakty z piłką), Włochy (19 kontaktów z piłką)

Eliminacja do Euro: Łotwa (67 kontaktów z piłką), Macedonia Północna (34 kontakty z piłką), Izrael (44 kontakt z piłką), Słowenia (50 kontaktów z piłką)

Widzicie różnicę? Im częściej Szymański jest przy piłce, im częściej może działać, tym częściej idą za tym liczby, większa liczba celnych podań, więcej prób dryblingów, więcej pojedynków, więcej wykreowanych sytuacji. I co naturalne, taki stan rzeczy ma miejsce, kiedy reprezentacja Polski gra z rywalami wyrównanymi albo słabszymi. Nie ma w tym nic dziwnego.

Polska skrzydłowymi nie stoi, ale całkowicie zrozumiale utarło się, że wzorem bocznego pomocnika, którego należy szukać jest albo ktoś tak eksplozywny jak Kamil Grosicki, albo tak wojowniczy jak Kuba Błaszczykowski. Pierwszy dalej jest w kadrze i dalej potrafi zrobić różnicę. Pociągnąć po skrzydełku, dać gola, dać asystę. Drugiemu gdzieś tam jeszcze reprezentacja jawi się na horyzoncie umysłowym, ale no, nie bądźmy zabawni, choć przyznamy szczerze, że Błaszczykowski ze swojego prime’u bardzo by się tej kadrze przydał. W młodszym skrzydłowych brakuje ludzi o charakterystyce, która wprost wpisywałaby się w profil gry reprezentacji Polski.

POLSKA WYGRA Z HOLANDIĄ – KURS 3.30 W SUPERBET!

W sensie, na tych wszystkich ogórków wystarczają, na średniaków też, ale jak przychodzi zagrać z bardzo silnym rywalem, to wyglądają, tak jak Szymański. Nijak. Sebastian Szymański to ani Grosicki, ani Błaszczykowski. Nie jest ani sprinterem zapieprzającym na wątrobie wzdłuż linii, ani fighterem, który zaraża wszystkich swoim entuzjazmem, energią, parciem do przodu. 21 latek to faktycznie typ Bartosza Kapustki, a nieprzypadkowo Robert Podoliński, i nie tylko on, od dłuższego czasu przekonuje, że naturalnym środowiskiem Kapiego jest środek pomocy, a nie skrzydło, gdzie zabijane są jego atuty.

No właśnie, zastanówmy się więc krótko nad pozycją Sebastiana Szymańskiego. Mariusz Piekarski  – co za nowość – lubi mawiać, że to urodzona dziesiątka. Niby to żaden argument, jest jego agentem, ma w tym swój interes, żeby Szymański był najmocniej eksponowany, ale coś w tym ewidentnie jest. W końcu reprezentant Polski w Dynamie Moskwa występuje właśnie na kierownicy. I wypada bardzo dobrze. Czternaście meczów, gol, pięć asyst. Pozytywne noty. Weźmy jego trzy ostatnie mecze w lidze rosyjskiej:

FC Soczi (3:1)

  1. 70 kontaktów z piłką
  2. 40/48 celnych podań
  3. Dwa kluczowe podania
  4. Cztery celne strzały, gol
  5. Jedenaście pojedynków, sześć wygranych

PFK Tambov (2:1)

  1. 79 kontaktów z piłką
  2. 53/58 celnych podań
  3. Trzy kluczowe podania
  4. Dwa celne strzały
  5. Dziewięć pojedynków, sześć wygranych

Lomomotiw Moskwa (5:1)

  1. 78 kontaktów z piłką
  2. 41/54 celnych podań
  3. Trzy kluczowe podania
  4. Sześć pojedynków, trzy wygrane

Przy tym jest w tym naprawdę powtarzalny. Wiadomo, nie jest to żaden wielki kozak, nie zjada ligi rosyjskiej na śniadanie, zalicza bardzo dużo strat, ale wyraźnie się wyróżnia. Nie jest anonimowy, nie jest nieobecny, nie jest zagubiony w silnych rozgrywkach, tak jak ma to miejsce, kiedy z reprezentacją wychodzi na murawę w meczach z mocnymi rywalami. Jako rozgrywający jego atuty są bardziej eksponowane. Może próbować, kiwać, rozprowadzać, rozgrywać, więc czy to nie jest kierunek, w którym Jerzy Brzęczek powinien myśleć w kontekście wykorzystania Szymańskiego w kadrze?

POLSKA – HOLANDIA UNDER 2.5 GOLA W MECZU – KURS 1.96 W EWINNER!

Bo skoro nie powołuje się go za zasługi, tylko za to, co robi w klubie, a robi fajne liczby i dobrą grę, to dlaczego całkowicie redefiniować jego rolę i umieszczać go w blokującym go gorsecie. I nie, nie chcemy sugerować, że przesunięcie piłkarza Dynama Moskwa do środka pola odmieni wszystko. Że nagle Szymański zacznie kręcić Włochami, Holendrami, Hiszpanami i wszystkimi wielkimi tego świata. Nie, tak nie będzie, ale skoro Jerzy Brzęczek kombinuje, wystawiając takiego Zielińskiego na skrzydle, to dlaczego w drugą stronę – z boku do środka – nie miałby powędrować któregoś razu przykładowo Szymański. Nawet na połówkę, na kwadrans, ale tak zwyczajnie, po prostu, żeby spróbować czegoś nowego?

A nuż okaże się, że wyjdzie z tego coś fajnego.

Gorzej już być zresztą nie może.

Bo dlaczego mielibyśmy się godzić z tym, że jakby nie patrzeć spory talent polskiej piłki gra dobrze, kiedy naprzeciw wychodzą słabeusze, a sam przemianie się w takiego, kiedy przychodzi zagrać w poważny futbol?

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
11
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

26 komentarzy

Loading...